Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk R. nie usiłował zabić żony - orzekł Sąd Okręgowy w Gdańsku

Łukasz Kłos
archiwum DB
Nie zamierzał pozbawić żonę życia, ale spowodował wypadek, w którym kobieta odniosła poważne urazy - takim rozstrzygnięciem Sąd Okręgowy w Gdańsku zakończył po trzech latach postępowanie przeciwko Patrykowi R. Skazał go na półtora roku więzienia.

Prokuratura w Kwidzynie oskarżyła Patryka R. o usiłowanie zabójstwa Marty J.-R. Według śledczych miał on spowodować wypadek samochodu, którym małżeństwo wspólnie podróżowało. Auto uderzyło w drzewo, a kobieta odniosła poważne obrażenia, gdyż nie miała zapiętych pasów. - Oskarżony następnie dusił pokrzywdzoną, przyciskając ją do podłokietnika - mówiła w mowie końcowej oskarżycielka. Dla R. żądała kary 8 lat pozbawienia wolności.

- Jeśli oskarżony zamierzał tego dnia pozbawić żonę życia w wypadku samochodowym, to wybrałby do tego celu swoje starsze auto. Tymczasem wyjechali nowym, drogim bmw ojca - ripostował obrońca, mec. Marek Dubieniecki.

Sąd nie dał wiary w wersję o usiłowaniu zabójstwa i znacząco złagodził kwalifikację czynu: z zabójstwa na uszkodzenie ciała.
- Pokrzywdzona była przekonana o tym, że mąż chciał ją zabić, jednak się myliła - podkreślała sędzia Marta Urbaniak.
Na dowód tego przywołała m.in. opinie biegłych lekarzy, które wykluczyły, by obrażenia wskazywały na duszenie. To szok powypadkowy połączony z pewnymi cechami osobowości mogły stać za jej opacznym zrozumieniem zachowań męża w tamtym momencie.

Patryk R. zeznał w trakcie procesu, że nie dusił żony, ale wręcz przeciwnie - usiłował udrożnić jej drogi oddechowe i wydostać ją z auta.
Zagadką pozostawało jednak, dlaczego doszło do wypadku. Według Patryka R. powodem była kłótnia, do jakiej doszło w aucie. Miał on stracić panowanie nad kierownicą wskutek agresywnego zachowania żony.

Sąd ustalił jednak, że tuż przed zderzeniem auto zwolniło do ok. 50 km/h i łagodnie zjechało na pobocze w stronę drzew. Na jezdni nie było jednak śladów hamowania. Zdaniem sądu, Patryk R. ze złości na żonę skierował auto w drzewo, a impulsem był nawrót konfliktu. Zdawał sobie sprawę, że zabezpieczenia bmw nie dopuszczą w takiej sytuacji do tragedii.

- Niewątpliwie jednak wyrządził jej krzywdę, nie pozostawiając żonie możliwości obrony - argumentowała sędzia Urbaniak.
Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżony jak i jego obrońca zapowiedzieli apelację. Nie zgadzają się z przyjętą wersją zdarzeń i domagają się całkowitego uniewinnienia.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki