Kibole siatkarskiej reprezentacji Bułgarii czy piłkarscy kibole rosyjscy - to były dwa incydenty na tle pokojowych nastrojów i wielkiej fali szczęścia, która zalała nas w związku z wydarzeniami sportowymi. Wygrana narodowej drużyny siatkówki, wielki sukces polskiej zawodniczki na kortach Wimbledonu - te wydarzenia wzbudziły w Polakach zwiększone poczucie identyfikacji z ojczyzną.
Sromotną klęskę drużyny piłkarskiej na UEFA Euro udało się przykryć narodowym sukcesem organizacyjnym i propagandowym, tym większym, że już wkrótce będziemy gościć kolejne mistrzostwa Europy i świata w dyscyplinach, których nawet nie spamiętałem. W każdym razie nowoczesny patriotyzm każe nam mówić w ojczystym języku, że "Polska jest debest", a my jesteśmy debeściakami.
Czytaj też: Gdańsk dziękuje zagranicznym kibicom za atmosferę podczas EURO [FILMY]
W cieniu współczesnego narodowego debeściarstwa pozostała uroczystość z kanonu patriotyzmu "tradycyjnego". Otóż niepostrzeżenie minęło nam równo 80 lat, odkąd Andrzej Wachowiak, gdyński radny i działacz Ligi Morskiej i Kolonialnej, zorganizował w dzień św. Piotra uroczystość święcenia łodzi i kutrów rybackich.
Uroczystość ta przekształciła się w latach następnych w ogólnokrajowe Święto Morza, które w 1939 zgromadziło w samej tylko Gdyni kilkadziesiąt tysięcy osób - defiladę odbierał wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski, a wspomniany Andrzej Wachowiak wygłaszał słowa solennej przysięgi: "Przysięgamy odwiecznych praw Polski do Bałtyku i morskich przeznaczeń Rzplitej strzec! Nad ujściem Wisły straż niezłomną trzymać! Dorobek Polski na wybrzeżu i morzu stale pomnażać! Braci naszych za kordonem, nierozerwalną część Narodu Polskiego, wspomagać i bronić. Tak nam dopomóż Bóg!".
Parę lat temu ministerstwo odpowiedzialne za gospodarkę morską przestało wyznaczać miejsce centralnych obchodów Święta Morza. Przed rokiem tradycyjne uroczystości zastąpione zostały odbytą w Gdańsku konferencyjną oficjałką Europejskiego Dnia Morza wyznaczonego - nie wiedzieć czemu - na dzień św. Bernardyna.
Czerwcowa data pomału odchodzi w niepamięć. 29 czerwca jest wprawdzie świętem Marynarki Wojennej RP, ale ta już w dziewięćdziesiątą rocznicę pierwszego Święta Morza "będzie posiadała w obszarach zdolności do rażenia, przetrwania i ochrony wojsk, przerzutu i mobilności, wsparcia działań oraz wsparcia układu pozamilitarnego potencjał bojowy równy zeru" (informacja Sztabu Generalnego Wojska Polskiego).
W tej sytuacji główną ostoją tradycyjnie pojmowanej idei Święta Morza pozostaje szef jedynej chyba instytucji europejskiej mającej siedzibę w Gdyni. Europejski Duszpasterz Ludzi Morza o. Edward Pracz (CSsR) dba o to, by co roku przypomnieć o święcie. W dzień św. Piotra, 29 czerwca 2012, też przypomniał. Powiedzmy sobie szczerze: ojciec Pracz jest debest!
CZYTAJ INNE FELIETONY/ BLOGI:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?