Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parkingowe absurdy

Maciej Wajer
Piastowanie funkcji prezesa jakiejkolwiek instytucji nie należy do najłatwiejszych. Szczególnie trudno jest wówczas, gdy jest się prezesem placówki medycznej, takiej jak szpital.

Wie o tym doskonale Wiktor Hajdenrajch, który wspomnianą wyżej funkcję piastuje. Co jakiś czas musi się mierzyć z różnymi problemami, czasami dużych rozmiarów, innym razem zdecydowanie mniejszego formatu. Od lat wiadomo, że największą trudnością, która spędzała sen z powiek nie tylko prezesowi, ale też jego poprzednikom, był notoryczny brak pieniędzy, wynikający z dużego zadłużenia. Nic więc dziwnego, że szef kościerskiego szpitala, dwoi się i troi, by znaleźć dodatkowe środki na załatanie finansowej dziury.

A sposoby na realizacje takiego zamiaru, mogą być naprawdę przeróżne. Momentami może się wręcz wydawać, iż narodziły się w głowie bohatera dziecięcych kreskówek Pomysłowego Dobromira. Od dłuższego czasu, wszyscy ci, którzy korzystają z usług Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie, a zajeżdżają do niego własnym środkiem lokomocji, muszą uiścić opłatę parkingową. Uzupełnianie budżetowych niedoborów, poprzez ściąganie daniny w postaci opłat parkingowych, jest mechanizmem sprawdzonym w wielu miastach. Widać, że w tym konkretnym przypadku, nie mamy do czynienia z przebłyskiem geniuszu. Ale wiadomo przecież, że warto sięgać do sprawdzonych już wzorców, z czego skorzystało szefostwo kościerskiej placówki medy-cznej, decydując się na zainstalowanie parkometrów. Pokarm do paszczy tego potwora musi wrzucać każdy, bez wyjątku. Wiedzą o tym najlepiej honorowi krwiodawcy, z których usług korzysta szpital (nie odwrotnie - przyp. red). Nie dość, że za swą postawę nie inkasują żadnych gratyfikacji finansowych, wszak robią to honorowo, to okazuje się, że sami muszą ponosić koszty, za chęć niesienia pomocy innym ludziom. Aczkolwiek z dziennikarskiego obowiązku trzeba podkreślić, że szefostwo placówki wyznaczyło z myślą o nich, bezpłatne miejsca parkingowe. Jest jednak małe „ale”. Otóż, takie miejsca są trzy. Ponadto, jak zaznaczają sami krwiodawcy, bardzo często zdarza się, że parkują tam karetki. Temu zjawisku się nie dziwię, wszak ambulans, zgodnie z przepisami kodeksu drogowego, to pojazd uprzywilejowany, więc może parkować, gdzie chce. Atmosfera wokół tematu szpitalnych parkingów, staje się coraz gęstsza i powoli dociera do zacisza gabinetu prezesa. Gdy jednak słucha się jego wyjaśnień w tej sprawie, można mieć nieodparte wrażenie, że poruszamy się w oparach absurdu.

Bo jak inaczej ocenić wypowiedź Wiktora Hajdenrajcha, który z całą mocą przyznaje, że honorowi dawcy nie powinni płacić za parkowanie, i dlatego władze szpitala pracują nad tym, by rozwiązać ten problem. A zadanie to wydaje się być arcytrudne, zważywszy na fakt, że na rozwiązanie parkingowego kłopotu, dawcy krwi będą musieli poczekać kilka miesięcy, aż do nowego roku! Oj, naprawdę ciężki jest los prezesa. Dlatego też dla otuchy, dedykuję mu słowa Wacława Jarząbka z filmu „Miś”: Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie - to wilki!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki