Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Paragony grozy” uderzyły w gastronomię? Felieton Artura Kiełbasińskiego

Artur Kiełbasiński
Artur Kiełbasiński
Mamy za sobą niezwykle udane wakacje z punktu widzenia turystyki. Niemal pełne hotele i pensjonaty, duży ruch na polskim wybrzeżu i rekordowa frekwencja w Tatrach. Jednak jest branża, która po wakacjach nie jest całkowicie usatysfakcjonowana. To gastronomia.

Wydawać by się mogło, że knajpy pękały w szwach, a pod tymi najbardziej znanymi ustawiały się wręcz kolejki. O miejsce w popularnej restauracji było naprawdę trudno. Skąd więc dość powszechne narzekania w branży? Otóż okazuje się, że część turystów wypoczywających w Polsce restauracje omijała szerokim łukiem. Takie wnioski przedstawiła m.in. Tatrzańska Izba Gospodarcza, a analizując sytuację w skali całego kraju do podobnych wniosków doszło Centrum Doradztwa Gospodarczego Kiżuk & Michalska.

Czy mamy zatem do czynienia z wynaturzonym obrazem turysty, który jedzie nad morze lub w Tatry, płaci za noclegi i głoduje? Nie do końca, ale zdaniem przytoczonych wyżej organizacji eksperckich przeciętny turysta poszedł po obiad... do dyskontu. Sieci sklepów stały się bowiem podstawowym miejscem, gdzie turysta kupował obiad. A gastronomia na tym zjawisku traciła.

Skąd ten trend wśród turystów? Gastronomicy skarżą się, że wpływ na to miały publikacje medialne, w których pokazywano tzw. "paragony grozy". Faktycznie, stały się one letnią modą w mediach - rozgoryczeni klienci restauracji publikowali paragony z niebotycznymi rachunkami, a media chętnie łapały temat i licytowały się w publikacjach "paragonów grozy". Efekt? Nieufność klientów wobec restauracji.

Paragony grozy były przy tym ważnym elementem naszej wiedzy o wakacjach i cenach w Polsce. Pokazywały bowiem bardzo wyraźną tendencję, czyli wzrost cen w restauracjach daleko wykraczający poza inflację na poziomie 4-5 proc. I tu możemy wejść w głęboki spór na temat przyczyn podwyżek.

Klienci będą narzekać, że branża gastronomiczna chciała szybko i bezwzględnie powetować sobie straty z poprzednich pandemicznych wakacji i czasu lockdownu. W efekcie piwo za 15 zł stało się "normą" w wielu atrakcyjnie położonych restauracjach. Gastronomicy będą przekonywać, że muszą podnosić ceny, bo drożała żywność, energia, paliwo i czynsze. A jednocześnie część rodaków, spragnionych wypoczynku, była w stanie zapłacić znacznie więcej podczas krótkiego wypadku w atrakcyjne miejsce.

Aby uniknąć nieporozumień restauratorzy tworzyli pokazowe porcje. Zdjęcie z restauracji w Gdyni
Aby uniknąć nieporozumień restauratorzy tworzyli pokazowe porcje. Zdjęcie z restauracji w Gdyni Artur Kiełbasiński

Przy paragonach grozy widoczne było jeszcze jedno zjawisko - częściowa nieświadomość klientów, jak powstaje rachunek, czy cena obejmuje cały zestaw obiadowy czy jedno danie. Dla części klientów kłopotem było zrozumienie, że 10 zł za 100 gr ryby, nie oznacza, że porcja waży 100 gr, tylko może być trzy razy cięższa.

Nie sposób ocenić, kto ma więcej racji, ale drastyczne podwyżki stały się faktem. I odpływ klientów, którzy poszli po obiad do dyskontu, też był widoczny tego lata. W podwyżkach cen część branży wyraźnie przeszacowała możliwości przeciętnego klienta. A medialna moda na "paragony grozy" nieco to zjawiska mogła wzmagać, choć podstawowym problemem były jednak wysokie ceny w restauracjach.

Dziś najważniejsze jest pytanie, jak gastronomia "przygotuje się" do sezonu zimowego w górach i wiosenno-letniego 2022 nad morzem. Czy czeka nas stabilizacja cen czy piwo za 20 zł stanie się czymś powszechnym. W pobliskim dyskoncie będzie znacznie tańsze.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki