Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani na Elwindze, czyli jak księgowa została kierownikiem prawie stuletniego statku pływającego po rzekach i Zalewie Wiślanym

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
Załoga statku, Port Frombork
Załoga statku, Port Frombork Małgorzata Kobus
Ma 48 lat, wcześniej pracowała przy produkcji piwa, była księgową. Po 25 latach pracy w jednej firmie została zwolniona w ramach restrukturyzacji. Okazało się wówczas, że coś, co wydawało się katastrofą życiową, stało się szansą na o wiele ciekawsze życie. O pasji do statku i do historii ziemi wydartej morzu, czyli Żuław Wiślanych, oraz o tym, że na zmiany nigdy nie jest za późno, opowiada Małgorzata Kobus, kierownik niespełna stuletniego statku Elwinga, pływającego po rzekach i Zalewie Wiślanym.
  • Małgorzata Kobus, był księgowa opowiada, jak została kierownikiem prawie stuletniego statku Elwinga, pływającego po rzekach i Zalewie Wiślanym.
  • Elwinga – co to za statek i jak trafił do Polski?
  • Czym jest „Rejs Konesera”?
  • Gdzie można spotkać statek Elwinga?

***

Jakim cudem księgowa została panią na statku?

Zanim zaczęłam zarządzać Elwingą, przeszłam długą drogę, nie tylko jako księgowa. Wcześniej prawie przez 25 lat pracowałam w Grupie Żywiec, w browarze w Elblągu.

Warzyła pani piwo?

Oczywiście. Ukończyłam studia na kierunku technologia żywności i żywienie człowieka, przeszłam przez różne stanowiska, rozpoczynając od produkcji piwa. Po kilku latach pracy na produkcji, wykorzystując możliwości zmiany wewnątrz firmy, przeniosłam się do działu sprzedaży i dystrybucji na stanowisko księgowej. Przy okazji skończyłam studium podyplomowe z rachunkowości.

Droga od dystrybucji piwa po kierowanie statkiem wycieczkowym jest nadal daleka...

Pewnie bym trwała przy tej dystrybucji i sprzedaży złotego trunku przez całe życie do emerytury, gdyby nie restrukturyzacja i zwolnienia w firmie, w której przepracowałam ćwierć wieku. Nagle wszystko się załamało i w 2015 roku, jako kobieta po czterdziestce, żona i matka dwóch córek w wieku szkolnym, musiałam szukać innej pracy. Udało mi się znaleźć zatrudnienie w charakterze specjalisty ds. księgowości w spółce Wiwaldi Junior, która była właścicielem czterogwiazdkowego hotelu w Elblągu. Wówczas z zarządzie firmy zasiadali panowie Tomasz Szulc i Jerzy Rejchert, niezwykłe osobowości, ludzie z wielką pasją do historii tej ziemi – pięknych Żuław Wiślanych.

I to oni wpadli na szalony pomysł zakupu statku i realizacji wspaniałego projektu pod nazwą „Rejs Konesera po rzekach Żuław Wiślanych”. Wybrali się do holenderskiego portu Terschelling na Wyspach Fryzyjskich i tam zakupili wybudowany w 1926 r. zabytkowy statek Riepel, pływający wcześniej z turystami po Morzu Wattowym na obserwację fok. Sprowadzona do Polski jednostka uzyskała nową nazwę: Elwinga.

Czy nie było ryzykiem kupowanie takiego zabytku?

Paradoksalnie, wiek statku był… jego zaletą. Kadłub został wybudowany w niespotykanej dziś technice nitowania i, pomimo swojego wieku, leciwa staruszka całkiem nieźle się trzyma. To zresztą całkiem spora jednostka – waży 125 ton, ma długość 28 metrów i wyposażona jest w silnik o mocy ok. 202 kW. Może osiągnąć prędkość ok. 8-10 węzłów. Statek ma dwa pokłady i jest w stanie zabrać w rejs nawet 110 osób.

Rzeka Szkarpawa
Rzeka Szkarpawa Małgorzata Kobus

Dużo statków pływało w tym czasie z Elbląga?

Kilkadziesiąt lat temu rzeka Elbląg tętniła życiem, niestety, czasy te minęły bezpowrotnie. W tamtym okresie, czyli w 2015 roku, choć trudno to sobie wyobrazić, w 120-tysięcznym mieście z tak bogatą historią żeglugi nie pływała żadna jednostka w kierunku Zalewu Wiślanego.

Dlaczego?

Może dlatego, że ludzie teraz żyją szybko, inaczej i nie mają czasu do tracenia? A taka podróż statkiem, np. do Krynicy Morskiej, trwa nawet trzy godziny. Wygodniej więc wybrać szybsze środki transportu.

Jak zaczęła się pani przygoda z Elwingą?

W 2016 r. nowy armator statku, przygotowując się do uruchomienia jednostki, poszukiwał odważnych i przedsiębiorczych ludzi. I tak padło na mnie. Reaktywacja żeglugi na rzece Elbląg nie była łatwa, a w projekcie uczestniczyło wiele kreatywnych osób z nieistniejącego już Hotelu Elbląg. Zaangażowałam się w pracę przy Elwindze od podstaw. Naprawy, remonty, rozliczenia, potem jeszcze sprzedaż, marketing, reklama. Nie było to łatwe, przecież nigdy wcześniej nie zajmowałam się żadnym statkiem i musiałam wielu rzeczy uczyć się od podstaw. Po pięciu latach, już samodzielnie zarządzam Elwingą, kontynuując dzieło moich poprzedników. Muszę pani zdradzić, że ciągle mi jednak czegoś brakowało. W pewnym momencie uznałam, że do tej pracy nie wystarczy moja dotychczasowa wiedza techniczna i finansowa. Musiałam po marynarsku poczuć temat, wiatr we włosach i klimat.

I co pani zrobiła, by poczuć wiatr we włosach?

Rozpoczęłam pracę nad patentami. Obecnie jestem już po patencie młodszego marynarza i marynarza. Pracuję nad stermotorzystą, by w przyszłości – być może – zostać kapitanem.

Może to zbyt bezpośrednie pytanie, ale ile ma pani lat?

Skończyłam 48, a czuję się jakbym miała 18. Wiek zresztą nic nie znaczy, bo jestem bojownikiem, mam jeszcze wiele do zrobienia. Poza tym kocham ten statek, ludzi znajdujących się na nim i nie ma dla mnie piękniejszego widoku, jak ten z poziomu wody. Człowiek zapomina o tempie, pracy, stresie. Wyłącza się, patrząc na piękne widoki za burtą.

W ostatnią sobotę płynęliśmy w „Rejs Konesera” z Elbląga do Gdańska, a w niedzielę z Gdańska do Elbląga. Na pokładzie 80-90 gości i do pokonania niezwykle trudna, 90-kilometrowa trasa. Byłam koszmarnie zmęczona, ale zarazem szczęśliwa i spełniona.

Może nie powiem nic odkrywczego, od dawna wiem, że wiele zależy od tego, z kim się pracuje. Mój zespół to wspaniała załoga, m.in. kapitan Andrzej Wysokiński, mechanik Wiesław oraz bosmani: Wojtek, Waldek i Krzysztof, a także obsługa statku: Małgosia, Monika, Daniel… Praca z nimi jest czystą przyjemnością. I przyznam się, że żyję tym statkiem.

Czym jest „Rejs Konesera”?

Jest to podana na tacy historia Żuław, urokliwe widoki, począwszy od Elbląga, skończywszy na Gdańsku. I odwrotnie. To całodzienna wycieczka po głównych rzekach Żuław Wiślanych, podczas której pasjonaci i przewodnicy opowiadają o historii i przyrodzie tej wyjątkowej krainy delty Wisły. A także o ludziach, którzy tworzyli tę ziemię, czyli Gotach, Prusach, Wikingach, rycerzach zakonu krzyżackiego i mennonitach, ludności osadniczej, przybyłej głównie z Holandii.

Wyruszając z nabrzeża portowego Starego Miasta w Elblągu, mijamy tereny dawnej stoczni Ferdynanda Schichaua i zabytkowy spichlerz zbożowy w Elblągu oraz most pontonowy w Nowakowie. Na trasie są rezerwaty przyrody: „Zatoka Elbląska”, z pięknymi widokami, ptactwem, kożuszkami kolorowych kwiatów, i „Ujście Nogatu” na Zalewie Wiślanym.

Płyniemy rzekami Szkarpawą, m.in. ze śluzą Gdańska Głowa, Wisłą, Martwą Wisłą, mijając śluzę Przegalina oraz mosty w Sobieszewie, most wantowy i Siennicki, a na końcu Motławą do nabrzeża portowego Głównego Miasta w Gdańsku.

Tematyczny rejs został opracowany przez Jerzego Rejcherta i Leszka Marcinkowskiego, prezesa elbląskiego PTTK, który jest ulubionym przewodnikiem na trasie. Panowie przypomnieli, że historia Elbląga, podobnie jak Gdańska, jest nieodłącznie związana z wodą.

Mówi pani o „Rejsie Konesera” z wielką pasją.

Czasami myślę, że pasje są zaraźliwe. Kiedy słucham, np. opowieści Leszka, wszystko wokół wygląda inaczej. Jego wiedza o przyrodzie, ptakach i sposób prezentacji historii zachwycają każdego pasażera statku. Nawet wiem, że część osób wsiada na pokład Elwingi, by płynąć właśnie z nim. Mówi się anegdotycznie, że Leszek zna i opowiada historię każdego kamienia na Żuławach.

Pani też została zarażona?

I to skutecznie. Kiedy już zaczęłam robić uprawnienia marynarskie, zrozumiałam że ta wiedza mi nie wystarczy. Podczas rejsów, często rozmawiam z pasażerami, a najczęściej nawiązuję do historii tej ziemi zasłyszanej na rejsach. Postanowiłam więc uzupełnić zasób wiadomości i, po dwóch latach trudnych przygotowań, 27 czerwca tego roku zdałam egzamin na przewodnika turystycznego po województwie warmińsko-mazurskim. Na razie opowiadam pasażerom o Zalewie Wiślanym podczas rejsów z Krynicy Morskiej, ale jeszcze wszystko przed mną.

Słyszałam, że niewiele brakowało, by Elwinga w tym roku nie wróciła na wody Zalewu Wiślanego. Było aż tak źle?

W 2020 roku statek z powodu pandemii nie pływał. W marcu tego roku, podczas kolejnej fali zachorowań, zabraliśmy się za załatwianie potrzebnych dokumentów, by móc wznowić działalność. W maju na pokład jednostki weszła komisja techniczna, która przyznała nam na kolejne lata świadectwo zdolności żeglugowej – dokument uprawniający do żeglugi po polskich wodach śródlądowych. Można go porównać do dowodu rejestracyjnego samochodu, bez niego statek nie może wypłynąć.

Kolejnym wyzwaniem było przygotowanie w bardzo krótkim czasie strategii marketingowej i sprzedaży biletów. W poprzednich latach zaczynaliśmy działać już od stycznia, teraz wszystko organizowaliśmy na ostatnią chwilę.

Jak znalazła pani sposób na wyjście z dołka?

Odszukałam telefony i zwróciłam się do swoich pasażerów. Grup, z którymi do 2019 r. pływałam, do moich przyjaciół – bo tak ich mogę nazwać. Do pani Hani z oddziału PTTK Krowia Brama w Gdańsku, do ludzi z Gniewu, Malborka, do grup Uniwersytetu Trzeciego Wieku, do przewodników, w tym do Leszka Marcinkowskiego z elbląskiego PTTK i wielu innych osób.

I jakoś ruszyliśmy z myślą, że pokonamy wszystkie trudności. Początkowo z dwoma terminami „Rejsu Konesera”, zaplanowanymi na początek lipca i na sierpień. Wie pani, że dziś mamy już kilka kolejnych terminów? To efekt olbrzymiej pracy wielu osób.

Jestem człowiekiem dużej wiary, nie raz przekonałam się, że wszystko się uda, pod warunkiem, że trzeba chcieć. A jeśli jeszcze ma się szczęście do wspaniałych ludzi, spotkanych na swojej drodze, szanse rosną.

Okazało się, że goście dowiadywali się o nas z różnych źródeł. Najszybszymi i najłatwiejszymi miejscami do znalezienia wszystkich informacji o nas są fanpage statku na Facebooku, który lubi i obserwuje kilka tysięcy osób, oraz nasza strona internetowa. Bardzo skuteczna jest też poczta pantoflowa. Czy wyobraża sobie pani, że przez trzy dni po zakończeniu lipcowego „Rejsu Konesera”, niemalże bez przerwy dzwonił mój telefon? Ludzie mówili, że słyszeli o czymś niezwykłym, o wspaniałej podróży, cudownym przewodniku, całodziennej przygodzie.

Szczególnie duże zainteresowanie naszymi rejsami obserwujemy wśród seniorów. Jest to grupa w wieku 55 plus, ciekawa historii, mająca bardzo dużo czasu i umiejąca się świetnie bawić. Umawiają się wcześniej w kilkadziesiąt osób na wspólny rejs, biorą gitarę, akordeon, wchodzą na statek, a kiedy przewodnik przestaje na chwilę opowiadać, inicjują wspólne śpiewanie z innymi pasażerami.

W jakie trasy, prócz wyprawy Elbląg-Gdańsk i Gdańsk-Elbląg, pływa Elwinga?

Naszym portem macierzystym podczas sezonu jest Tolkmicko. Pływamy w trójkącie na trasach Tolkmicko - Krynica Morska - Frombork. Oczywiście z przewodnikami. Pojawiamy się również często w Elblągu na czartery oraz podczas imprez organizowanych przez miasto, na przykład podczas obchodów Dnia Dziecka, Dni Elbląga, Święta Chleba.

Trwa przekop Mierzei Wiślanej. To szansa na to, by Elwinga wypłynęła na morze?

Bardzo byśmy tego chcieli, ale nie wiem, czy będzie to możliwe. Elwinga pływała kiedyś po Morzu Północnym między wyspami, po osłoniętym przed wiatrami obszarze. Niestety Morze Bałtyckie jest trochę kapryśne. Tak czy inaczej, cieszymy się z przekopu, bo jedną z pierwszych prac planowanych na rzece Elbląg jest przebudowa mostu pontonowego w Nowakowie. To największa przeszkoda dla Elwingi i wszystkich innych jednostek poruszających się po tej drodze wodnej. Duże różnice poziomu wód na rzece często uniemożliwiają podniesienie mostu, a co za tym idzie przepłynięcie.

Czy pracując w browarze, myślała pani kiedyś, że czekają ją w życiu takie problemy, jak zbyt wysoki stan wód na rzece Elbląg?

Nigdy. A to pokazuje, że zdarzenia, które wydają się katastrofą życiową, stają się początkiem czegoś dobrego. Dziś mam szczęście wykonywać pracę, która jest moją pasją i sprawia, że codziennie spotykam na swojej drodze wielu ciekawych ludzi.

Załoga statku, Port Frombork

Pani na Elwindze, czyli jak księgowa została kierownikiem pr...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki