Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Waldemar spod Słupska doczekał się w UCK operacji tętniaka

Jolanta Gromadzka- Anzelewicz
Przemek Świderski
Po wielu miesiącach czekania pan Waldemar spod Słupska pozbył się tętniaka aorty piersiowej. Chirurdzy naczyniowi z UCK wszczepili choremu protezę naczyniową bez dodatkowej operacji.

Jednym z pacjentów oczekujących w kolejce na tzw. endowaskularny (czyli wewnątrznaczyniowy) zabieg z wszczepieniem stentgraftu (protezy naczyniowej) jest pan Waldemar Krasucki, mieszkaniec okolic Słupska. Lekarze wykryli u pana Waldemara tętniaka aorty piersiowej i skierowali go do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, jedynego ośrodka na Pomorzu, który przeprowadza takie zabiegi. Niestety, szpital ma niewielki kontrakt, kolejka na tego rodzaju zabiegi jest długa, chorzy żyją więc w stresie.

Taki podpis pod zdjęciem pana Waldemara zamieściliśmy kilka miesięcy temu wraz z raportem dotyczącym długich kolejek do porad i zabiegów z zakresu chirurgii naczyniowej na Pomorzu.

Czytaj więcej na ten temat: Na Pomorzu do chirurga naczyniowego czekać trzeba kilka lat! [LISTA PORADNI I ODDZIAŁÓW]

W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy wreszcie dobrą wiadomość - pacjent jest już po operacji i czuje się dobrze.

- Nie była to klasyczna operacja, a zabieg endowaskularny, czyli wewnątrznaczyniowy - tłumaczy dr n. med. Grzegorz Halena z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, wojewódzki konsultant ds. chirurgii naczyniowej. - Przez małe nacięcie w pachwinie wprowadzono protezę do aorty piersiowej, w miejsce, w którym znajdował się tętniak - tłumaczy doktor Halena. Została ona zrobiona na zamówienie dla tego konkretnego pacjenta. - Gdy była już na miejscu, otworzyliśmy ją pod kontrolą aparatu rentgenowskiego. Proteza pokryła od środka cały tętniak na długości ponad 30 cm. Dzięki dokładnemu zaplanowaniu zabiegu przed jego rozpoczęciem udało się uszczelnić tętniak, wyłączyć go z krążenia i zabezpieczyć przed pęknięciem. Po dwóch dniach od zabiegu pacjent opuścił szpital w dobrej formie, może się normalnie poruszać i wrócić do aktywności sprzed operacji. Jeszcze dziesięć, piętnaście lat temu nie byłoby to możliwe, gdyż do takiej operacji trzeba by otworzyć klatkę piersiową, czasem przeciąć przeponę lub dodatkowo otworzyć jamę brzuszną - wyjaśnia dr Grzegorz Halena.

Powrót chorego do zdrowia trwałby wówczas wiele miesięcy, o ile w ogóle osoba w wieku 70 lat przeżyłaby tak skomplikowany i rozległy zabieg.

Tętniak aorty powstaje w wyniku osłabienia ściany aorty - głównego naczynia prowadzącej krew z serca do reszty ciała. W miarę jak krew pod wysokim ciśnieniem przepływa przez aortę, osłabione miejsce napina się jak balon, a jeśli jest on zbyt duży - może pęknąć.

- W dziewięciu na dziesięć przypadków pacjent z tętniakiem aorty to mężczyzna, a w zaledwie jednym to kobieta - podkreśla dr Halena.

Trzy lata temu panu Waldemarowi (72 lata) zaczęły dokuczać bóle w plecach i okolicy serca. Badanie ECHO serca nic nie wykazało, skierowano go więc na badanie TK. Czekał na nie pół roku. Kolejnych sześć miesięcy czekał - na wizytę u lekarza specjalisty. Tymczasem tętniak rósł, gdy w końcu go wykryto, miał już ponad 6 cm średnicy, a więc kwalifikował się do pilnej operacji!

Jedynym szpitalem na Pomorzu, który wykonuje takie zabiegi, jest Uniwersyteckie Centrum Kliniczne. Problem w tym, że ze względu na zbyt mały kontrakt z NFZ szpital może miesięcznie wykonać zaledwie cztery takie zabiegi. Tak więc chorzy, których jest znacznie więcej, losują życie jak na loterii. Część z nich szuka pomocy w szpitalach w innych województwach (Pomorski NFZ i tak za nie płaci w ramach tzw. migracji). Część pacjentów jednak umiera, nie doczekawszy się zabiegu.
- Kontrakt UCK z NFZ na chirurgię naczyniową na ten rok sięga 8 mln zł, a biorąc pod uwagę kolejkę chorych w naszym ośrodku, powinien być o 5-6 mln zł większy, szczególnie w zakresie zabiegów wewnątrznaczyniowych - wyjaśnia Ewa Książek-Bator, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Zgodnie z kontraktem, szpital powinien wykonać w ciągu roku 50 planowych operacji tętniaków piersiowych i brzusznych techniką wewnątrznaczyniową.
- W tej sytuacji chorzy znajdujący się w kolejce są planowani zgodnie z harmonogramem i tym samym zmuszani do oczekiwania w niej często wiele miesięcy - dodaje Książek-Bator.

Wedle kryteriów NFZ, jeśli pacjent jest stabilny, to musi czekać w kolejce. Doczeka się swojej kolejki pod warunkiem, że szpital będzie miał jeszcze kontrakt na realizację tych świadczeń. Z tego samego kontraktu finansowane jest bowiem leczenie chorych w stanie zagrożenia życia, których trzeba operować natychmiast.

Uważa się, że tętniaki o średnicy 5-5,9 cm obarczone są 11-procentowym ryzykiem pęknięcia w ciągu roku, a tętniaki o średnicy powyżej 6 cm - co najmniej 25-procentowym. Taką średnicę miał właśnie tętniak pana Waldemara.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki