Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto poruszający list strażnika miejskiego z Gdyni: „Kto tylko może na skutek potwornego przeciążenia zadaniami zwalnia się z pracy”

Łukasz Kamasz
Łukasz Kamasz
Po raz kolejny w ostatnim czasie piszą do nas gdyńscy strażnicy miejscy. Jak wskazują w liście do „Dziennika Bałtyckiego”, formacja mierzy się w ostatnim czasie z bardzo dużymi problemami. Zwróciliśmy się do gdyńskiego magistratu z prośbą o odniesienie się do sprawy, gdy tylko uzyskamy odpowiedź, opublikujemy polemikę Urzędu Miasta w Gdyni.

List gdyńskiego strażnika miejskiego

Strażnicy miejscy zmuszani są do nieludzkiego przeciążenia pracą. Wynika to z powodu ukrytej w Urzędzie redukcji zatrudnienia oraz z racji finansowych długów gminy Gdynia. Kto tylko może na skutek potwornego przeciążenia zadaniami zwalnia się z pracy lub przechodzi na świadczenie emerytalne. W efekcie z racji dużego zadłużenia praktycznie nie zatrudnia się w ich miejsce nowych pracowników. A jeśli już, to zatrudnianie jest niewystarczające. W konsekwencji pozostali pracownicy, oprócz swoich obowiązków, przejmują dodatkowo obowiązki tych, którzy odeszli. Są po prostu nimi obarczani. Straż przyjmuje i merytorycznie rozpoznaje potworną liczbę zgłoszeń od sygnalistów, ujawniających wykroczenia, dotyczące nieprawidłowego parkowania pojazdów. Mimo, że w świetle prawa nie jest to zadanie obowiązkowe.

Zgłoszenia te wysyłają często znajomi Pana komendanta. Rekordziści tylko w 2022 roku jednostkowo wnieśli i nadal wnoszą ponad 1000 takich spraw. Ich suma w roku bieżącym wynosi kilka tysięcy. Trzon powyższych spraw rozpatruje skromna liczbowo 6 w porywach 7-osobowa grupa. Grupa ta ma na przysłowiową „głowę” po kilkaset spraw, przy czym w związku z ustawicznym napływem, wynikającym z działań sygnalistów ich liczba stale się zwiększa. Napływ nowych zgłoszeń nie ma końca.

Pan Andrzej Bień wydaje się nie przejmować nieludzkim przeciążeniem pracą owej grupy, w której pracują również osoby niepełnosprawne. Osoby te, mimo pracy w wymiarze 35 godzin tygodniowo, obciążane są tak samo, jak pracownicy pełnosprawni. Komendanta interesują wyłącznie wyniki. Spraw zakończonych ma być coraz więcej. Najlepiej, aby były one kończone mandatami. Pouczenia są przez niego niemile widziane. Sporządza nawet okresowe zestawienia na ten temat. Od Straży, w tym od wyżej wymienionej grupy Pan Bień oczekuje wyników z mandatami włącznie. Nie dba o komfort pracy pracowników. Obciąża ich zadaniami ponad siły. Powyższe wynika z jego braku fachowości oraz z istniejącego poparcia jego osoby przez przełożonych. Nadto z jego braku podstawowej wiedzy na temat pracy Straży, nie wspominając o braku wiedzy z dziedziny prawa. Niniejsze braki, w tym brak fachowości i owe poparcie owocują krzywdą na rzecz pracowników przedmiotowej jednostki. Za taki stan sprawy odpowiada nie tylko Pan Bień, ale przede wszystkim jego przełożeni, którzy tolerują to całe zło lub udają, że tego zła nie ma. Filozofia pracodawcy jest prosta „Uważasz, że jest Ci źle, nikt Cię na siłę nie trzyma. Droga wolna.” W efekcie kto tylko może znaleźć nowe zatrudnienie zwalnia się ze Straży Miejskiej w Gdyni. Smutne jest to, że zwalniają się pracownicy doświadczeni z wieloletnim stażem. Smutne jest również to, że nie ma następców. Pozostają wole etaty. Za tak niskie wynagrodzenie, zaaprobowane i przyjęte jako obowiązujące, nie ma chętnych do pracy. Pracy skutkującej przeciążeniem, stresem, nerwami. Pracy, której ogrom powoduje niemożność jej wykonania. Nie mówiąc już o terminowości, czy rzetelności.

Oto poruszający list strażnika miejskiego z Gdyni: „Kto tylko może na skutek potwornego przeciążenia zadaniami zwalnia się z pracy”
Tabela wynagrodzeń w gdyńskiej Straży Miejskiej/nadesłane

Pracownik jest traktowany niemal jak galernik. Niniejsze skutkuje, jak zaznaczono, poszukiwaniem innej pracy przez wielu pracowników, lub chorobą i zwolnieniami lekarskimi. Pozbawiono pracowników motywacji do pracy i satysfakcji z tejże. Odarto nas godności. Za otrzymywane wynagrodzenie nie jesteśmy w stanie utrzymać siebie i swoich rodzin. Często, aby mieć środki finansowe na życie zmuszeni jesteśmy podejmować dodatkową pracę. Takim obrotem sprawy krzywdzi się ludzi. By nie powiedzieć, że gardzi się nami. A przynajmniej częścią z nas. Przeciwstawiając się wyrządzanej krzywdzie należy zainteresować się przedstawionym problemem i nie dać się zbyć odpowiedziami broniącymi Pana komendanta i jego przełożonych. Aby stanąć po stronie pokrzywdzonych potrzebna jest odwaga, zwłaszcza w takim mieście, jak Gdynia nie jest to proste. Lecz nie wolno milcząco przechodzić obok krzywdy. Nie robiąc nic przyzwała się na krzywdzenie ludzi. Gdyż to wszystko odbywa się kosztem ludzkiej krzywdy. Na tym jako ten najsłabszy cierpi przede wszystkim pracownik. Ponadto przywala się na rozpostarcie parasola ochronnego nad tymi, którzy wykorzystują słabość innych i w ten sposób umacniają się w przekonaniu o „własnej sile”. Przedstawiony stan rzeczy odnosi się do całego Urzędu Miasta Gdyni.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki