Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszuści są coraz sprytniejsi. Uważajcie na umowy które podpisujecie

Jacek Wierciński
123rf
Rośnie liczba osób, które zgłaszają problemy związane z umowami zawieranymi na odległość. Dwutygodniowy okres wypowiedzenia nie zawsze pomaga, bo oszuści wymyślają wciąż nowe sposoby, by obejść regulacje prawne.

Na Pomorzu podobne przypadki idą w tysiące. W samym tylko Gdańsku w minionym roku aż 1018 osób szukało porady prawnej, a 96 wymagało interwencji rzecznika praw konsumenta w związku z umową zawartą „poza lokalem spółki” lub na odległość. Rok wcześniej liczby te wynosiły odpowiednio 952 i 75. I choć statystyka ta obejmuje zarówno zakupy przez internet, jak i te dokonywane np. przy okazji pokazu garnków, eksperci przestrzegają przed nowymi rodzajami oszustw.

Czytaj też: Oszuści podszywają się pod komorników by wyłudzić pieniądze

- Dotąd domokrążcy, pukając do drzwi, mówili, że są „z telekomunikacji” albo „z elektrowni”. Podsuwając ofiarom dokumenty do podpisu, zapowiadali zniżki w opłatach i liczyli, że w ciągu dwóch tygodni nieświadome, często starsze osoby nie przeczytają nowej umowy. 14 dni wynosił bowiem okres, kiedy pisemnie przesyłając wypowiedzenie umowy, mogli oni uniknąć konsekwencji - relacjonuje Agnieszka Iwanowicz, miejska rzeczniczka praw konsumentów w Gdańsku. - O sukcesie oszuści mogli mówić dopiero, gdy ustawowy okres upłynął. Kiedy - otrzymując rachunki - naciągnięta osoba orientowała się, że ma do zapłacenia dodatkowe kilkadziesiąt złotych nowemu sprzedawcy, wyplątanie się z takiej umowy stanowiło już nie lada problem.

Jak zastrzegają urzędnicy, choć na oszustów „starego typu”, wciąż należy uważać, trzeba być też ostrożnym w kontaktach z nowymi kombinatorami.

Schemat ich działania z reguły jest podobny. Starsza osoba otrzymuje telefon od kogoś, kto przedstawia się jako operator z telekomunikacji, i zostaje poinformowana, że musi podpisać aneks do umowy. Kilka dni później w drzwiach staje elegancki i sympatyczny kurier, który podsuwa papiery do podpisania. Na szybko - często w drzwiach - senior parafuje to, co miły pan przyniósł. Nawet jeśli kurier zostawia kopię, po której przeczytaniu starsza osoba na czas zorientuje się, że została oszukana, i wypowie umowę... i tak jest stratna, kurier bowiem zdążył jej też podsunąć inne dokumenty, które nieświadomie podpisała, np. umowę ze sprzedawcą prądu i na usługi telemedyczne.

Skutek? Dziesiątki lub setki złotych strat miesięcznie. Rozwiązanie takiej umowy kosztuje od 500 do 1200 zł („kara umowna”) lub czeka nas długa sądowa batalia, która nie zawsze kończy się happy endem - oszukany musi bowiem wykazać, że podpisał dokumenty z określonymi zapisami, nie mając świadomości, co się w nich znalazło...

Jak zatem uniknąć takich kłopotów i uchronić się przed potężnymi stratami? Urzędnicy apelują, aby trzymać się czterech prostych zasad:

- Dostawcy z reguły wysyłają aneksy pocztą, a nie kurierem, ale tak czy owak należy dokładnie sprawdzić, czy nazwa i siedziba firmy zgadzają się z naszym sprzedawcą - zaznacza Agnieszka Iwanowicz. - Po drugie powinniśmy dokładnie wyliczyć koszt umowy - nie kierować się deklarowaną przez sprzedawcę „okazją” ani kwotą podaną dużą czcionką na pierwszej stronie, ale sprawdzić, jakie ceny znajdują się w pozostałych dokumentach i regulaminie. Koniecznie trzeba też dokładnie przeczytać umowę - szczególnie zwracając uwagę na to, co jest zapisane drobnym drukiem. Najważniejsza jednak zasada jest prosta: „Nie podpisuj, jeśli nie rozumiesz”.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki