Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oświadczenia majątkowe Adamowicza kwestionuje CBA. Czy majątek jest grzechem polityka?

Dorota Abramowicz
Paweł Adamowicz to numer dwa na liście najbogatszych prezydentów miast wojewódzkich. Czy kwestionując prawdziwość jego oświadczeń majątkowych, CBA wpisuje się w spór w pomorskiej PO - zastanawia się Dorota Abramowicz.

U nas powszechnie się podejrzewa, że jak ktoś ma pieniądze, to znaczy, że zdobył je w sposób przynajmniej nie do końca uczciwy" - napisał wiosną tego roku na swojej stronie internetowej prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. W poniedziałek gruchnęła informacja, że do "powszechnie podejrzewających" dołączyło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Po sprawdzeniu oświadczeń majątkowych prezydenta z lat 2007-2012 CBA zawiadomiło prokuratora generalnego o podejrzeniu przestępstwa.

CBA nie informuje, na czym owo przestępstwo miałoby polegać. - Prokurator, po zapoznaniu się z materiałami, podejmie decyzję, czy wszcząć śledztwo - mówi Hanna Grzeszczyk, z Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu. - To osiem segregatorów, w każdym jest kilkaset dokumentów, więc decyzja będzie znana najwcześniej za tydzień.

- Informacje o mojej śmierci są przesadzone - powiedział prezydent , podkreślając kilkakrotnie, że nie padło wobec niego oskarżenie o przestępstwa o charakterze korupcyjnym i karnym.

Adamowicz ujawnił, że CBA od października 2012 do września tego roku skontrolowało jego oświadczenia majątkowe z ostatnich 10 lat. Sprawdzano praktycznie wszystko - umowy zakupu każdego z siedmiu mieszkań i działek, rachunki od rzemieślników wykonujących remonty, komu i za ile małżeństwo Adamowiczów wynajmowało mieszkania i jak odprowadzało za to podatki. - Ani jedna złotówka nie została przez nas ukryta- stwierdził prezydent, dodając, że ze spokojem oczekuje na zakończenie postępowania w poznańskiej prokuraturze.

Niezależnie od decyzji prokuratora, Paweł Adamowicz może jednak mieć kłopot.

- Polityk nie powinien kłuć w oczy bogactwem - twierdzi politolog dr Jarosław Och. - To nie doniesienie CBA, ale przede wszystkim ujawnienie informacji o majątku zgromadzonym w ostatnich latach może zaszkodzić prezydentowi Gdańska.

Milionerzy z Warszawy, Gdańska i Krakowa

Oświadczenia majątkowe polityków, urzędników i samorządowców są ogólnie dostępne. Od sześciu lat przygląda się im Centralne Biuro Antykorupcyjne.

- CBA prowadzi analizy i kontrole polegające na sprawdzeniu prawdziwości i wypełniania oświadczeń majątkowych składanych na podstawie ustaw wprowadzających taki obowiązek - tłumaczy rzecznik biura Jacek Dobrzyński . - W szerokiej grupie osób objętych tym obowiązkiem są między innymi samorządowcy. Od 2007 roku CBA przeprowadziło wobec samorządowców gminnych, powiatowych, wojewódzkich 598 analiz przedkontrolnych i 83 kontrole oświadczeń majątkowych.
W sprawach nieprawidłowości ujawnionych w oświadczeniach majątkowych samorządowców skierowano 59 zawiadomień do prokuratur o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Do deklaracji majątkowych przedstawicieli władzy zaglądają też dziennikarze, wyciągający co smakowitsze kąski. Wiosną tego roku media obiegł ranking najbogatszych prezydentów miast wojewódzkich.

Na pierwszym miejscu znalazła się Hanna Gronkiewicz-Waltz, od dwóch kadencji prezydent Warszawy. Majątek pani prezydent (wcześniej m.in. prezes NBP i wiceprezes Europejskiego Banku Rozbudowy i Rozwoju) to ponad 3 mln zł w gotówce, około 6 tys. zł w walutach obcych, około 290 tys. zł w funduszach inwestycyjnych, 200-metrowy dom (900 tys. zł) i 78-metrowe mieszkanie (też wycenione na 900 tys. zł), samochód volvo z 2004 roku (ok. 35 tys. zł) i 14-letnia łódź żaglowa warta około 40 tys. zł. Razem - ponad 5 mln zł. Do tego dochodzą roczne zarobki - z pensji prezydenta, wykładów na Uniwersytecie Warszawskim oraz praw autorskich Hanna Gronkiewicz-Waltz zarobiła w ubiegłym roku brutto 280 861 zł i 29 groszy.

Trudno powiedzieć, jaki wpływ miało ujawnienie majątku na aktywność warszawiaków składających podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydent stolicy, ale już w najbliższą niedzielę okaże się, czy Gronkiewicz-Waltz pozostanie na stanowisku.

Drugie miejsce wśród prezydentów miast wojewódzkich zajmuje Paweł Adamowicz, "wyceniany" na około 3,5 mln zł, współwłaściciel, wraz z żoną Magdaleną (wykładowcą na UG, sekretarzem Rady Nadzorczej Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych w Warszawie) - siedmiu mieszkań i dwóch działek oraz około 750 tys. zł oszczędności w złotówkach, walucie obcej i papierach wartościowych. Nie ma za to ani jachtu, ani - co może dziwić - samochodu. Prezydenckie lokale przeznaczone na wynajem znajdują się m.in. w cenionych na rynku mieszkaniowym osiedlach apartamentowców, m.in. nad Motławą i w Jelitkowie.

Trzeci na liście majętnych prezydentów jest Jacek Majchrowski z Krakowa, z majątkiem w gotówce przekraczającym 1,7 mln zł, domem i dwiema działkami oraz 20 obrazami - razem 2 mln 894 tys. 363 zł.

Są jeszcze miasta "niższej rangi", rządzone przez równie zamożnych włodarzy. Majątek prezydenta Andrzeja Kotali z Chorzowa przekracza 3,7 mln zł, a Piotr Głowski, rządzący w Pile, zgromadził ponad 3 mln zł.

Między głupotą a podejrzeniami

"Biedny polityk to głupi polityk. Bogaty polityk to podejrzany polityk" - głosi aforyzm Pawła Płócienniczaka.

- Coś w tym jest - przyznaje dr Jarosław Och. - Zaufanie do polityków w Polsce, z wyjątkiem prezydenta Bronisława Komorowskiego, jest dramatycznie niskie, a notowań nie poprawiają skrajności majątkowe. W powszechnym mniemaniu, biedny polityk jest nieudacznikiem, a bogaty "uwłaszczył się na nas". I trudno to zmienić.

Boleśnie się o tym przekonał Andrzej Olechowski, startujący w 2010 roku w wyborach prezydenckich. Polityk zdecydował się "wyjść przed szereg" i ujawnić niemały majątek: dwa domy, pięć mieszkań i dwa samochody, inwestycje w papierach wartościowych, funduszach inwestycyjnych oraz lokaty bankowe w sumie na ponad 10 mln zł. Łącznie wartość zasobów kandydata na prezydenta przekraczała 17 mln zł.

- Popełnił błąd, przedstawiając się na plakatach wyborczych jako człowiek zamożny - wspomina Jarosław Och. - Spotkało się to z dużą krytyką. Zresztą nie jest to tylko polska specyfika. W Stanach Zjednoczonych również można zauważyć tendencje do wykreślania przez wyborców najbogatszych kandydatów.

Wśród polskich polityków największe problemy związane z bogactwem miał Paweł Piskorski, były członek Platformy Obywatelskiej i prezydent Warszawy. W 2001 roku pochwalił się ponadpółmilionowym majątkiem, który miał zdobyć na handlu antykami, sprzedaży mieszkań i grze na giełdzie. Afera wokół Piskorskiego wybuchła jednak dopiero w 2006 roku, gdy się pojawiły artykuły o kupieniu przez polityka i jego żonę ponad 320 hektarów ziemi za 1,25 mln zł. Po publikacji wyleciał z PO, prowadzono wobec niego także śledztwo, kwestionując zaświadczenia z gdyńskiego kasyna o dużej wygranej. Ostatecznie niczego mu nie udowodniono, ale Piskorski, choć jest przewodniczącym Stronnictwa Demokratycznego, w polityce niewiele dziś znaczy.

Zastanawiające, że niechęć do bogatych polityków nie dotyczy, lub dotyczy w mniejszym stopniu naszych reprezentantów w Europarlamencie. Obywateli nie kłują w oczy niemałe zasoby Dariusza Rosatiego, Danuty Hübner czy Janusza Lewandowskiego. Może dzieje się tak dlatego, że europarlamentarzyści są daleko i nie rzucają się wyborcom w oczy.

Jak rosło prezydentowi

Za to w oczy rzuca się coraz bardziej Paweł Adamowicz. Wnikliwi porównują jego oświadczenie podatkowe z 26 kwietnia 2006 roku z ostatnim, podsumowującym rok 2012. W pierwszym prezydent deklarował, że ma około 400 tys. zł w gotówce i akcjach, dwa mieszkania (za 74 tys. zł i za 150 tys. zł) oraz działkę za 25 tys. zł. Zasiadał wówczas w Radzie Nadzorczej Morskiego Portu Gdańsk i łącznie z pensją zarabiał 164 310 zł rocznie brutto.

W latach 2006-2008 Adamowicz zaciągnął kredyty na ponad 580 tys. franków szwajcarskich i 130 tys. zł.

Dziś zostało mu do spłacenia 391 605 franków i 452 zł. Jednak roczne dochody, wzbogacone o zyski z wynajmu mieszkań (niecałe 150 tys. zł), oraz wynagrodzenie z zasiadania już w dwóch radach nadzorczych (doszło GPEC), wraz z pensją prezydenta, sięgają już 475,5 tys. zł rocznie. I choć praca Adamowicza w radach nadzorczych publicznych spółek jest często krytykowana przez opozycję, w tym przypadku nie można mówić o naruszeniu prawa.

Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion. Doradcy Finansowi Sp. z o.o., poproszony o pomoc w analizie oświadczeń majątkowych Adamowicza, bez zdziwienia przyjmuje informację o prawie trzyipółkrotnym wzroście majątku prezydenta Gdańska i jego żony od 2006 roku.

- Dochody małżonki prezydenta, jako osoby prywatnej, nie są podawane do wiadomości publicznej - tłumaczy Kuczyński. - Jeśli jednak wykłada ona na kilku uczelniach, a poza tym zasiada w radzie nadzorczej, to łączne zarobki państwa Adamowiczów mogą sięgać nawet 30-40 tysięcy złotych miesięcznie. Przez sześć lat daje to około 3 miliony złotych. Jeżeli pieniądze w latach 2008-2009 zostały zainwestowane w fundusze, to ich właściciel, zwłaszcza na rynkach w USA, mógł zyskać nawet sto procent.

Zdaniem Piotra Kuczyńskiego, także zakup kolejnych mieszkań na wynajem był inwestycyjnym strzałem w dziesiątkę . Z tego tytułu w ubiegłym roku Paweł Adamowicz zadeklarował zyski około 150 tys. zł rocznie. - Znam osobę, która na zakupie i wynajmowaniu mieszkań zrobiła naprawdę duży majątek - mówi analityk Xelion. - To Sławomir Muturi, właściciel ponad stu mieszkań, który zaczynał z niewielkim kapitałem, a teraz jest człowiekiem bardzo bogatym. Tak więc przy prześwietlaniu oświadczeń majątkowych prezydenta Gdańska nie liczyłbym na cuda. Wszystko da się wytłumaczyć.

Gdzie jest haczyk?

Czego więc konkretnie dotyczą zarzuty CBA dotyczące oświadczenia majątkowego Pawła Adamowicza?

Podczas krótkiej konferencji prasowej, zorganizowanej w czwartek przez prezydenta Gdańska, dziennikarze usłyszeli, że może chodzić o zwykłe pomyłki, które zostały zresztą przez niego skorygowane.

- Jeden raz w oświadczeniu majątkowym zadeklarowałem niższe wpływy za wynajem mieszkania , jednak w rozliczeniu z urzędem skarbowym podałem prawidłową kwotę - mówił Paweł Adamowicz. - Zdarzyło się też, że raz przez pomyłkę nie umieściłem w rejestrze jednego z mieszkań, ale także to poprawiłem.

Z punktu widzenia funkcjonariuszy CBA naruszeniem przepisów mogło być także niewpisanie do oświadczeń informacji, że Paweł Adamowicz zasiada w Radzie Nadzorczej Fundacji Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego. Wprawdzie robi to z obowiązku, jako prezydent miasta, i nie pobiera żadnych pieniędzy z tego tytułu, to jednak brak wpisu mógł być błędem.

Na pytanie dziennikarzy, czy to wszystkie zarzuty stawiane przez CBA, Adamowicz uchylił się od odpowiedzi. Podkreślił jednak kolejny raz, że nie są stawiane mu ani zarzuty karne, ani korupcyjne. Kolejny też raz zaznaczył, by nie łączyć go w żaden sposób z aferą Amber Gold. Jedno z jego mieszkań mieści się po sąsiedzku z lokalem Marcina P., ale było kupowane w latach 2009-2010, gdy o aferze, jaka miała wybuchnąć wokół Amber Gold, nikt, łącznie z ABW, nie słyszał.

I tak będzie jatka

Śledztwo, jak wskazuje doświadczenie, może się toczyć latami. Jednak dla polityka na rok przed wyborami samorządowymi może się okazać gwoździem do trumny.

- Teraz wszystko się ruszy, będzie jatka - przewiduje dr Och. - Oświadczenie majątkowe Pawła Adamowicza będzie przywoływane przez jego konkurentów, mogą też zacząć kąsać go swoi. Nie wykluczam zresztą, że nie przypadkiem właśnie teraz, gdy już się powoli zaczyna gra wyborcza, wybuchła afera.

I nawet jeśli prokurator uzna, że prezydent Gdańska ma po prostu talent do interesów, niektórzy wyborcy mogą mu tego talentu nie wybaczyć.

Napisz do autorki: [email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki