Ostre kadrowe roszady w Szpitalu Puckim, fatalna komunikacja między szefostwem a pracownikami, higiena pod psem - tak pucka lecznica wygląda w ocenie związków zawodowych.
Starosta Jarosław Białk, który czynnie uczestniczy w sprawach związanych ze Szpitalem Puckim, uważa, że takie sprawy powinny być załatwiane wewnątrz placówki i nie powinny docierać do mediów.
Pacjentów nie powinny obchodzić niesnaski pomiędzy personelem placówki medycznej, a wszelakie spory powinny być rozwiązane pomiędzy stronami
- powiedział w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim.
Część personelu szpitala w Pucku głośno wyraża niezadowolenie ze zmian wprowadzanych przez władze placówki. Inni milczą, ale po cichu popierają zdanie koleżeństwa.
Gdybyśmy widzieli, że działania pani prezes idą w dobrym kierunku i chcą rozwijać szpital, to byśmy ponieśli tego konsekwencje finansowe i siedzielibyśmy cicho, ale obecna prezes jest osobą, z którą ciężko się porozumieć, przez co dużo osób się zwalnia
- wyjaśnia Izabela Kupska-Topór, przewodnicząca związków zawodowych NSZZ Solidarność oddziału w Szpitalu Puckim.
Szpital Pucki: zadłużenie na ponad 3 mln zł
W październiku 2018 pucka lecznica była mocno zadłużona. Dług przekroczył milion złotych w rozliczeniu rocznym, a w rozliczeniu ogólnym ponad 3 mln zł.
Jak obejmowałam stanowisko prezesa, szpital miał zadłużenie (za 9 miesięcy) ponad 1 mln 100 tys. zł, a na koniec roku minus 1 mln 230 tys. - tłumaczy prezes Weronika Nowara. - Mówię oczywiście o działalności bieżącej.
Rok później - jak oficjalnie poinformował starosta powiatu puckiego - saldo drastycznie się poprawiło i w rozliczeniu bieżącym oscylowało wokół kwoty 50 tys. zł na plusie. To oznacza, że ogólny dług szpitala nie wzrósł.
Czy poprawa szpitalnych finansów to zasługa nowej prezes Weroniki Nowary i zmian, które wprowadza? Wg. starosty puckiego nie można mieć wątpliwości.
- Mamy i konsekwentnie realizujemy konkretne plany rozwojowe Szpitala Puckiego - mówi Jarosław Białk. - Pani Weronika Nowara została powołana na stanowisko prezesa, by zająć się jego bieżącym funkcjonowaniem i uporządkowaniem finansów lecznicy.
Jesteśmy przedstawiani jako buntowniczy personel, który po prostu nie słucha się nowej pani prezes. Każda komórka w szpitalu jest naruszona, albo ktoś odszedł, albo został zwolniony.
- mówi Izabela Kupska-Topór. - Związki wyraziły zgodę na rezygnację z funduszu socjalnego za rok 2019, co zaoszczędziło szpitalowi ponad 200 tys. zł, po prostu poszliśmy na rękę pani prezes, bo wiemy, jaka jest sytuacja szpitala - tłumaczy przewodnicząca związków szpitala w Pucku. - Więc nie można powiedzieć, że my nie chcemy współpracować.
Wśród pracowników zawrzało. Nie zamierzają siedzieć bezczynnie i wystosowali petycję, w której domagają się podjęcia stanowczych kroków przez starostę i radę nadzorczą Szpitala Puckiego.
- Chcemy być szanowani i traktowani normalnie - mówi przedstawicielka pracowników należących do związków zawodowych w Szpitalu Puckim. Brak oczekiwanej reakcji ze strony starosty powiatu puckiego pozostawił związkowców z wieloma pytaniami. Co teraz?
Jak czytamy:
Nie możemy biernie przyglądać się zmianom w modelu zarządzania prowadzącym do chaosu informacyjnego i organizacyjnego mającym negatywny wpływ na obsługę pacjenta i atmosferę w miejscu pracy.
Widząc również brak konstruktywnej współpracy i dialogu pomiędzy zarządem szpitala a pracownikami, oraz bagatelizowanie konfliktu toczącego się pomiędzy pracownikami i prezes Szpitala Puckiego chcielibyśmy prosić (...) o stanowcze i konkretne działania mające na celu poprawę funkcjonowania naszego szpitala
- to część treści petycji, pod którą miało podpisać się 140 pracowników placówki, w tym lekarzy i ordynatorów.
Jednak wystosowany do starosty powiatu puckiego list nie przyniósł długo oczekiwanej przez związki ze Szpitala Puckiego reakcji.
Nasza petycja została całkowicie zlekceważona przez Starostwo Powiatu Puckiego - mówi Izabela Kupska-Topór. - Pan starosta nie przyjmuje tego do wiadomości, bo chciałby nazwiska tych osób, które się podpisały, a ludzie się boją i nie chcą, żebym je przekazała.
Jak informuje nas przewodnicząca związków zawodowych Szpitala w Pucku, w związku z brakiem reakcji władz placówki, związki wysłały list z informacją o ich sytuacji do wojewody pomorskiego Dariusza Drelicha, a także złożyły zawiadomienie na prezes Weronikę Nowarę do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Teraz, uzbrojeni w resztki cierpliwości, czekają na odpowiedzi z tych instytucji.
Szpital Pucki z zewnątrz: szczury, burkliwi lekarze oraz...
Opinia pacjentów o puckiej lecznicy niebezpiecznie zaczyna spadać. Ci nie stronią od historii rysujących raczej słaby obraz szpitala - choć z reguły personaliów do oficjalnego użytku podawać nie chcą. Dlaczego? W raczej małym środowisku, jakim jest powiat pucki, boją się ewentualnych reperkusji ze strony lekarza bądź pielęgniarki, na których właśnie się poskarżyli. Wśród chorych przeważają historie o burkliwych, niecierpliwych, zapominalskich lekarzach i pielęgniarkach niemających czasu nawet podać szklanki wody.
Mamy dobry sprzęt w szpitalu, tylko nie ma ludzi, którzy mogliby na nim pracować - tłumaczy Izabela-Kupska-Topór. - Dopóki nie stworzymy przyjaznej, dobrej atmosfery, nie zdobędziemy nowych fachowców.
Część historii znalazła pokrycie po głośnym konflikcie prezes Szpitala Puckiego i Beaty Wilichnowskiej, pielęgniarki epidemiologicznej i zastępcy przewodniczącej związków zawodowych w Szpitalu Puckim, która obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. We wrześniu 2019 otrzymała wypowiedzenie z pracy (obecnie oczekuje na decyzje sądowe w tej sprawie). Potem zdecydowała się opowiedzieć o tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami szpitala w Pucku. M.in. o szczurach znajdowanych w łazienkach, skandalicznym remoncie oddziału, stylu przyjmowaniu pacjentów, czy wielu niesprawiedliwych - jej zdaniem - zwolnieniach.
- Pani Wilichnowska szkodzi wizerunkowi szpitala. Pokazuje same wady, i to takie, które ciągną się od lat, notabene za niektóre odpowiadała, a milczy na temat dobrych rzeczy. Sytuacja ze szczurem została wykreowana przez panią Wilichnowską poprzez publikację zdjęcia i wywiady w mediach społecznościowych, co zaskutkowało kontrolą sanepidu, która nie potwierdziła zarzutów. Dlaczego tak robi? Nie wiem - mówi Wioleta Hildebrandt, dyrektor szpitala w Pucku. - W ciągu jednego roku Szpital Pucki miał 17 kontroli: z Sanepidu, PiPu, NFZ, Urzędu Marszałkowskiego.
Część z nich była zaplanowana, część niezapowiedziana, część z powodu doniesień złożonych przez panią Wilichnowską.
Zależy mi, aby sytuacja szpitala się poprawiła, aby podnieść jakość usług świadczonych i polepszyć podejście do pacjenta. W szpitalu pracuje wiele osób, które bardzo się starają, angażują w swoją pracę i szanują pacjenta - mówi Weronika Nowara, która tłumaczy, że chce zmienić nie tylko to, ale także wizerunek szpitala na zewnątrz.
- Do tej pory niektórzy zadają mi pytanie: jak się pracuje w czasach PRL? w odniesieniu do pracy w Szpitalu Puckim - mówi obecna prezes. - Ja chcę to zmienić, chcę wprowadzić szpital w 21 wiek. Tego nie da się zrobić od razu i bez zaangażowania większej, a najlepiej całej ekipy szpitalnej, ale od czegoś trzeba zacząć, a i niestety nie wszystkim zmiany będą się podobać.
Szpital Pucki i jego przyszłość: chcą wydać 25 milionów zł.
Starosta powiatu puckiego ma nadzieję, że zwaśnione strony porozumieją się i wewnętrzne konflikty w Szpitalu Puckim zostaną rozwiązane, co pozwoli spokojniej realizować plany związane z rozwojem placówki.
- W najbliższych 5-6 latach zaplanowaliśmy kolejne bardzo ważne inwestycje dla szpitala puckiego, które pochłoną kwotę ok. 20-25 milionów złotych - mówi Jarosław Białk. - To m.in. budowa nowego bloku operacyjnego, wyceniana na około 14 mln zł, termomodernizacja obu budynków z wymianą mediów i zagospodarowanie terenu wokół placówki.
Prezes Weronika Nowara nie jest pierwszym szefem Szpitala Puckiego. Wcześniej kierowali nim m.in.: Danuta Ceszke, Ewa Bonk-Woźniakiewicz, Bogdan Łęski, Remigiusz Loroch. Ogółem, w ciągu 20 lat funkcjonowania na kierowniczym stanowisku przewinęło się 9 nazwisk.
- W tym samym czasie np. sąsiedni szpital w Wejherowie ma jednego prezesa, a problemy bardzo podobne i potrafią razem przez nie przejść – mówi starosta Jarosław Białk.
Botoks 2.0? Naukowcy potwierdzają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?