Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnia szansa Asseco Prokomu

Paweł Durkiewicz
P. Świderski
Asseco Prokom gra trzeci mecz Elite 8 z Olympiakosem. Spotkanie w hali Gdynia rozpocznie się we wtorek o godz. 19.45

Dać z siebie wszystko, ograć faworyta i przedłużyć ćwierćfinałową serię - oto zadanie dla koszykarzy Asseco Prokomu w dzisiejszym meczu numer 3 rywalizacji Elite 8 Euroligi z Olympiakosem. Po dwóch potyczkach w ateńskim porcie polski zespół zgodnie z oczekiwaniami przegrywa 0-2 i w rywalizacji do trzech wygranych jest w mało komfortowej sytuacji.

Mistrzowie Polski nie zamierzają jednak składać broni, a trójmiejscy sympatycy koszykówki liczą wręcz na doprowadzenie do piątego spotkania i kolejnej wyprawy do Pireusu. Z pewnością będzie to zadanie więcej niż trudne, wiadomo jednak, że gdynianie nie mają już nic do stracenia. W meczu sezonu będą mieli wsparcie swojej publiczności, przed którą nie zwykli poddawać się bez walki. Widowiska na takim poziomie jeszcze w Trójmieście nie było!

Po zeszłotygodniowych meczach gracze trenera Tomasa Pacesasa są pod ścianą, mimo że w Grecji nie doszło wcale do jednostronnych pojedynków. Zwłaszcza w pierwszym spotkaniu walka była wyrównana, i to do ostatnich sekund. Blisko 10 tysięcy widzów w Hali Pokoju i

Przyjaźni wprost nie mogło nadziwić się ambitnej postawie lekceważonego zespołu z mało koszykarskiego kraju, jakim jest Polska. Również w drugiej potyczce gdynian stać było na fragmenty naprawdę świetnej gry. Na Olympiakos było to jednak za mało. Przeciw tak renomowanemu przeciwnikowi Asseco Prokom musiałby zagrać na 110 proc. swoich możliwości przez pełne 40 minut, a w dodatku liczyć na odrobinę szczęścia i nieco więcej przychylności ze strony sędziów. Czy doczekamy się tego dzisiaj?

- Gramy u siebie, a we własnej hali czujemy się dużo bardziej komfortowo. Jeśli utrzymamy koncentrację, mam nadzieję, że powalczymy o wygraną jeszcze mocniej niż w Pireusie. O wyniku znów mogą zadecydować detale, dlatego musimy ustrzec się błędów z pierwszych dwóch meczów. Jeśli ograniczymy straty i nie zapomnimy o najprostszych rzeczach, możemy dziś odnieść sukces - zapewnia trener Pacesas.

Litewski szkoleniowiec wie doskonale, że do wygranej potrzebny mu będzie kolejny genialny mecz Qyntela Woodsa. W Atenach Amerykanin po raz kolejny udowodnił, że jest wielką indywidualnością nie tylko ekipy z Gdyni, lecz i całej Euroligi.

Przed rozpoczęciem serii wielu kibiców ostrzyło sobie zęby na jego pojedynek z byłą gwiazdą Atlanta Hawks, Joshem Childressem. "J-Chill" podpisując w 2008 roku kontrakt z Olympiakosem zastąpił w składzie właśnie Woodsa, wyrzuconego kilka miesięcy wcześniej za palenie marihuany.

Po dwóch meczach górą jest zdecydowanie gracz Asseco Prokomu, który ma już na koncie łącznie 43 punkty i 25 zbiórek! Przy takich osiągnięciach, 24 "oczka" (na fatalnej, niespełna 30-procentowej skuteczności z gry) Childressa wyglądają po prostu blado. Przypomnijmy jeszcze, że zarobki skrzydłowego wicemistrzów Grecji (blisko 7 milionów dolarów netto rocznie) to więcej niż dziesięciokrotność pensji jego vis-a-vis z polskiej drużyny.

Świetna gra gdyńskiej gwiazdy nie umyka uwadze koszykarskiego świata. Kilka dni temu właśnie "Q" był bohaterem artykułu Marca Steina, znanego dziennikarza koszykarskiego z ESPN.com, czyli największego sportowego serwisu w USA. W felietonie poruszony był temat przyszłości zawodnika, który może po tym sezonie wrócić do NBA lub wybrać lukratywną ofertę Realu Madryt.

Na razie Woods musi jednak skoncentrować się na teraźniejszości i kolejnym starciu z Grekami. Bez jego punktów i firmowych zagrań w ofensywie, reszcie zespołu trudno będzie nawiązać wyrównaną walkę z Olympiakosem. Więcej musi wnieść zwłaszcza David Logan. Kapitan Asseco Prokomu jest opcją numer 2 w taktyce ofensywnej Pacesasa, tymczasem w serii ćwierćfinałowej trafia jak dotąd zaledwie co czwarty rzut z gry.

Trudno z kolei liczyć na słabszą dyspozycję graczy z Pireusu. Faworyt Euroligi pokazał już, że co wieczór może być spokojny o godziwy dorobek punktowy. Niezawodny jest Linas Kleiza (52 punkty w pierwszych dwóch meczach!), świetnie radzi sobie młody Milos Teodosić, natomiast doświadczony Theodoros Papaloukas spisuje się doskonale zawsze wtedy, gdy zespół najbardziej go potrzebuje. W dodatku wcale nie jest powiedziane, że w Gdyni kolejny słaby występ zaliczy Childress lub np. olbrzymi Sofoklis Schortsanitis.

Pewne jest jedno. Asseco Prokom nie może już "liczyć" na lekceważenie ze strony rywali. Świadczą o tym chociażby słowa coacha Panagiotisa Yannakisa.

- Polski zespół pokazał w Pireusie, że w pełni zasługuje na udział w Elite 8. Prowadzimy 2-0 i jesteśmy o jeden krok od Final 4, ale nic nie jest jeszcze przesądzone. Musimy utrzymać dobre elementy w naszej grze i wyeliminować niedociągnięcia - mówi przed meczem doświadczony grecki szkoleniowiec.

Początek spotkania o 19.45 w hali sportowo-widowiskowej Gdynia przy ul. Kazimierza Górskiego. Bezpośrednia transmisja w Canal + rozpocznie się już 25 minut wcześniej. Sędziować będą Włoch Luigi Lamonica, Hiszpan Jose Martin oraz Turek Tolga Sahin. Ewentualny mecz numer 4 zaplanowany jest na czwartek, także w Gdyni.

W pozostałych parach grają dziś:
Caja Laboral Vitoria - CSKA Moskwa (godz. 19.30, stan rywalizacji 2-0 dla CSKA)
Partizan Belgrad - Maccabi Tel Awiw (godz. 20.45, stan rywalizacji 1-1)
Real Madryt - FC Barcelona (godz. 21.25, stan rywalizacji 1-1)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki