Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ośrodki szkolenia tylko dla mistrzów

Adam Suska
Barbara Madejczyk w Pekinie była siódma
Barbara Madejczyk w Pekinie była siódma APR-SAS
Lekkoatletyczny sezon powoli dobiega końca. O swoją sportową przyszłość martwić się nie muszą tylko finaliści igrzysk olimpijskich w Pekinie. Pozostali będą musieli przekonać władze Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, dlaczego nie udało im się zrobić postępu lub trafić z formą we właściwym czasie.

Dla zawodników kadry narodowej przywilejem jest m.in. przynależność do Ośrodka Szkolenia Mistrzowskiego. W Gdańsku do takiego ośrodka zakwalifikowanych zostało w tym sezonie 20 zawodników. Z tej grupy osiem osób wypełniło minimum kwalifikacyjne na igrzyska olimpijskie do Pekinu. Jednak tylko oszczepniczce Jantara Ustka Barbarze Madejczyk i wieloboistce AZS AWFiS Gdańsk Karolinie Tymińskiej udało się tam zakwalifikować do finałowej ósemki. Obie zajęły siódme lokaty.

Pozostali (Anna Rogowska, Igor Janik, Urszula Piwnicka, Marta Jeschke, Kamila Chudzik) wypadli słabiej, choć każdy start należy rozpatrywać indywidualnie. Kibice z pewnością więcej oczekiwali po Rogowskiej i Janika, co oczywiście nie oznacza, że należy ich z ośrodka skreślić. Na skreślenie na pewno nie zasługuje też Agnieszka Karpiesiuk, której trener nie dał szansy zaprezentowania się w sztafecie 4x400 m. Znacznie trudniej będzie utrzymać przynależność w ośrodku sportowcom starszym, którzy na igrzyska nie pojechali.

- Skoro nie stać nas na ilość, powinniśmy stawiać na jakość - uważa trener Edward Szymczak, który opowiada się też za zmianą dotychczasowego systemu podziału środków finansowych w ośrodku. - Należy więcej pieniędzy skierować na zawodników młodych i utalentowanych. Na bieżąco monitorować ich postępy, a jeśli się nie sprawdzają, skreślać - dodaje twórca gdańskiego ośrodka, postulując zarazem wprowadzenie czytelnego programu zasad funkcjonowania w nim sportowców, o roboczej nazwie "Talent".

Zdaniem trenera Szymczaka, należy również skończyć z praktyką wysyłania na prestiżowe imprezy - igrzyska olimpijskie czy mistrzostwa świata - lekkoatletów, którzy wypełnili wynikową normę tylko raz.
Roczny budżet ośrodka wynosi ok. 100 tys. zł. Na każdego z jego członków nie przypada jednak po 5 tys. zł. Różnice są duże i w skrajnych przypadkach sięgają nawet kilkunastu tys. zł.

- Przynależność do ośrodka daje zawodnikom możliwość korzystania z obiektów sportowych, opieki medycznej, zakupu sprzętu oraz odbywania kilkudniowych konsultacji szkoleniowych z trenerami - wyjaśnia Anna Sękowska, kierowniczka ośrodka, która spodziewa się, że w roku poolimpijskim związek zmniejszy dotacje i znacznie zredukuje liczbę jego zawodników. Oby nie do zera, bo takie ośrodki, choć wymagają reform, na pewno są potrzebne. Polskie kluby są za biedne, aby mogły zapewnić wybijającym się lekkoatletom warunki prawidłowego rozwoju.

- Ośrodki powinny funkcjonować wokół wybitnych trenerów, o uznanym i potwierdzonym wynikami przynajmniej kilku zawodników dorobku. Gwarancji sukcesu w sporcie nikt zapewnić nie może. Tacy trenerzy dają jednak dużo większą szansę jego osiągnięcia - uważa Szymczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki