Następcy nie widać, bo nikt w walącym się budynku nie chce pracować. Ludzie są zrozpaczeni i nie wierzą w słowa otuchy, które na ostatnim zebraniu płynęły z ust władz Miastka.
- Najgorsze jest to, że w nagłych przypadkach ratunku nie znajdziemy nawet w odległym o 12 kilometrów Miastku, bo lekarze mają już kontrakty na ukończeniu. Najczęściej odmawiają osobom starszym, a takich u nas jest bardzo dużo. Brak opieki lekarskiej to dla nas dramat! - krzyczała na zebraniu jedna z kobiet.
O odejściu lekarza Waldemara Gajewskiego władze gminy wiedziały od kilku miesięcy. Wypowiedział nawet wcześniej umowę dzierżawy, ale reakcji nie było. - Zapewnienie opieki lekarskiej to nie nasze zadanie, a Narodowego Funduszu Zdrowia - przekonuje Roman Ramion, burmistrz Miastka, ale zapowiada, że i tak od poniedziałku zaczyna szukać na własną rękę nowego medyka.
Zadanie to jest karkołomne, o czym przekonał się nawet odchodzący Waldemar Gajewski.
- Dzwoniłem i prosiłem kolegów o przyjście na moje miejsce. Nikt się nie zgodził, bo w miastach lekarze mogą obsłużyć nawet 2500, a nie 1300 pacjentów. Tu są po prostu mniejsze pieniądze w nędznych warunkach - wyjaśnia lekarz. - Uciekam do Chełmna pod Toruniem, bo tam władze gminy dają mi lepsze warunki. Wyremontowali nawet ośrodek zdrowia, a w Dretyniu czas zatrzymał się 30 lat temu - dodaje.
Faktycznie lekarz miał prawo uciec, bo ośrodek z pewnością nie spełnia wymagań sanepidu.
- Sęk w tym, że nawet jak się znajdzie następca Waldemara Gajewskiego, to inspekcja sanitarna nie pozwoli pracować mu w tym ośrodku. Remont jest konieczny - podkreśla Wanda Omelańska, niedawna pielęgniarka w dretyńskim ośrodku zdrowia, który teraz stoi pusty.
Władze gminy pozostały z opustoszałym ośrodkiem zdrowia, a ludzie z załamanymi rękami czekają na cud.
- W naszej sytuacji innego wyjścia nie ma. Tylko cudem może się udać znaleźć lekarza, który będzie chciał pracować w zaniedbanym przez samorząd ośrodku zdrowia - komentuje Tadeusz Stopa, sołtys Dretynia.
- Lekarz się znajdzie, bo rynek nie znosi pustki, a te 1300 dusz to żywa gotówka - odpowiada Dariusz Zabrocki, przewodniczący Rady Miejskiej.
- Bzdura. Tu się zarabia marne pieniądze. Jeśli gmina nie wyremontuje ośrodka, to i lekarza nie będzie - prorokuje doktor Waldemar Gajewski.
Lekarzy pierwszego kontaktu brakuje też w Sławnie i Korzybiu
Od dwóch tygodni ponad 1000 osób z Korzybia Barwina i Barcina w gminie Kępice pozbawionych jest podstawowej opieki zdrowotnej.
Troje lekarzy, którzy przyjmowali w przychodni w Korzybiu, zrezygnowało z pracy. Jak twierdzą - prowadzenie praktyki lekarskiej w tak małej miejscowości było nieopłacalne. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że jeden z lekarzy miał za dużo pacjentów, a dwaj pozostali nie mieli ich prawie wcale.
Teraz chorzy muszą jeździć do Słupska, bo w najbliższej przychodni w Kępicach nie ma już wolnych miejsc. Problem jest na tyle poważny, że urzędnicy z gminy Kępice rozwiesili ogłoszenia o poszukiwaniu chętnych lekarzy. Jak na razie nikt się nie zgłosił. Informacje o warunkach działania przychodni i ewentualnej dzierżawie budynku można znaleźć na stronie internetowej www.kepice.pl.
Urzędnicy zapewniają, że są w stanie negocjować stawki dzierżawy z lekarzami, którzy podejmą się pracy. Warto dodać, że gmina za własne pieniądze wyremontowała budynek przychodni. Modernizacja kosztowała ponad pół miliona złotych. (BIR)
Ponad 2000 mieszkańców Sławna i okolic od 1 stycznia 2009 roku zostanie bez lekarza pierwszego kontaktu. Problem jest o tyle dotkliwy, że pozostałe trzy przychodnie w mieście nie są w stanie przejąć tylu pacjentów.
Decyzję o rezygnacji podjęła doktor Katarzyna Żyluk-Kupcu, bo - jak mówi - nie została uporządkowana popołudniowa opieka zdrowotna jej pacjentów. - To wina starosty i burmistrza Sławna - uważa Żyluk-Kupcu. - Nie mogę pracować przez 365 dni w roku.
Starosta Andrzej Lewandowski stwierdza, że w kompetencji powiatu nie jest podstawowa opieka zdrowotna. Burmistrz Krzysztof Frankenstein wyjaśnia, że wcześniej zorganizował spotkanie w sławieńskim ratuszu z właścicielami sławieńskich NZOZ.
- Po nim nikt nie zgłaszał, że ma kłopoty, ale okazuje się, że nie wszyscy lekarze sobie poradzili - dodaje burmistrz. - Dowiedziałem się o tym niedawno od radnych i próbowałem porozmawiać z panią doktor. Ale ona stwierdziła, że nie ma już o czym.
Władze miasta wysłały pismo do Narodowego Funduszu Zdrowia w tej sprawie i czekają na odpowiedź.
(SYK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?