Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ośrodek zdrowia bez lekarza

Mateusz Węsierski
Mieszkańcy Dretynia z końcem listopada zostali pozbawieni opieki medycznej
Mieszkańcy Dretynia z końcem listopada zostali pozbawieni opieki medycznej Mateusz Węsierski
Ponad 1300 mieszkańców wsi Dretyń pod Miastkiem zostało pozbawionych opieki zdrowotnej. Jedyny lekarz 30 listopada odszedł po 18 latach pracy, bo nie odpowiadały mu warunki w dzierżawionym od gminy ośrodku zdrowia.

Następcy nie widać, bo nikt w walącym się budynku nie chce pracować. Ludzie są zrozpaczeni i nie wierzą w słowa otuchy, które na ostatnim zebraniu płynęły z ust władz Miastka.

- Najgorsze jest to, że w nagłych przypadkach ratunku nie znajdziemy nawet w odległym o 12 kilometrów Miastku, bo lekarze mają już kontrakty na ukończeniu. Najczęściej odmawiają osobom starszym, a takich u nas jest bardzo dużo. Brak opieki lekarskiej to dla nas dramat! - krzyczała na zebraniu jedna z kobiet.

O odejściu lekarza Waldemara Gajewskiego władze gminy wiedziały od kilku miesięcy. Wypowiedział nawet wcześniej umowę dzierżawy, ale reakcji nie było. - Zapewnienie opieki lekarskiej to nie nasze zadanie, a Narodowego Funduszu Zdrowia - przekonuje Roman Ramion, burmistrz Miastka, ale zapowiada, że i tak od poniedziałku zaczyna szukać na własną rękę nowego medyka.

Zadanie to jest karkołomne, o czym przekonał się nawet odchodzący Waldemar Gajewski.
- Dzwoniłem i prosiłem kolegów o przyjście na moje miejsce. Nikt się nie zgodził, bo w miastach lekarze mogą obsłużyć nawet 2500, a nie 1300 pacjentów. Tu są po prostu mniejsze pieniądze w nędznych warunkach - wyjaśnia lekarz. - Uciekam do Chełmna pod Toruniem, bo tam władze gminy dają mi lepsze warunki. Wyremontowali nawet ośrodek zdrowia, a w Dretyniu czas zatrzymał się 30 lat temu - dodaje.
Faktycznie lekarz miał prawo uciec, bo ośrodek z pewnością nie spełnia wymagań sanepidu.
- Sęk w tym, że nawet jak się znajdzie następca Waldemara Gajewskiego, to inspekcja sanitarna nie pozwoli pracować mu w tym ośrodku. Remont jest konieczny - podkreśla Wanda Omelańska, niedawna pielęgniarka w dretyńskim ośrodku zdrowia, który teraz stoi pusty.
Władze gminy pozostały z opustoszałym ośrodkiem zdrowia, a ludzie z załamanymi rękami czekają na cud.

- W naszej sytuacji innego wyjścia nie ma. Tylko cudem może się udać znaleźć lekarza, który będzie chciał pracować w zaniedbanym przez samorząd ośrodku zdrowia - komentuje Tadeusz Stopa, sołtys Dretynia.

- Lekarz się znajdzie, bo rynek nie znosi pustki, a te 1300 dusz to żywa gotówka - odpowiada Dariusz Zabrocki, przewodniczący Rady Miejskiej.
- Bzdura. Tu się zarabia marne pieniądze. Jeśli gmina nie wyremontuje ośrodka, to i lekarza nie będzie - prorokuje doktor Waldemar Gajewski.

Lekarzy pierwszego kontaktu brakuje też w Sławnie i Korzybiu
Od dwóch tygodni ponad 1000 osób z Korzybia Barwina i Barcina w gminie Kępice pozbawionych jest podstawowej opieki zdrowotnej.

Troje lekarzy, którzy przyjmowali w przychodni w Korzybiu, zrezygnowało z pracy. Jak twierdzą - prowadzenie praktyki lekarskiej w tak małej miejscowości było nieopłacalne. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że jeden z lekarzy miał za dużo pacjentów, a dwaj pozostali nie mieli ich prawie wcale.
Teraz chorzy muszą jeździć do Słupska, bo w najbliższej przychodni w Kępicach nie ma już wolnych miejsc. Problem jest na tyle poważny, że urzędnicy z gminy Kępice rozwiesili ogłoszenia o poszukiwaniu chętnych lekarzy. Jak na razie nikt się nie zgłosił. Informacje o warunkach działania przychodni i ewentualnej dzierżawie budynku można znaleźć na stronie internetowej www.kepice.pl.

Urzędnicy zapewniają, że są w stanie negocjować stawki dzierżawy z lekarzami, którzy podejmą się pracy. Warto dodać, że gmina za własne pieniądze wyremontowała budynek przychodni. Modernizacja kosztowała ponad pół miliona złotych. (BIR)

Ponad 2000 mieszkańców Sławna i okolic od 1 stycznia 2009 roku zostanie bez lekarza pierwszego kontaktu. Problem jest o tyle dotkliwy, że pozostałe trzy przychodnie w mieście nie są w stanie przejąć tylu pacjentów.

Decyzję o rezygnacji podjęła doktor Katarzyna Żyluk-Kupcu, bo - jak mówi - nie została uporządkowana popołudniowa opieka zdrowotna jej pacjentów. - To wina starosty i burmistrza Sławna - uważa Żyluk-Kupcu. - Nie mogę pracować przez 365 dni w roku.

Starosta Andrzej Lewandowski stwierdza, że w kompetencji powiatu nie jest podstawowa opieka zdrowotna. Burmistrz Krzysztof Frankenstein wyjaśnia, że wcześniej zorganizował spotkanie w sławieńskim ratuszu z właścicielami sławieńskich NZOZ.

- Po nim nikt nie zgłaszał, że ma kłopoty, ale okazuje się, że nie wszyscy lekarze sobie poradzili - dodaje burmistrz. - Dowiedziałem się o tym niedawno od radnych i próbowałem porozmawiać z panią doktor. Ale ona stwierdziła, że nie ma już o czym.
Władze miasta wysłały pismo do Narodowego Funduszu Zdrowia w tej sprawie i czekają na odpowiedź.
(SYK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki