Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżenia o molestowanie na razie tylko w mediach

Joanna Kielas
sxc.hu
Wejherowo jest mocno poruszone oskarżeniem, jakoby w jednym z tutejszych gabinetów USG miało dojść do molestowania seksualnego pacjentki. Sprawa jest nie do końca jasna, ponieważ kobieta zgłosiła się tylko do Radia Gdańsk, chcąc rzekomo ostrzec inne wejherowianki przed radiologiem. Nie zgłosiła natomiast swoich rewelacji policji i prokuraturze. Śledczy mają więc związane ręce.

Do zdarzenia miało dojść około trzech tygodni temu. Jak opowiedziała Radiu Gdańsk anonimowa 24-latka, podczas kontrolnego USG jamy brzusznej została zbadana ginekologicznie za pomocą sondy, a także ręcznie.

Lekarz zdiagnozował rzekome tyłozgięcie macicy. Poprosił pacjentkę między innymi o to, by stanęła na czworakach i wykonał badanie od tyłu. Po konsultacjach z innymi lekarzami pacjentka zdała sobie jednak sprawę, że nie tak powinna przebiegać wizyta u specjalisty. Okazało się też, że nie ma choroby, którą zdiagnozował lekarz radiolog. Kobieta twierdzi, że nie było to badanie, a molestowanie.

W środowisku medycznym zawrzało.

- Jak tylko dowiedziałem się o tym materiale radiowym, od razu poleciłem sprawdzić, czy przypadkiem nie doszło do tego zdarzenia u nas - tłumaczy Andrzej Zieleniewski, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Wejherowie. - Ustaliłem, że nie chodzi tu o żadnego z radiologów pracujących w naszym szpitalu, a zdarzenie nie miało miejsca na terenie naszej placówki. O kogo chodzi? Z ręką na sercu odpowiadam: nie wiem, bo lekarzy wykonujących badania USG w Wejherowie jest naprawdę sporo.

- To ewentualne molestowanie jest tzw. przestępstwem wnioskowym, co oznacza, że dopóki 24-latka nie złoży u nas zawiadomienia, nie mamy podstaw do wszczynania postępowania - mówi Dariusz Witek-Pogorzelski, prokurator rejonowy w Wejherowie.

Sam lekarz, do którego dotarły radiowe dziennikarki, podczas rozmowy z nimi twierdził, że sprawy sobie nie przypomina. Według relacji reporterki, miał jej wyrwać dyktafon i skasować całą jego zawartość.

- Ta kobieta chciała po prostu ostrzec inne panie, a zachowanie lekarza było dziwne - opowiada Joanna Stankiewicz z Radia Gdańsk.

- Lekarz najpierw odpowiadał na moje pytania, ale w trakcie rozmowy stwierdził, że są tendencyjne i kazał mi skasować nagranie. Odpowiedziałam, że jeśli sobie nie życzy, nie wykorzystam jego wypowiedzi w materiale, ale on na to, że mi nie ufa, i wyrwał dyktafon. Wyjął kartę pamięci, włożył do swojego komputera i skasował nie tylko ten wywiad, ale też wszystkie inne materiały. Był zdenerwowany.

Z opisywanym lekarzem nie udało nam się skontaktować. Inni przekonują, że badanie ginekologiczne może przeprowadzić także lekarz innej specjalności, jeśli są ku temu przesłanki. Pacjentka wyraziła zgodę na takie badanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki