Jeżeli reprezentacja zajmuje w rankingach odległe miejsce, trudno oczekiwać genialnych rezultatów. Tymczasem medialni mądrale pomieszali w głowach osobnikom o nieskomplikowanej mentalności - takich jest w Polsce najwięcej. Wiele złego narobiły kanały telewizyjne, uważające się za w miarę inteligentne. Mądre media dają odbiorcom pole do własnych refleksji, te zadufane kreują rzeczywistość na własną, często żałosną modłę.
Pewna stacja informacyjna, mająca w nazwie liczbę, która jest znacznie mniejsza niż kultowe 44, próbowała wmówić nam, że nasza reprezentacja to bogowie piłki. Dziennikarze warowali pod hotelem, gdzie mieszkali kopacze, przeprowadzali setki wywiadów z oszalałymi fanami i ze szwajcarską dokładnością pokazywali ogłupiałe szwaczki, które postanowiły wyprodukować polską flagę o wymiarach 50 na 35 metrów. Wyobrażam sobie miny kibiców, którzy kupili bilety za 70 euro i w nagrodę zostali przykryci narodowym całunem.
Nic tylko popaść w nadwiślańskie szaleństwo, wykrzykując wiejskie odgłosy w stylu "koko, koko". Nieważne są zawody. Ważne są patriotyczne uniesienia kreowane przez osobników ukrytych pod największą w historii flagą. Niech świat poczuje, że Polacy mają swoje "koko koko". Może po mistrzostwach powinniśmy wymienić godło. Niech oszalała i płodna kura zastąpi unikatowego i wypłowiałego orła.
Po obecnych mistrzostwach zostanie mi w głowie kilka obrazków. Najpiękniejszy będzie zapewne śpiew kibiców z Irlandii, którzy po przegranej z Hiszpanami (0:4) dali cudowny sygnał, że sport jest fantastyczną zabawą i nie trzeba wściekle nakręcać narodowych nastrojów. Najważniejsze jest widowisko. Niestety, nasi komentatorzy są inaczej wychowani. Próbują za wszelką cenę wmówić nam, czyli społeczeństwu, że jako naród jesteśmy świetni.
A ja chętnie zapytam tych warszawskich bufonów, czy produkujemy wymyślone nad Wisłą komputery, telewizory lub samochody? Czy wymyślamy technologie pchające świat naprzód? Odpowiedź jest prosta - nie. Dlatego warto zachować rozwagę, której tak często nam brakuje - rozważna i romantyczna przeważnie zajdzie dalej niż głupia i wściekła. Choć zdarzają się wyjątki.
Kiedy zaczynam pisać ten felieton, jest sobota, 16 dzień czerwca. Za kilka godzin zagramy z Czechami, a stawką będzie wyjście z grupy. Gdy kończę, wiem, że Polacy i Rosjanie mogą spokojnie napić się wódki. Czekam na ekscytujące widowisko. Nie wmawiam sobie, że nasi muszą zwyciężyć. Ważne, by obejrzeć świetne, emocjonujące zawody. Co ciekawe, wiem, kto z pewnością wygra. Będą to browary oraz zakłady spirytusowe. Dołączą do nich producenci telewizorów i odbiorcy abonamentów. Prawda jest oczywista - jak nasi wyjdą z grupy, będziemy pić, a jak nie wyjdą z grupy, to będziemy pić. Innej możliwości nie ma.
Próbuję się oderwać od kopanych tematów i nie mogę. Guma owinięta w skórę wywołuje piekielne emocje. Na szczęście za dużą chwilkę zawody przejdą do historii. I bardzo dobrze, bo wietnamscy sprzedawcy tenisówek nie mają się gdzie podziać ze swoim towarem. Stadion narodowy już niedługo weźmie ich w swoje objęcia.
PS Ja mam skromną satysfakcję. Przed mistrzostwami, gdy zaproszono mnie do Radia Gdańsk, przepowiedziałem sukces Czechów. Powinienem chyba zastąpić Smudę.
CZYTAJ INNE FELIETONY/ BLOGI:
- Subiektywny ranking Tomasza Rozwadowskiego
- Cotygodniowe raporty Henryka Tronowicza
- Felietony Barbary Szczepuły
Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek, o godz. 23, prowadzi autorski program "Czego".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?