Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opozycja AD 2021 - konflikty i błądzenie. Dlaczego partie opozycyjne są w narożniku?

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Platforma Obywatelska jest w "narożniku idei" i brakuje jej kreatywności. Lewica "gra" na doraźne interesy - mówią politolodzy.
Platforma Obywatelska jest w "narożniku idei" i brakuje jej kreatywności. Lewica "gra" na doraźne interesy - mówią politolodzy. Krzysztof Łokaj / PPG
Mizeria - mówi o dzisiejszej opozycji parlamentarnej politolog prof. Kazimierz Kik. - Lewica zagrała jak kukiełki w teatrzyku, a Platforma straciła paliwo - dodaje dr hab. Jarosław Nocoń z Uniwersytetu Gdańskiego. Dlaczego partie opozycyjne wciąż wpadają w pułapki?

Z jednego z największych kryzysów Zjednoczonej Prawicy opozycja wyszła osłabiona. - Nie ma już chyba nikogo, kto wierzy w powrót to status quo ante - mówi o scenariuszu, w których następne wybory parlamentarne przegrywa Prawo i Sprawiedliwość, dr hab. Jarosław Nocoń, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego. - Platforma Obywatelska straciła paliwo, Lewicy znaczna część jej wyborców zapamięta kooperację z Jarosławem Kaczyńskim. Potrzebny byłby jakiś nowy projekt.

Opozycja fatalna

Niedawne sondaże wskazują, że opozycja w tym momencie, nawet licząc ich wyniki łącznie, miałaby problem, by odebrać władzę Zjednoczonej Prawicy. Czy część społeczeństwa, której nie jest po drodze z Jarosławem Kaczyńskim i jego przystawkami może mieć jakąkolwiek nadzieję na to, że ugrupowania opozycyjne przejmą władzę?

- Opozycja nawet nie błądzi. Ona plącze się po scenie politycznej. Ugrupowania opozycyjne niby są w parlamencie, ale nie ma ich... w Polsce. Są partie, parlamentarzyści, ale nie ma idei, koncepcji. To symbolika - mówi profesor Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. - Koncentracji na obalaniu rządu nie uznaję za żadną koncepcję w ramach demokratycznego państwa. Ona nie przemawia do Polaków, chyba jedynie do najbardziej żelaznego elektoratu opozycyjnego i to zapewne jego niewielkiej części.

Niemal otwarta wojna między Lewicą a Koalicją Obywatelską trwa od głosowania nad ratyfikacją umowy o zwiększeniu środków własnych UE, będącej częścią wspólnotowego Funduszu Odbudowy. Sławomir Neumann z PO mówił chociażby, że "jest pod wrażeniem naiwności niektórych polityków Lewicy", a Beata Maciejewska z Lewicy dobitnie stwierdziła, że "nie ma już prymatu PO w opozycji".

- To chyba właśnie jest tak, że najpierw trzeba pobić tego, z którym się jest razem w opozycji, by zostać liderem, a potem dopiero móc powalczyć o władzę - mówił niedawno w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" dr Paweł Maranowski, socjolog i politolog Collegium Civitas.

PiS niesiony oddechem po zażegnaniu kryzysu w szeregach Zjednoczonej Prawicy, korzystnym głosowaniu nad ratyfikacją, zaprezentował w minioną sobotę Nowy Ład, program nowych dodatków socjalnych połączony ze zmianami w podatkach. - PiS znów wyszedł na obrońców interesów obywatela - mówi Kazimierz Kik.

Z drugiej strony w największej partii opozycyjnej, Platformie Obywatelskiej wyrzuceni zostali dwaj konserwatywni posłowie, Ireneusz Raś i Paweł Zalewski. 54 działaczy PO domagało się w liście otwartym do lidera Borysa Budki działań naprawczych. Koalicja Obywatelska w jednym z sondaży zaliczyła spadek poparcia do poziomu 12 proc. - najniższego w historii. Słupki Lewicy stoją w miejscu (choć działacze liczyli pewnie na profity na słabnącej KO) podobnie jak. PSL i Konfederacji. Nokaut.

W narożniku idei

Prof. Kik podkreśla, że problemy polskiej opozycji wynikają z nieuświadomienia trendów w polityce światowej, europejskiej, a co za tym idzie, ze swego rodzaju nieprzystosowania do rzeczywistości.

- Opozycja jest w narożniku idei, a zwłaszcza jej największa partia - Platforma Obywatelska - mówi Kazimierz Kik. - To ugrupowanie, mające być rdzeniem opozycji, liberalne, o neoliberalnych ciągotach, nie wie w jakiej epoce funkcjonuje. Zwróćmy uwagę na deklarację szczytu Unii Europejskiej w Porto. Ona wzywa do powrotu do idei społecznej gospodarki rynkowej. Jeśli spojrzymy szerzej, na świat, to podobne głosy pojawiały się od roku 2008, od kryzysu finansowego. Szefowie Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wsparci opiniami szefów wielkich banków wskazywali, że globalizacja w duchu neoliberalnym prowadzi do karygodnego wzrostu nierówności społecznych. Widzimy po 30 latach rządów neoliberalnych w Europie wzrost znaczenia partii populistycznych zarówno ze skrajnej prawicy, jak i lewicy, i jednoczesną utratę zaufania do partii mainstreamowych. Ten napór i trwa i potwierdza, jak niszcząca może być dominacja myślenia w kategoriach praw rynku dla interesu społecznego. Działacze PO jakby nie zdawali sobie sprawy z przemian zachodzących w świadomości Polaków, czy szerzej biorąc, Europejczyków.

Kazimierz Kik wskazuje, że partie, które będą potrafiły dostosować się do nowych oczekiwań, przetrwają. Trzymając się utartych schematów, upadną.

- W PO obserwujemy ewidentny kryzys przywództwa, kolejny zresztą - zaznacza dr hab. Jarosław Nocoń, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego. - Mam wrażenie, że PO dość usilnie chce opierać się na modelu wodzowskim, z silnym liderem nadającym kształt i charakter całemu ugrupowaniu, jego działaniom politycznym. Borys Budka nie do końca spełnia rolę lidera, w dodatku ma silną, wewnętrzną opozycję. PO nie jest również zbyt kreatywna. Słyszałem wypowiedzi polityków tej partii, że czas na projekty programowe jest przed wyborami a obecnie należy skupić się na stabilizowaniu struktur ugrupowania... Tak się pewnie stanie, PO będzie miała też lidera. Nikt jednak dziś nie jest w stanie powiedzieć, czy będą to działania skuteczne. Dziś widać, że PO straciła paliwo, stała się mało wiarygodna dla opinii publicznej, także po opozycyjnej stronie.

Interesy Lewicy

Włodzimierz Czarzasty, jeden z liderów Lewicy, uzasadniał poparcie PiS w głosowaniu za ratyfikacją umowy o zwiększeniu środków własnych UE twierdzeniem, że pieniądze, które spłyną do Polski w ramach unijnego Funduszu Odbudowy będzie wydawał rząd, który stworzy po 2023 roku dzisiejsza opozycja, po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych (choć na razie, po prezentacji Polskiego (Nowego) Ładu, to partia rządząca jest na najłatwiejszej drodze do trzeciej kadencji).

- Mało przekonująco brzmią słowa działaczy Lewicy. To właściwie dzielenie skóry na niedźwiedziu, który jest jeszcze w lesie - mówi Jarosław Nocoń. - Jeśli ktoś zna choć trochę historię polityki zauważy słabość takiego myślenia. PiS szukał doraźnego sojusznika, a Lewica wpisała się w tę potrzebę partii rządzącej, wychodząc z niektórymi swoimi postulatami. Dzięki temu Jarosław Kaczyński mógł pokazać, że Porozumienie i Solidarna Polska nie są niezbędne w niektórych sytuacjach. Natomiast Lewica zastosowała polityczny pragmatyzm, kosztem haseł obrony demokracji, wolności itp., stawiając na konkretny interes. Dziś jej politycy mówią m.in. o zapewnieniu miliardów złotych dla Polski, ale część elektoratu opozycji spojrzy na tę sprawę inaczej - Lewica dała się wykorzystać, jak kukiełki w teatrzyku. Drobne interesy potrafią zniweczyć walkę demokratyczne wartości. Moim zdaniem wielu wyborców Lewicy to zapamięta.

Czy zatem Lewica popełniła taktyczny błąd głosując wspólnie z PiS w sprawie ratyfikacji?

- Oni ratują się jak mogą, na miarę swoich możliwości - mówi o tłumaczeniach Lewicy Kazimierz Kik. - Sam jednak ruch Lewicy oceniam jako dobry, korzystny dla demokracji, w tym sensie, że on odchodzi od formuły totalnej opozycji, który jest kolejnym narożnikiem dla ugrupowań sprzeciwiających się PiS. Jak się jest totalną opozycją, to się nie ma konstruktywnej alternatywy. Działania Lewicy nie wynikały z dobrej woli PiS, a trudnej sytuacji, w której była ta partia. To nie PiS wyszedł poza swoje ograniczenia, a Lewica. A krok ten podjęła, bo była zniesmaczona polityką Borysa Budki.

Niedoskonałość

Prof. Kik podkreśla, że wszystkie narożniki i pułapki, w które wpędza się opozycja, wynikają z niedoskonałości rodzimej klasy politycznej. To, dlatego opozycja nie ma swojego Nowego Ładu, nie jest w stanie hipnotyzować wyborców.

- Partie opozycyjne, zwłaszcza PO, nie wyciągają wniosków ze swoich, coraz liczniejszych porażek wyborczych. To jest nie tylko mizeria programowa, ale i intelektualna. Tlen partiom na całym, cywilizowanym świecie dają think-tanki, organizacje szkolące, analizujące sytuację społeczno-polityczną, wskazujące trendy, kreujące działania, kształtujące liderów. Tymczasem na czele think- tanku PO stał długo Jarosław Wałęsa, czyli... polityk. To samo jest w SLD, PiS... W Polsce politycy myślą sobie, że w think-tankach nie musi być naukowców tylko sami działacze. Aktyw partyjny można sobie mianować, ale nie analityków. Politycy zerwali z fundamentami krytycznego myślenia naukowego w procesach partyjnego wypracowywania spojrzenia na rzeczywistość. W konsekwencji mają "ciemno wkoło, pusto wkoło..."

Błądzi nie tylko opozycja

W sondażach zyskuje ugrupowanie Szymona Hołowni, którego siła w parlamencie jest dziś znikoma. Zdaniem naszych rozmówców "efekt świeżości" zapewnia mu to, że nie jest jeszcze "zaangażowane w wojnę". - Hołownia będzie zyskiwał, nie dlatego, że jest Hołownią, ale dlatego, że nie jest ani PiS-em, ani PO. W optyce wyborców opozycji lub rozczarowanych rządzącymi, premiuje go "inność" - mówi Kazimierz Kik.

Na razie górą znów jest Jarosław Kaczyński. Gdyby dziś odbyły się wybory, stworzona przez niego koalicja wygrałaby prawdopodobnie trzecią kadencję. Elektorat PiS (który prof. Kik określił mianem "elektoratu interesu") pobudzają obietnice socjalnego wsparcia w Nowym Ładzie.

- To nie miłość do PiS daje tej partii przewagę, a raczej niechęć do PO. To nie PiS jest zwycięskie, a raczej PO przegrane - ocenia Kazimierz Kik. - Pamiętajmy, że polityka Zjednoczonej Prawicy, a PiS w szczególności, nie jest najlepszą ofertą dla Polski. Ona opiera się na pogłębieniu polaryzacji życia społecznego. Dając większości gwarantuje sobie zwycięstwo w wyborach. Ale czy to jest rzeczywiście większość? Nie. PiS reprezentuje 22 proc. wszystkich uprawnionych do głosowania. Polityka utrzymywania swoich jest korzystna tylko dla partii, w dodatku pod warunkiem, że jest z czego dawać. Nie tylko opozycja błądzi.

Jarosław Nocoń wskazuje, że siła PiS wynika nie tylko z odczytania politycznych trendów, ale i z centralistycznego, specyficznego sposobu obudowania władzy wokół lidera tej partii.

- Jarosław Kaczyński swoją pozycję zawdzięcza osobowości, stażowi w polityce, ale też wcześniejszej eliminacji przeciwników wewnętrznych, m.in. Ludwika Dorna. Kaczyński pozbywał się ludzi, którzy mieli potencjał intelektualny i osobowościowy do pełnienia funkcji lidera. Rozwiązania statutowe tej partii, obsady personalne poszczególnych organów służą dyscyplinowaniu posłów. W PiS, niezależnie od procedur i organów ugrupowania, wola prezesa jest najważniejsza. Decyzje nie są podejmowane kolegialnie. Taki proces jest bardziej wydajny czasowo niż w innych partiach, gdzie odbywa się dyskusja, wypracowywany jest kompromis. To esencja demokracji, bardziej czasochłonna, ale i bardziej optymalna, reprezentatywna społecznie. W PiS liczy się szybkość i realizacja - tłumaczy Nocoń. - Takie decyzje bardzo często kończą się wizerunkową wpadką, jak to było choćby w przypadku nominacji Mariana Banasia na szefa NIK, czy prokuratora Piotrowicza i Krystyny Pawłowicz do Trybunału Konstytucyjnego. Gdyby PiS miał przewagę w Senacie, już dawno przeforsowałby swojego kandydata na RPO. Zapewne bardzo kontrowersyjnego. W tej kwestii doskonale widać chęć zagrania przeciwnikom politycznym na nosie, obsadzania instytucji ludźmi, którzy wyprowadzą opozycję z równowagi.

Za to spodobają się wyborcom PiS?

- Spodobają się, i to nawet bardzo. To jest pokaz siły - mówi politolog.

Demokracja przymiotnikowa

Prof. Kik dodaje, że wcale nie jest niemożliwa dalsza kooperacja PiS i Lewicy, choćby w sferze wynikającej z socjalnych (lub socjaldemokratycznych) potrzeb elektoratu.

- Być może PiS w porozumieniu z Lewicą odejdzie od polityki polaryzacji polskiego społeczeństwa. Do tej pory rządzący nie dopuszczali do kompromisu i dialogu z kimkolwiek, nie poszerzali spektrum swojego oddziaływania na inne części polskiego społeczeństwa. Tym samym, reprezentując 22 proc. wyborców, ranili polską demokrację - mówi.
Dr Nocoń przewiduje natomiast, jak będzie wyglądał wzorzec sprawowania władzy przez ugrupowanie, które przejęłoby stery po zwycięstwie w wyborach parlamentarnych. Jego zdaniem będziemy obserwować nadal model westminsterski (pogłębiony lub kurtuazyjny), podobny do tego, który jest w Stanach Zjednoczonych.

- To sytuacja, gdy zwycięzca bierze wszystko. Robiła to już PO w czasie swoich rządów. Wtedy odbywało się to w białych rękawiczkach, natomiast PiS zrzuciło fasadę poprawności i wykorzystuje swoją przewagę w sensie komercyjnym i wpływu politycznego. Liczą się nie kompetencje, a lojalność, tożsamość, identyfikacja z barwami formacji politycznej - mówi politolog. - Niezależnie, kto będzie po wyborach u władzy, to ta zasada w polskiej polityce już zostanie. Być może w taki sposób ewoluować będzie demokracja w Polsce, choć pytanie, czy będzie to jeszcze demokracja, a może jedynie demokracja przymiotnikowa, z silnymi rządami państwa, bez kompromisu, konsensusu. To jest wygodne dla polityków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki