Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opowieści nie tylko o śmierci. Ścigany [OPOWIADANIE]

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
fot. pixabay
Przez jakiś czas jechał prosto, a potem nagle skręcił i Josef pomyślał, że policjanci zapomnieli czegoś i zawracają na punkt graniczny, w pobliżu którego go nad ranem złapali. Parę minut później zobaczył przez wentylator więźniarki dwa wulkaniczne garby, wznoszące się od południa tuż ponad horyzontem.

Josef był pewien, że je poznaje… Przymknął powieki i dopiero teraz poczuł zmęczenie i ból wszystkich mięśni. I przypomniał sobie trzynaście ostatnich dni i trzynaście nocy, w ciągu których przemykał się pomiędzy jedną policyjną obławą a drugą, niby osaczony ze wszystkich stron szczur. Pamiętał, jak zakradał się nocą do uśpionych wsi i wybierał z kurników jajka, i jak potem łykał je na surowo i popijał mlekiem, które sam doił z wymion brązowych schwarzwaldzkich krów. Pamiętał także wyblakłe oczy starego psa, którego musiał udusić, żeby nie zdradził jego kryjówki… Ale teraz to wszystko się skończyło. Teraz Josef wolałby umrzeć, niż dalej uciekać. Zresztą o skończeniu ze sobą myślał od samego początku, od dnia kiedy spłonęła jego gorzelnia i magazyn ze spirytualiami, a razem z nimi jego żona i troje dzieci.

To był wypadek, jakiś zupełnie niemożliwy do przewidzenia głupi zbieg okoliczności. Josef rzeczywiście podpalił biuro, ale to wszystko nie tak miało być… Kiedy zaraz po wyjściu ostatniego pracownika podkładał ogień pod skrzynkę centralki telefonicznej, nawet nie pomyślał, że pożar może przybrać takie rozmiary. Najpierw, aby uprawdopodobnić elektryczne zwarcie, nadpalił zapalniczką kable, a potem wylał trochę rozcieńczalnika na stertę starych dokumentów. Był pewien, że płomienie strawią jedynie biuro, sklep i magazyn, w którym stało kilkaset skrzynek z wódką, whisky, winami, piwem i innymi napojami alkoholowymi. Josef wiedział, że płonące spirytualia będą nie do ugaszenia i że zanim przyjedzie straż pożarna, cały jego dobytek pójdzie z dymem… To wszystko było wkalkulowane w rachunek, który po pożarze miał wystawić towarzystwu ubezpieczeniowemu Ivers & Sohn.

Josef zrobił bilans handlowy i podatkowy, oszacował wysokość długów ciążących na przedsiębiorstwie i ewentualny zysk w przypadku jego sprzedaży. Wziął także pod uwagę możliwość odroczenia o parę miesięcy spłaty długu i zaciągnięcia nowego kredytu. Okazało się jednak, że tego rodzaju zabiegi - nawet w przypadku gdyby kontrolerzy Schufy kompletnie postradali zmysły, a któryś z banków dał się jeszcze nabrać i pożyczył Josefowi milion marek, którego żądała od niego rosyjska mafia - nawet te pieniądze nie gwarantowałyby, że ci bandyci dadzą mu wreszcie spokój… Josef zastanawiał się także nad bankructwem. Plajta jednak, nawet gdyby mafia w nią uwierzyła, w co wątpił, gwarantowała mu jedynie zamknięcie drogi do dalszych legalnych interesów. W tej sytuacji najrozsądniejszy wydał mu się pomysł żony: pożar, który załatwi wszystkie problemy za jednym zamachem i raz na zawsze. Josef nie wziął tylko pod uwagę wiatru, który przerzucił płomień z magazynu na dom, w którym spała Marity i dzieci.

Josef obserwował konwojenta, jego tępą chłopską gębę i zmęczone całonocnym pijaństwem oczy. Zastanawiał się, czy gdyby zaproponował mu jakąś sumę, dwadzieścia albo nawet trzydzieści tysięcy marek, czy ten człowiek zastrzeliłby go podczas „próby ucieczki”. Wiedział, że na Ukrainie byłoby to proste. Już w areszcie, w którym trzymali go przez dwa dni, po wypłaceniu ustalonej sumy policjanci zabiliby go bez zmrużenia oka. A gdyby łapówka była odpowiednio wysoka, wypuściliby i nigdy więcej o nic nie pytali. Tu jednak taka historia jest nie do wykonania, zresztą nawet gdyby była, to skąd miałby w tej chwili wytrzasnąć pieniądze?

Kiedy przed ćwierćwieczem Josef uciekał z Kijowa przez Czechosłowację i Austrię do Niemiec, wszystko potrafiłby sobie wyobrazić: i to, że będzie musiał pracować fizycznie z ludźmi, których dziadkowie wymordowali mu w czasie wojny całą rodzinę; i to, że kiedy będą mu dokuczać, poniżać i lżyć od najgorszych jego matkę, on nie rozumiejąc ani słowa w ich języku, będzie udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wysiadając z pociągu na końcu świata, z papierową walizką w ręku i przewieszonym przez ramię niemodnym prochowcem, który parę dni wcześniej dostał w punkcie Czerwonego Krzyża, potrafiłby wyobrazić sobie nawet jeszcze i to, że w jego kraju kiedyś wszystko przewróci się do góry nogami, i że w całym tym zamęcie, który powstanie po obaleniu komunizmu, w ciągu zaledwie roku dorobi się na eksporcie rozbitych samochodów całkiem pokaźnego majątku, i że potem te pieniądze zainwestuje w coś, co da mu jeszcze większe zyski, na przykład w szmugiel alkoholu i papierosów; a jak już będzie bogaty, ożeni się z kimś takim jak Marita - z najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widział… To, że ta dziewczyna urodzi mu troje dzieci, było już tylko naturalną koleją rzeczy, taką oczywistością, jak następowanie po sobie pór roku. Tak sobie to wszystko obmyślił i tak się stało… Nie przewidział tylko jednej rzeczy: swojego własnego końca. Klęska wykraczała najzwyczajniej poza ramy możliwej do wyobrażenia rzeczywistości. I być może właśnie dlatego cały jego świat, budowany z takim trudem, tak nagle i tak łatwo uległ zagładzie. Teraz Josef nie miał już nic i nikogo.

Samochód jechał autostradą na północ. Josef słyszał przez sen monotonny szum opon i niskie pomruki motoru. Kiedy się obudził, więźniarka stała na poboczu. W kabinie cicho grało radio. Konwojent spał tak mocno, że nawet nie poczuł, kiedy Josef wyjął mu z kabury pistolet. Obudził się dopiero, kiedy padł strzał… Zanim dotarło do niego, co się stało, Josef już nie żył.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki