Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Open'er Festival 2011 za nami! Przeczytaj, jak było!

Tomasz Rozwadowski
Podczas koncertu zespołu Pulp deszcz lał się strumieniami, również na scenę
Podczas koncertu zespołu Pulp deszcz lał się strumieniami, również na scenę Tomasz Bołt
Dziesięciolecie Heineken Open'era w Gdyni miało być wielkie, wspaniałe, niepowtarzalne. Dlatego na festiwal przyjechał Prince, muzyczny geniusz i jeden z największych gwiazdorów w całej historii muzyki pop. Jeszcze nie występował w Polsce, najbardziej zagorzali fani czekali na jego koncert od 30 lat. Przybył, zobaczył, zwyciężył - po latach właśnie z jego postacią, jego ikoną będzie kojarzył się Open'er 2011.

Drugim bohaterem gdyńskiego festiwalu była kapryśna i daleka od ideału pogoda. Prince i pozostali wykonawcy soboty mieli szczęście. Podczas ich koncertów było tylko chłodno, w piątek natomiast zimno walczyło o palmę pierwszeństwa z deszczem.

WSZYSTKO NA TEMAT FESTIWALU OPEN'ER! ZOBACZ NASZ SERWIS SPECJALNY

Najbardziej na deszczowej pogodzie ucierpiała Brodka, która zdecydowała się z powodu wiatru i deszczu przerwać swój występ po półgodzinie - granie w takich warunkach było zbyt niebezpieczne dla zdrowia, a może nawet życia osób występujących na scenie.

Później wiatr się uspokoił nieco i największe gwiazdy tego dnia, brytyjskie zespoły Pulp i Foals, mogły zagrać swoje programy od początku do szczęśliwego i pełnego oklasków końca. Co prawda, publiczność była zdziesiątkowana przez warunki atmosferyczne, ale ci, którzy wykazali się hartem ducha, bawili się świetnie, a odrobina cierpienia tylko dodawała przyjemności głębi.

Koncert Pulp w deszczu (ZDJĘCIA)

Pulp, podobnie jak występujący w sobotę Primus, to zespół najaktywniejszy twórczo i najbardziej popularny w latach 90., który rozwiązał się na przełomie wieków i po kilku latach powrócił do grania koncertów, choć nie wydał jeszcze płyty z nowymi kompozycjami. Prawie nikomu jednak nie przeszkadzało, że jedni i drudzy grają doskonale znaną muzykę - liczyło się tylko to, że nie zaszkodził jej upływ czasu.

Heineken Open'er 2011: Koncert Primus (ZDJĘCIA)

Tak dzieje się z muzyką oryginalną, niepodobną do standardowych produkcji. Oba zespoły mają też znakomitych, niezwykle charakterystycznych frontmanów - Pulp wokalistę Jarvisa Cockera, Primus wirtuoza elektrycznego basu i wokalistę Lesa Claypoola - spotkanie z tak silnymi osobowościami scenicznymi zawsze pamięta się długo.

Muzyka Pulp, znajdująca się dokładnie na pograniczu alternatywnego rocka i kabaretu, jest podporządkowana niemal w stu procentach słowu - sarkastyczno-romantycznym, bardzo brytyjskim opowieściom z życia powszedniego. Nie miałyby one pewnie specjalnej nośności za granicą, gdyby nie uniwersalna postać sceniczna nerwowego, przytłoczonego problemami inteligenta z prowincji, którą Jarvis rewelacyjnie kreuje na koncertach. Było widać, że także polscy fani identyfikują się z nią bez problemu.

Z Primusem jest inaczej, tutaj najważniejsze jest niezwykłe, zarazem neurotyczne, agresywne i wirtuozerskie brzmienie, na które składa się muzyka funk, metal i alternatywny rock. Można ją przyjąć lub odrzucić w całości, gdyńska publiczność przyjęła je z entuzjazmem.
Centralną postacią całości był jednak Prince. Przyciągnął na Open'era własną, wielotysięczną publiczność, która miała ogromne oczekiwania w stosunku do jednego z największych artystów wszech czasów, jacy objawili się w muzyce popularnej. Geniusz od pierwszych chwil swojego gdyńskiego koncertu grał genialnie, ale jakość dźwięku pierwszej półgodziny była fatalna. Problemy udało się pokonać i usłyszeliśmy jeszcze blisko dwie godziny Prince'a prawdziwego - błyskotliwego, szalonego, kipiącego energią.

Prince - gwiazda Open'er Festivalu 2011 - przeczytajcie rozmowę z Hirkiem Wroną na temat tego artysty

Artysta wziął pod uwagę fakt, że w Polsce występuje po raz pierwszy, więc skupił się na graniu hitów. Tych jest jednak tak wiele, że trzeba je było poskracać, pomontować w wiązanki, przeplatane tylko utworami wykonywanymi w całości. Dlatego właśnie można było usłyszeć, chociaż we fragmentach, legendarne kompozycje, które Prince gra na koncertach niezwykle rzadko, np. "1999". Były też własne wersje cudzych kompozycji, w tym brawurowe "Off The Wall" z repertuaru największego konkurenta Prince'a, Michaela Jacksona.

Stylistycznie dominowały brzmienia soulowe, funkowe i rockowe, co wyraźnie przypadło do gustu polskim fanom. Pierwsze spotkanie z Princem było spotkaniem udanym, spointowanym już po zakończeniu jego koncertu przez jubileuszowy pokaz fajerwerków.

Jeszcze tej samej nocy z soboty na niedzielę, z blisko dwugodzinnym opóźnieniem spowodowanym awarią komputera, wystąpił Big Boi, największa hiphopowa gwiazda tegorocznej edycji. Warto było czekać - kompozycje pochodzące z solowej płyty Big Boia i ze starszych krążków jego macierzystego duetu The Outcasts zrobiły na słuchaczach po prostu piorunujące wrażenie.

Jubileusz został zdominowany przez artystów mających już zapewnione miejsce w historii, co nie znaczy, że nie było nowych, którzy zagrali świetnie. W piątek i w sobotę dobrze wybronili się Cut Copy, Crystal Fighters, Kate Nash i najbardziej rockowy w tym towarzystwie Chapel Club.
**
Tegoroczny Heineken Open'er Festival zakończył się w poniedziałek nad ranem. Na głównej scenie zamknął go[b] Deadmau$, kanadyjski DJ i producent. Taneczna elektronika jest obecna na festiwalu od samego początku, ale przeważnie miała ona offowy, nie do końca rozrywkowy charakter.
Deadmau$** ze swoją prostą muzyką z pogranicza house'u i trance'u, przeplatanego nieco kiczowatymi balladkami okraszonymi żeńskim wokalem, może być odczytany jako zapowiedź demokratyzacji festiwalowego programu.

Open'er 2011. Pierwszy dzień festiwalu (ZDJĘCIA)

Zanim jednak będziemy zachwycać się na zmianę Tiesto i braćmi Benassi, zobaczmy, kto zakończył Opene'ra 2011. Jeśli chodzi o taneczną elektronikę w tradycyjnym openerowym stylu, to w niedzielę reprezentowała ją M.I.A. oraz duet Chromeo. Brytyjka zaczynała karierę od sztuk plastycznych i rzeczywiście najmocniejszą stroną jej koncertu były wizualizacje, w których ostre treści polityczne ubrano w dekoracyjną stylizację na orientalną modłę. Muzyka z pogranicza elektroniki, brzmień Wschodu i hip-hopu nie robi już tak wielkiego wrażenia jak kilka lat temu, co nie znaczy, że trafiła do lamusa. Dla fanów współczesnego etno był to występ niewątpliwie ciekawy. Undergroundowe italo-disco Chromeo to zjawisko o wiele świeższej daty. Na pograniczu autentycznej pasji i zjadliwej parodii, porywające do tańca, kiczowate w bardzo dobrym stylu.

Open'er 2011. Pierwszy dzień festiwalu (ZDJĘCIA)

Największym rockowym wydarzeniem ostatniego dnia był koncert amerykańskiego zespołu The Strokes. Gwiazdy tzw. Nowej Rockowej Rewolucji z początków poprzedniej dekady powróciły po pięciu latach milczenia tyleż udaną, co mało odkrywczą płytą "Angles". Taki był też gdyński koncert - niby niczego w nim nie brakowało, ale do pełnej satysfakcji bardzo życzliwie nastawionej publiczności brakowało pasji i nowych muzycznych pomysłów. Swoje dołożyła nie najlepsza realizacja dźwięku i koncert The Strokes wypadł jedynie na czwórkę. Mocną co prawda, ale oczekiwania były o wiele wyższe.

Poszukiwacze muzyki rzeczywiście wizjonerskiej i niepowtarzalnej mieli w niedzielę swoje święto w postaci niespełna godzinnego koncertu zespołu These New Puritans. Trzeba pochwalić sztab organizacyjny festiwalu za sprowadzenie w ostatnich dwóch latach całej czołówki najbardziej poszukujących muzyków brytyjskich. Przed rokiem był to zespół Wild Beasts, w tym Foals oraz grający w niedzielę James Blake i wspomniani już Purytanie. Blake ma niewątpliwie ogromny talent, jednak koncert, podobnie jak debiutancka płyta, nie uchronił się od irytujących mielizn, które nieprzyjemnie kontrastowały z olśniewającymi fragmentami. Za to These New Puritans zrobili ma scenie dokładnie to, co sobie założyli. I tę chirurgiczną precyzję niektórzy będą pamiętać przez długie lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki