Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

One woman army, taniec szkieletów i nowa płyta T.Love. Nowe dzieła Marty Kacprzak, reżyserki ze Sztutowa

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Marta Kacprzak z Muńkiem i menedżerem grupy Pawłem Walickim.
Marta Kacprzak z Muńkiem i menedżerem grupy Pawłem Walickim. Archiwum Marty Kacprzak
Marta Kacprzak kontynuuje współpracę z najlepszymi. W swoim stylu, mogącym już uchodzić za charakterystyczny, przełożyła na wizualną formę dwa single T.Love z nadchodzącej, nowej płyty. Reżyserka z pomorskiego Sztutowa mówi nam o symbolach, które zawarła w klipach Muńka i spółki, o swojej wizualnej interpretacji słów utworów, o „jednej z najbardziej uroczych animacji w dziejach polskiej muzyki” oraz o tym, jak lider T.Love został ochroniarzem... Lecha Wałęsy.

- Widziałem na żywo Dylana i Stonesów, kilkanaście razy w swoim życiu - śpiewa Muniek Staszczyk w „Pochodni”, utworze grupy T.Love, poprzedzającym nową płytę grupy pt. „Hau! Hau!”. Klip do tego utworu wyreżyserowała Marta Kacprzak, młoda twórczyni ze Sztutowa. Pomorzanka ma w swoim artystycznym dossier współpracę m.in. z Trickym, Iggym Popem, Organkiem, Krzysztofem Zalewskim, Pauliną Przybysz, Hanią Rani.

Ponura Żniwiarka z Pochodnią

„Pochodnia” to pierwszy singiel nowego materiału T.Love. Zespół wrócił po latach w swojej najlepszej wersji. Są Jan Benedek, Sidney Polak, Jacek Perkowski, Paweł Nazimek i oczywiście Muniek Staszczyk. W „Pochodni” grupę wspomaga swoim śpiewem Kasia Sienkiewicz z Kwiatu Jabłoni.

Klip jest pełen archiwalnych ujęć koncertów zespołu. Są zdjęcia Lecha Wałęsy, fragmenty stylizowane na „Pulp Fiction”. Przy słowie „idioci” pojawiają się migawki ataku na Kapitol w Waszyngtonie z animowaną postacią „człowieka-bizona”.

- Tekst „Pochodni” od razu mi się spodobał, podobnie jak sam utwór – mówi Marta Kacprzak. - Od razu na myśl przyszło mi zestawienie różnych popkulturowych symboli. One się niemal same nasuwały. Kiedy Muniek śpiewa o upadkach i wzlotach wiedziałam, że musi to być fragment zilustrowany katastrofą promu kosmicznego Challenger. Słowa „o kozakach na schwał” odniosłam to zdjęć ze strajków Solidarności. Umieszczenie „człowieka- bizona” z ataku na Kapitol było z kolei efektem wspólnej burzy mózgów. Szukaliśmy czegoś nieoczywistego, trochę na skraju polityki. Uznałam, że zdarzenia z Waszyngtonu nie zestarzeją się zbyt szybko. Zamieściliśmy także kompozycję złożoną z biletów na koncerty Boba Dylana i Rolling Stones z prywatnej kolekcji Muńka. Klip wyszedł „zaangażowany”. I taki miał być.

Przesłanie filmowej ilustracji do utworu, musiało być czymś w stylu miłosnego listu.

- Muniek mówi w „Pochodni”, że wiele widział, spełnił swoje marzenia związane choćby muzyką. I dochodzi do wniosku, że najważniejsza jest miłość, bliskość, płomień rozpalony przez ukochaną kobietę. Ogień życia… Stąd taniec z udziałem Kasi Sienkiewicz z aktorem Łukaszem Gawrońskim (wcielającego się w młodego Muńka), w stylu Umy Thurman i Johna Travolty z Pulp Fiction. Dlatego też umieściłam animację subtelnego, pulsującego światła pod kurtką Łukasza – tłumaczy swoją wizję Marta Kacprzak.

Za kamerą stanęła operatorka Paulina Wierzgacz, która współpracowała z Martą m.in. przy klipie do utworu „Wiosna” Organka.

- Chcieliśmy „rockowych”, pełnych charakteru ujęć zespołu. Nie zawsze obraz musi być idealny, precyzyjnie doświetlony. Grałyśmy światłocieniem, a pomagały nam wnętrza ważnego dla opowieści o T.Love, symbolicznego wręcz dla polskiej sceny rockowej, warszawskiego klubu Stodoła – tłumaczy reżyserka. - Udało się. Klimat jest koncertowy, uzyskałyśmy atmosferę sceny.

Z błogosławieństwem

Co ciekawe, autorzy klipu pokazali jego fragmenty Lechowi Wałęsie. Potrzebna była jego zgoda na pewien „artystyczny zabieg”.

- W klipie pojawiają się archiwalne zdjęcia z lat 80, na których jest ówczesny szef Solidarności. W postać jednego z ochroniarzy wmontowałam zdjęcie młodego Muńka. To była inspiracja filmem Forrest Gump (grającego głównego bohatera Toma Hanksa autorzy umieszczali na archiwalnych zdjęciach z różnego rodzaju historycznych zdarzeń). Chodziło o to, by pokazać, że Muniek był świadkiem ważnych momentów dziejów naszego kraju, nie tylko w kontekście popkultury. Zdjęcie pozyskaliśmy z zasobów IPN. Sprawa prawnej zgody na wykorzystanie tego materiału była zatem załatwiona. Niemniej postanowiliśmy zapytać o zdanie samego Lecha Wałęsę. Przedstawiłam całą koncepcję wykorzystania tego zdjęcia w biurze byłego prezydenta. Asystent Lecha Wałęsy, Marek Kaczmar, odezwał się. Powiedział, że materiał obejrzeli, że dają nam zielone światło. Być może cała ta sprawa będzie miała kolejną odsłonę, w postaci osobistego spotkania T.Love z Lechem Wałęsą.

Z dawnego Disneya

W klipie do singla „Ponura Żniwiarka”, na ekranie pojawia się tańczący szkielet na zmieniającym się tle. Są barwy, ale także słowa śpiewane akurat w tym momencie przez Muńka. I to… właściwie wszystko. Zupełnie inna formuła niż „mini film”, który powstał do „Pochodni”.

- „Pochodnia” i „Ponura Żniwiarka” są bardzo różniącymi się od siebie utworami, a jednocześnie prezentują przekrojowo to, czego można spodziewać się po najnowszej płycie T.Love. Pomyślałam, że „Ponura Żniwiarka” musi mieć zupełnie inny klip.

Wymienialiśmy się z Muńkiem, Jankiem Benedkiem, menedżmentem grupy pomysłami. Takich sms-ów było sporo. Muniek miał pewne wyobrażenia na temat „Ponurej Żniwiarki”. Natomiast kiedy ja usłyszałam po raz pierwszy ten utwór, od razu skojarzył mi się ze Skeleton dance, klasyczną, animacją Disneya z 1929 r. Motyw ten pojawił się również w jednym wideo grupy Bauhaus. Te inspiracje spodobały się grupie. Od początku chcieliśmy, by było to coś z animacją, w tzw. stylu visual, lyric video. Postanowiliśmy wszyscy „pójść w tym kierunku”.

Z pracą przy „Ponurej Żniwiarce” było nieco inaczej niż przy „Pochodni”.

- Zespół chciał mieć dość szybko i klip do „Żniwiarki”. Planowali mi to zlecenie powierzyć. Ja natomiast byłam w ferworze pracy nad „Pochodnią”. Trudno mi było zrealizować obie rzeczy w jednym czasie. Nie mam dużego studia producenckiego. Jestem raczej „one woman army”, wszystko robię właściwie sama. Chciałam się skoncentrować nad pierwszym singlem. Choć bardzo żałowałam, stanęło, że drugi klip do „Ponurej Żniwiarki” zrobi ktoś inny.

Taki klip powstał. Jednak okazało się, że… nie przypadł do gustu ani zespołowi, ani firmie wydawniczej. Ostateczny efekt był podobno „zbyt ponury”, zbyt „zwyczajny”, „postcovidowy” zwłaszcza w odniesieniu do przesłania przewrotnie zatytułowanego utworu. Muniek Staszczyk i Jan Benedek zasypali w dodatku Martę Kacprzak sms-ami z pytaniami „co z klipem do Żniwiarki”?

Reżyserka, poniekąd na własną rękę, naszkicowała w ciągu dwóch dni wstępną animację do tego utworu, właśnie w stylu wiekowego skeleton dance. Zespół zaaprobował projekt. Wideo powstało w ciągu kilku następnych dni.

- Zespół powiedział, że klip jest „z jajem”. Ktoś inny w komentarzu w mediach społecznościowych napisał, że na „ogół nie lubi motywów czaszek w klipach, ale „Żniwiarka wywołała tylko pozytywne emocje. Odbiór był bardzo dobry. W recenzji w CGM napisali, że to „jedna z najbardziej uroczych animacji w dziejach polskiej muzyki”. Śmiałam się, że ten klip trafił w gusta turpistów – mówi reżyserka.

Osobiste burze mózgów

Jak doszło do kooperacji Kacprzak – T.Love przy „Pochodni” i „Żniwiarce”? Muniek i spółka widzieli wcześniejsze prace pomorzanki, m.in. wspomniane klipy Organka, Tricky'ego, Hani Rani.

- Rok temu przygotowałam „wizual” do jednego z utworów z solowej płyty Muńka. Co ciekawe, nie miałam wówczas żadnego kontaktu z Muńkiem. Dopiero w dniu premiery odebrałam telefon z nieznanego numeru. Od razu rozpoznałam jego głos. Podziękował i przyznał, że klip bardzo mu się podobał – przyznaje Marta Kacprzak.

Tym razem kontakt osobisty był niemal od razu. Wytwórnia wydająca płyty zespołu zaprosiła reżyserkę do konkursu, który miał wyłonić twórcę nowych klipów T.Love. Zespół od początku utrzymywał, by to Marta Kacprzak zajęła się sprawą. Szczególnie zaiskrzyło po osobistym spotkaniu muzyków z reżyserką i później w czasie sms-owych burz mózgów. Zespół zaaprobował pomysły Marty (obok klipów przygotowała także okładkę płyty).

Co ciekawe, Muniek Staszczyk i reszta T.Love dołączyli do grona artystów oświeconych wiedzą na temat miejsca pochodzenia i pracy Marty Kacprzak. Wokaliście grupy przekonanemu, że każdy, liczący się reżyser musi mieszkać w Warszawie, dopiero dziennikarz Radia Gdańsk Kamil Wicik uświadomił w czasie wywiadu, że w przypadku Marty, jest w błędzie.

Dodajmy, że Pomorze, Sztutowo, często jest plenerem klipów autorstwa mieszkanki Pomorza. Zaprosiła do nich m.in. Paulinę Przybysz, Skubasa czy zmarłego niedawno Barta Sosnowskiego. Zdjęcia sztutowskiego lasu stanowią część kompozycji wykorzystaną przez Martę Kacprzak do zilustrowania nowego singla Sarsy, z którą niedawno nawiązała współpracę.

Zaproszenie na koncerty

Zdaniem Marty Kacprzak, cała „Pochodnia” jest pełna symboliki, niemal każda ze scen ma „drugie dno”.

- Komunikatów jest kilka, i to ważnych. Zespół wraca po dłuższej przerwie, za to w bardzo dobrej formie, w swoim kultowym składzie, który odpowiadał m.in. za płytę „King”. Do tego T.Love obchodzi 40-lecie działalności. Grupa wraca też z trasą koncertową. M.in. dlatego mamy w klipie zespół wychodzący na scenę, z Muńkiem rozkładającym w zapraszającym geście ramiona, jakby przed publicznością. To otwarte zakończenie, którego dalszy ciąg dopowie zespół wraz z fanami, już na koncertach – mówi Marta Kacprzak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki