W sobotnie popołudnie Muzeum Ziemi Puckiej dosłownie pękało w szwach. Choć tego dnia poza sezonem Szpitalik dla zwiedzających czynny jest do godz. 14. Tym razem powodem wizyty była wyjątkowa promocja.
Czytelnicy z Pucka i różnych części Pomorza spotkali się z autorkami najnowszej książki o ks. Janie Kaczkowskim, "Czekam na was, ale się nie śpieszcie - Ks. Kaczkowski we wspomnieniach rodziny i przyjaciół".
- Bardzo mnie cieszy taka frekwencja - komentuje Anna Jochim-Labuda z Puckiego Hospicjum. - To kolejny dowód na to, iż mimo fizycznego braku ks. Jana, wciąż jest inspirujący i nadal go kochamy.
ZOBACZ TEŻ:
Książka to opowieść o wielkiej przyjaźni z "lewakiem", jak sam nazywał Kapsydę Kobro-Okołowicz z niezwykłym kapłanem, który całą swoją posługę duszpasterską poświęcił tworzeniu Puckiego Hospicjum. Historia wyróżnia się na tle pozostałych pozycji związanych z księdzem z Sopotu.
- Jest inna, a wynika to pewnie z naszej przyjaźni - mówi Kapsyda Kobro-Okołowicz, była prezes fundacji Rak'n'Roll. - Zdradzam tam okoliczności związane z tą relacją. Miałam tę przyjemność współpracować z Janem i spędzałam z nim ramię w ramię masę czasu.
Mieszanka śmiesznych i poważnych chwil z życia Hardego Johnego - jak nazywała ks. Kaczkowskiego Kapsyda, w wielu miejscach skłania do refleksji, wzrusza i pokazuje, że założyciel puckiej Hospy był człowiekiem nietuzinkowym. Ich znajomość trwała od kwietnia 2014 roku do samej śmierci ks. Jana. Krótka, ale nie na tyle, by poznać się na Janowym sercu.
- To był okres jego najintensywniejszego życia - dodaje Kapsyda. - Dla mnie powrót do Pucka jest szczególny. To miejsce najbardziej związane z Janem.
To udowodniły tłumy chcące osobiście poznać autorki "Czekam na was...". Nie wszyscy pomieścili się w sali puckiego szpitalika, bo w pierwszej wersji spotkanie zaplanowano na ok. 30 osób. Przybyło przeszło dwa razy więcej.
wideo: Bałtycka TV
Przeżycia i wspomnienia Kapsydy zdecydowała się spisać Izabela Bartosz, a spotkanie autorskie poprowadziła inna znana dziennikarka m.in. TVN Turbo - Aleksandra Kutz. Jak mówiły same autorki, zabrać się za opowiedzenie wielkiej przyjaźni dwóch skrajnych charakterów to ambitne zadanie.
- Kapsyda stała się częścią historii, to naturalne. Jednak napisać coś bardzo osobistego i wspomnieć człowieka urastającego, i słusznie, do rangi legendy jest niebywale trudne - zauważała Ola Kutz.
Samo miejsce spotkania nie było przypadkowe. Naturalnym polem rozmowy o ks. Janie byłoby Puckie Hospicjum, więc skąd nagle Muzeum?
- Dzisiaj pobyt w hospicjum dla Kapsydy jest bardzo trudny. Więc by zaoszczędzić emocji przenieśliśmy spotkanie do Muzeum Ziemi Puckiej - tłumaczy Anna Jochim-Labuda.
Książka rzeczywiście jest bardzo osobista. Panie tworzyły ją przez kilka miesięcy. Kapsyda nie ukrywa, że odtwarzanie sytuacji z przeszłości było dla niej ogromnym przeżyciem, przez które samej byłoby niebywale trudno przebrnąć.
- Dotychczasowe książki z Janem w roli głównej pokazywały go jako księdza i przypominały o jego działalności - dodaje. - W "Czekam na was..." zobaczymy, że Jan jest człowiekiem dla ludzi wszystkich wyznań. Do mnie, jako do osoby niewierzącej trafia powiedzenie, które powtarzał: Im bardziej jesteś inny, tym bardziej przypominasz Chrystusa.
Po pogadance o charyzmatycznym kapłanie z Sopotu, który z marszu stał się Pucczaninem, autorki złożyły autografy i krótkie dedykacje na świeżo zakupionych książkach. Teraz "Czekam na was, ale się nie śpieszcie (...)" można nabyć m.in. w siedzibie Puckiego Hospicjum.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?