Ofiara wypadku pracowała w firmie, która... nie istniała

Czytaj dalej
Dorota Abramowicz

Ofiara wypadku pracowała w firmie, która... nie istniała

Dorota Abramowicz

W czerwcu br. niedaleko Starej Kiszewy doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął pasażer, 20-letni Mikołaj Łojko. Samochód należał do pracodawcy Mikołaja, który dziś twierdzi, że firmy nie prowadził, nikogo nie zatrudniał, a zmarły był ... kolegą syna. Rodzina Mikołaja jest tymczasem w ciężkiej sytuacji.

Gdyby nie tragiczny wypadek na drodze wojewódzkiej nr 214, zapewne nikt by nie zauważył, że pewien dekarz zatrudnił w szarej strefie młodego człowieka. Jednak i dziś matce zmarłego pracownika niełatwo będzie udowodnić, że syn wsiadł do samochodu szefa nie jako pasażer.

- Na pogrzeb musiałam pożyczyć pieniądze - mówi ze ściśniętym gardłem Anna Treder.

Pozostało jeszcze 89% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dorota Abramowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.