To już tradycja. Spotykają się w Nowy Rok, w strojach karnawałowych, by wspólnie wskoczyć do lodowatej wody.
- W wodzie nie liczą się żadne tytuły czy stanowiska, zostawiamy je na brzegu - mówi Piotr Kwidziński, jeden z morsów. - Od czterech lat jestem morsem. Nakłoniła mnie żona, która chciała spróbować. Od razu mi się spodobało. Zauważyłem, że mniej choruję, a infekcje, które się zdarzają, mają łagodny przebieg. U żony zmniejszyły się objawy alergii, jest bardziej odporna. Co ciekawe, żona latem w ogóle nie kąpie się w jeziorach, lubi tylko zimą. Morsowanie to także doskonały sposób na odreagowanie stresów. Klub Morsów to mnóstwo fantastycznych osób, z którymi spotkania są naprawdę niesamowite. Razem jest łatwiej przełamać strach przed wejściem do wody.
Spotkania morsów odbywają się raz w tygodniu. Najlepiej, gdy na dworze jest spory mróz, a woda ma ok. 0 st. C. Jest cieplejsza niż temperatura powietrza. Zdarza się, że podczas gdy morsy zażywają kąpieli, to na brzegu zamarza ubranie i ręcznik.
Niejednokrotnie trzeba zmierzyć się z trudnymi sytuacjami.
- Pierwsza kąpiel nie była dla mnie szokiem, bo już wcześniej byłem zahartowany - mówi Piotr Kwidziński. - W wodzie można spędzić maksymalnie siedem minut. Najlepiej jednak od 3 do 5 minut. Następnie trzeba się dobrze wysuszyć, ciepło ubrać. Ważny jest także ruch i ciepła herbata.
Wśród morsów są zarówno kilkunastolatki, jak i seniorzy. Nie ma przeciwwskazań, jeśli chodzi o dzieci, jednak ich kąpiel musi być krótsza.
- Kąpiel daje lepsze nastawienie do życia, szczególnie w smutne, deszczowe dni - dodaje Piotr Kwidziński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?