Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odeszła legenda gdańskiego szczypiorniaka

Paweł Kowalski
Leon Wallerand na uroczystości 60-lecia Pomorskiego ZPR
Leon Wallerand na uroczystości 60-lecia Pomorskiego ZPR Adam Warżawa/Archiwum
W sędziwym wieku 90 lat we wtorek zmarł w Gdańsku Leon Wallerand, człowiek-legenda wybrzeżowej piłki ręcznej, twórca jej potęgi.

Miałem już do czynienia z panem Leonem, gdy w późnych latach czterdziestych ubiegłego wieku uczył wychowania fizycznego i prowadził drużyny sportowe w kościerskim liceum. Byłem wówczas uczniem liceum w Starogardzie. Częste w tamtym czasie rozgrywki szkolne i międzyszkolne sprawiły, że zawędrowaliśmy też na mecze do Kościerzyny.

Pamiętam, że piłkarskie spotkanie udało nam się wygrać 3:1, ale w konfrontacji szczypiorniakowych "11" miejscowa drużyna licealna sprawiła nam potężne lanie. Przegraliśmy aż 6:22.

Zanim pan Leon rozpoczął długą przygodę z piłką ręczną, został żołnierzem. Zabrakło mu roku do ukończenia gimnazjum w Kościerzynie, gdy wybuchła II wojna światowa. Przedarł się przez wiele krajów na Bliski Wschód, dotarł do Gazy, gdzie wstąpił do II Korpusu. Został dowódcą czołgu (Shermana) i w Armii Andersa, po wylądowaniu we Włoszech, przeszedł szlak bojowy z Porto San Giorgio przez Monte Cassino do Ancony. Po wojnie ukończył Centralny Ośrodek WF w Sulmonie, gdzie wykładał między innymi znany profesor Kłyszejko. I wtedy po raz pierwszy zasmakował gry w piłkę ręczną, występował w reprezentacji II Korpusu.

Do Polski wrócił w grudniu 1946 roku, ale z Anglii. I wówczas rozpoczął się jego opisany na początku kościerski rozdział piłki ręcznej. W Kościerzynie uzupełnił wykształcenie i dochował się bardzo dobrej "11" szkolnej, czołowej w Polsce.

Wieści o jego trenerskich umiejętnościach szybko dotarły do Gdańska, gdzie ściągnął go ojciec Jerzego Młynarczyka, znanego koszykarza i potem profesora prawa. Najpierw próbował Wallerand, już z papierami AWF, wraz z Janem Walerychem powołać drużynę w Lechii, ale w tym na wskroś piłkarskim klubie potraktowano ich marginalnie, kazano nakładać mokre koszulki po futbolistach. Powiedzieli sobie, że nic tu po nich i zaczęli montować zespół w Gwardii. W tym klubie dochował się Wallerand bardzo mocnej z czasem drużyny, mistrza Polski w 1966 r. Trenował pan Leon drużynę GKS Wybrzeże przez 31 lat. Przez 5 lat związał się też ze Spójnią i przez 4 lata ze Stoczniowcem (Polonią).

Omal równolegle w ciągu 40 lat był nauczycielem wychowania fizycznego w Conradinum, gdzie prowadził szkolne zespoły i wyławiał z nich perełki na użytek ligowych drużyn. W 46-letniej karierze wychował 17 późniejszych reprezentantów kraju, a nauczył gry w piłkę ręczną około półtora tysiąca młodych ludzi. Jedną z jego perełek był znakomity piłkarz ręczny Bogdan Wenta, obecny selekcjoner reprezentacji Polski i trener wicemistrza kraju - drużyny Vive Targi Kielce.

- Położył ogromne zasługi dla stworzenia silnych zespołów szkolnych i klubowych, takich jak Wybrzeże, Spójnia i Polonia. Miał niebywały dar i szczęście w wyławianiu talentów sportowych. Całym sercem i całym sobą oddany był piłce ręcznej - powiedział Janusz Czerwiński, honorowy prezes ZPRP o Leonie Wallerandzie.

Pan Leon nie mógł usiedzieć cicho omal do ostatnich chwil swego życia. Chodził na mecze piłkarzy ręcznych, a później siatkarek Gedanii, rozgrywających spotkania w pobliżu jego miejsca zamieszkania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki