Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddany służbie w każdym celu i działaniu

Daria Jankiewicz
Rozmowa ze starszym aspirantem Andrzejem Zmudą-Trzebiatowskim z Komendy Powiatowej PSP w Bytowie, Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza nr 1.

- Od kiedy jest Pan w Straży Pożarnej?
- Od 1987 roku.

- Dlaczego został Pan strażakiem?
- Zadecydowały o tym rodzinne tradycje. Strażakiem jest bowiem mój ojciec i brat. Można powiedzieć, że wychowywałem się w remizie strażackiej, bo mieszkaliśmy tuż przy niej. Już wtedy wiedziałem, że będę chciał pójść w ich ślady. Takie marzenie ma pewnie wielu chłopców. Cieszyłem się, że mam to szczęście, że na co dzień mogę obcować z tym zawodem. Pamiętam jedną zabawną sytuację z dzieciństwa. Mając siedem czy osiem lat bawiłem się w remizie samochodem strażackim i podjadałem sobie cukierki. W pewnym momencie zawyła syrena, a ja tak się przestraszyłem, że wybiegłem jak porażony z budynku. Schowałem się tak bardzo, że przez cały dzień nie mogli mnie znaleźć. A to dlatego, że byłem święcie przekonany, że to ja zbroiłem i włączyłem ten alarm. Tymczasem była to tylko syrena. Z biegiem lat mój zachwyt tym zawodem nie znikał, a wręcz przeciwnie. Będąc w szkole średniej byłem już praktycznie pewny, że bycie strażakiem jest właśnie tym, co chcę w swoim życiu robić.

- Jaka była najtrudniejsza akcja w Pana karierze lub taka, z której jest Pan najbardziej dumny?
- Takich trudnych i niebezpiecznych akcji było bardzo wiele. Na pewno zaliczyłbym do nich powodzie z 1997 i 2001 roku. Bardzo przeżywam także wypadki drogowe, szczególnie takie, w których giną moi bliscy lub znajomi, bo i takie sytuacje się zdarzały. Niebezpiecznym momentem był dla mnie również pożar w rafinerii gdańskiej. Sytuacja była bardzo napięta, ponieważ mieliśmy stanowisko wodne pod wiernikiem, który co chwilę wybuchał i w końcu zaczął się rozszczelniać. To było dla mnie bardzo stresujące przeżycie.

- A najśmieszniejsza anegdota z pracy?
- Takich sytuacji oczywiście nie brakuje. Czasami zdarza się np. tak, że jedziemy, bynajmniej tak nam się wydaje, do sporej akcji, a kiedy jesteśmy na miejscu okazuje się, że to jest błaha sprawa. Taką, która utkwiła mi szczególnie w pamięci jest akcja, kiedy zostaliśmy wysłani do pana, który zakleszczył się w kominie. Okazało się, że był to złodziej, który wszedł do komina pizzerii, bo chciał wynieść w ten sposób pieniądze. Plan mu jednak nie wypalił, bo zakleszczył się w nim. Można powiedzieć, że i tak miał sporo szczęścia, bo ktoś usłyszał jego wołanie o pomoc i wezwał pomoc. Pamiętam jak rozcinaliśmy ten komin nożyczkami, a pan, który był w nim uwięziony cały czas krzyczał, żebyśmy go tylko nie pocięli.

- Dlaczego warto na Pana głosować?
- Ponieważ jestem oddany służbie, w każdym celu i działaniu, i to zarówno OSP jak i PSP. A także dlatego, że jestem prawdziwym strażakiem z krwi i kości, i co też ważne - z powołania.

Zagłosuj na st. asp. Andrzeja Zmudę-Trzebiatowskiego! Wyślij na nr 72355 SMS o treści: strzaw.30 (2,46 zł z VAT)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki