Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oda do grzyba, czyli "emocje jak na grzybobraniu". Felieton Wojciecha Wężyka

Wojciech Wężyk
Media społecznościowe zalała fala selfików, których autorzy chwalą się znalezionymi w lesie grzybami. Przyznaję, że zrobiłem dokładnie to samo, chociaż mam nadzieję, że w przeciwieństwie do zbiorów uwiecznionych na Instagramie przez Aleksandrę Dulkiewicz, udało mi się uniknąć w koszyku niejadalnych okazów. Przekonamy się o tym za parę tygodni, kiedy przyjdzie czas na otworzenie słoików z sosem. Jeśli wciąż będą Państwo czytali moje felietony, to niechybnie znak, że grzyby były w porządku, a nalewka z korzeni wspomagająca trawienie działa bez zarzutu.

Przez setki tysięcy lat, zanim któryś z naszych przodków wpadł na pomysł uprawiania roli, co na zawsze miało odmienić losy ludzkości, to właśnie zbieranie pożywienia było jedyną, obok łowiectwa, szansą na przeżycie. Snuliśmy się grupami po niezmierzonych połaciach dziewiczych lasów, przeczesując mchy i borowiny. Dokładnie w takim samym zapamiętaniu jak mogłem to obserwować kilka dni temu w lasach Nordy. No cóż, trzeba przyznać, że stawka była jednak zupełnie inna, wszak nie chodziło o relaks i rywalizację, a zwyczajnie o zapełnienie żołądka. Scenografia – mimo oczywistych różnic w detalach – pozostaje taka sama.

Bo czy niby my, współcześni grzybiarze, różnimy się tak bardzo od przodków? Blade promienie słońca rozpraszają jesienne mgły, rosa osadza się na ubraniu, gdzieś umyka spłoszony zwierzak. Wokół panuje niczym niezmącona cisza, przerywana szelestem trącanych gałęzi. Jakże szybko udaje mi się dostroić do tej rzeczywistości. Jak słabe okazują się kajdany cywilizacji zrywane przez naturę. Czy dałem się uwieść jakimś panteistycznym wzruszeniom? O nie. Piszę o emocjach, które towarzyszą grzybiarzom, a których ofiarą sam padłem już w dzieciństwie, wyssawszy je z grzybni podhalańskich prawdziwków, których zbierania uczyła mnie mama.

CZYTAJ TAKŻE:
Grzyby już rosną! Sprawdź, na co trzeba zwracać uwagę w lesie, aby się nie zgubić

Pierwszy brązowy łebek uśmiechający się do mnie zza krzaka powoduje, że na moim ciele pojawia się sierść, zęby wydłużają się znacząco i przyjmuję pochyloną pozycję „do ataku”. Mijanych grzybiarzy taksuję pozornie obojętnym wzrokiem, w kilka chwil szacując zawartość ich koszy z udawaną biernością. Resztki kulturowych naleciałości każą mi rzucić jakieś „dzień dobry”, ale wszyscy bierzemy udział w grze pozorów, bo to walka na serio. Niby nie patrząc na siebie, skrupulatnie śledzimy marszrutę konkurenta. O! Schylił się, znaczy ma coś. Niedobrze. A tamci idą w stronę brzóz – o naiwności, już przecież tam wszystko sprawdziłem. A jeśli niedokładnie?

Zatem powiedzonko: „emocje jak na grzybobraniu”, że niby podczas tej czynności, towarzyszy nam nuda, to wierutna bzdura. Już na parkingu przy wejściu do lasu, pierwsze ekscytacje podnoszą cisnienie. Szybki przegląd tablic rejestracyjnych pozwala oszacować czy będziemy mieli do czynienia z zawodowcami (to lokalesi), czy też z przyjezdnymi, którzy łażą po lesie bez ładu i składu. Potem następuje rozpoznanie przeciwnika w boju. Tamta duża rodzina pozornie jest niebezpieczna, ale z drugiej strony dzieci szybko się nudzą, a trzeba się nimi zająć. Parka dwudziestolatków w dresie przyszła tu po coś więcej niż grzyby, nie trzeba na nich zwracać uwagi. Głowa zaczyna pracować coraz szybciej – tak, największym wyzwaniem pozostają seniorzy! To mieszanka doświadczenia i pasji. Tacy, co to z niejednej patelni grzyby jedli.

A przecież zabawa wcale nie kończy się wraz zapełnieniem koszyków. To dopiero półmetek. Teraz pozostają długie rozmowy przy czyszczeniu, duszeniu suszeniu i czym tam kto jeszcze chce. Grzybiarze przerzucają się radami, przepisami, ale każdy ma jakiś swój, jedyny i tajemny sposób zamieniania pozbawionego smaku i walorów odżywczych grzyba w cud kulinarny. Życzę zatem wszystkim Czytelnikom udanych „łowów”, a tych, którzy jeszcze nie mieli okazji zachwycić się pięknem borowika schowanego wśród traw, zachęcam do odwiedzenia okolicznych lasów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki