Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od tygodni terroryzuje mieszkańców

Anna Lirska
FOT. KP PSP KOŚCIERZYNA
Czy musi dojść do tragedii, zanim ktoś nam pomoże - pytają ludzie.

Mieszkańcy Chwarzenka są przerażeni. Od wielu tygodni obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Wszystko za sprawą jednego mężczyzny, który - zdaniem miejscowych - terroryzuje wieś. Jak przyznają, w obawie o swoje życie, niektórzy śpią z siekierami w pobliżu łóżka, bo nigdy nie wiadomo, co może ich spotkać.

- Ten człowiek jest nieobliczalny i może być niebezpieczny. Prawdopodobnie wzniecił już dwa pożary - mówią mieszkańcy Chwarzenka. - Miał problemy z prawem. Odgraża się, że wszyscy o nim usłyszymy, że niektórych podpali. Kiedy doszło do pożaru jego stodoły, krótko przed tym zdarzeniem zapowiadał w sklepie, że za chwilę „będzie wielkie bum”. Na miejscu była policja, prosiliśmy o pomoc funkcjonariuszy. Boimy się i uważamy, że prędzej czy później dojdzie do tragedii. Opowiadaliśmy policji o naszych obawach, jednak niczego to nie zmieniło.

- Mężczyzna jest nam znany - mówi rzecznik kościerskiej policji Piotr Kwidziński. - Założono mu niebieską kartę, co ma związek z groźbami karalnymi, przemocą fizyczną i psychiczną wobec członków rodziny.

Mieszkańcy Chwarzenka w gminie Stara Kiszewa mówią, że siedzą na przysłowiowej bombie z opóźnionym zapłonem. Ich zdaniem, nie mogą się czuć bezpiecznie, ponieważ boją się o swoje życie i nieruchomości. Kiedy z nimi rozmawialiśmy, chcieli wypowiadać się tylko i wyłącznie anonimowo, bo jak twierdzą, po prostu się boją.

- Cała ta atmosfera strachu ma związek z jednym z naszych mieszkańców - mówią. - Wielokrotnie groził, że podpali czyjąś nieruchomość, że będzie wybuch itp.

- Jednego dnia urządził sobie ognisko na środku swojej posesji, palił między innymi opony, w pobliżu których znajdowały się butle gazowe - dodają mieszkańcy. - Jednak służby, które przyjechały na miejsce, stwierdziły, że ta sytuacja nie stanowiła żadnego zagrożenia.

Mieszkańcy wspominają również pożar, który wybuchł w budynku gospodarczym, należącym do mężczyzny, wzbudzającego we wsi strach. Jak podkreślają, gdy doszło do pożaru, miał on przebywać w miejscowym sklepie i stwierdzić, że: „zaraz będzie wielkie bum”.

Co ciekawe, mieszkaniec, o którym mowa, znany jest policji. Kilka tygodni temu został zatrzymany w Kościerzynie przez funkcjonariuszy za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu. Auto, którym kierował, jechało po całej szerokości jezdni, a także po chodniku. O brawurowej jeździe policję poinformował mieszkaniec miasta. W momencie zatrzymania, w organizmie mężczyzny stwierdzono 1,5 promila alkoholu. Na szczególną uwagę zasługuje też fakt, że po sprawdzeniu w policyjnej bazie danych, okazało się, że posiada on zakaz prowadzenia pojazdów do 2017 roku.

Mieszkańcy podkreślają, że są mocno rozczarowani postawą policji, która ich zdaniem, nie robi nic, by tę trudną sytuację rozwiązać.

- Doszło nawet do tego, że gdy ten mężczyzna spożywał alkohol pod sklepem z innymi osobami, patrol, który przyjechał na miejsce, kazał mu odejść, a pozostałych ukarał mandatem - dodają mieszkańcy. - Pytam się więc, kogo tak naprawdę chroni policja?

- Zwróciliśmy się do redakcji, bo nie wiemy, gdzie szukać pomocy - mówią mieszkańcy. - Czy musi dojść do takiej tragedii jak w Lipuszu, by wreszcie ktoś zaczął działać?

Przypomnijmy, że mieszkanka Lipusza została zastrzelona przez byłego partnera, który miał sądowy zakaz zbliżania się do niej.

- Policja wysłuchała naszych zeznań, jednak złożyliśmy je anonimowo w obawie o własne bezpieczeństwo - dodają załamani mieszkańcy.

- Jeśli chodzi o tego mężczyznę, to jest on nam znany - powiedział rzecznik kościerskiej policji Piotr Kwidziński. - Prowadzimy m.in. postępowanie w sprawie jazdy pod wpływem alkoholu. Ponadto na wniosek o ściganie złożony przez członka rodziny związany z groźbami karalnymi, przemocą fizyczną i psychiczną, założono niebieską kartę. Policja wystąpiła w tej sytuacji do prokuratury, by zastosowała środek zapobiegawczy w postaci zakazu zbliżania się.

- Prokuratura przychyliła się do wniosku policji i zastosowała wobec tego mężczyzny środek zapobiegawczy w postaci zakazu zbliżania i kontaktowania się z osobą pokrzywdzoną, a ponadto zastosowaliśmy też dozór policyjny - mówi Mariusz Duszyński, szef kościerskiej prokuratury. - Innego środka nie mogliśmy zastosować, ponieważ w przypadku gróźb karalnych, tylko takie mamy możliwości.

Próbowaliśmy skontaktować się z mężczyzną, o którym mówią mieszkańcy. Niestety, nie udało nam się, ponieważ obecnie przebywa on w szpitalu. Do tematu wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki