Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od Kuroma do Pink Freud: czwartek na Open'erze 2014

Tomasz Rozwadowski
Drugiego dnia festiwalu wystąpił m.in. zespół Pearl Jam.
Drugiego dnia festiwalu wystąpił m.in. zespół Pearl Jam. Tomasz Bołt
W drugim dniu Open'er Festival gitarowy rock przeplatał się konsekwentnie z elektroniką. Aż do północy, kiedy zagrał duet Darkside brawurowo łącząc oba wątki. Po nich kropkę nad i postawił Pink Freud Wojtka Mazolewskiego z programem elektronicznych kompozycji przearanżowanych na kwartet improwizatorów. Wcześniej, dla tradycjonalistów, był niezawodny Pearl Jam, który grał przeszło dwie godziny na głównej scenie.

Pierwszym zespołem, jaki zagrał w czwartek, był amerykański kwartet Kuroma o godz. 17 w Alter Space. Muzycy sięgnęli dość głęboko wstecz, ich muzyka była oparta na glam-rocku wczesnych lat70., bezpośrednio poprzedzającym punkową rewolucję. Proste piosenki z chwytliwymi melodiami i rockowa energia i bezpretensjonalny sceniczny wdzięk, ta recepta na rozgrzanie publiczności sprawdza się zawsze i wszędzie.

Niewiele w godzinę po zakończeniu tego występu wszyscy muzycy Kuroma pojawili się na głównej scenie w składzie zespołu MGMT. Możny ich więc zaliczyć do najbardziej pracowitych i wszechstronnych rockmanów tego festiwalu.

Drugi dzień Open'era 2014. Tak bawiła się publiczność [ZDJĘCIA]

MGMT to zespół, który jest w jakimś sensie niewolnikiem sukcesu jednej płyty. Objawił się szerszej publiczności w 2007 r. albumem "Oracular Spectacular" i wielkimi przebojami "Kids" i "Time To Pretend". Wszystko byłoby dobrze, gdyby prowadzący zespół Ben Goldwasser i Andrew VanWyngarden byli zainteresowaniem byciem popowymi gwiazdami. A nie są, więc następne lata były heroiczną walką o oderwanie się od tamtego sukcesu. Dwa kolejne albumy, bardzo udane, pokazywały coraz bardziej eksperymentalne oblicze grupy. Co ciekawe, koncert, w którym przeplatały się utwory ze wszystkich trzech płyt, okazał się zaskakująco spójny i przekonujący. Zwłaszcza dla wielbicieli psychodelii, ale myślę, że nie tylko dla nich.

Jeszcze przed rozpoczęciem koncertu Pearl Jam, na Here and Now Stage zaśpiewała młoda duńska wokalistka MO. Jej pseudonim oznacza w jej ojczystym języku dziewicę, warto to wiedzieć. Poza tym dostaliśmy od niej próbkę raczej bezbarwnego europejskiego R&B. W tym samym czasie Alter Space gościł australijskie trio Jagwar Ma. Bardzo intrygujące połączenie współczesnych klimatów indie ze starym dobrym housem, mogło wprowadzić w klimat imprezowy z intelektualno-emocjonalnym pogłębieniem. Australijczycy dadzą jeszcze popalić w przyszłości, to pewne.

Open'er Festival Gdynia 2014. Dzień drugi [NA ŻYWO]

Wreszcie przyszedł czas na koncert Pearl Jam, którzy przyjechali do Gdyni po raz drugi. Tamten koncert przyciągnął tysiące fanatycznych fanów zespołu. Tłum był wielopokoleniowy, co wróży kapeli Eddiego Veddera dozgonną wierność polskich słuchaczy. Występ trwał ponad dwie godziny i był dla miłośników czasem ekstazy, dla innych czasem na poszukanie paszy na innych scenach. I pożywka znalazła się, w postaci tajemniczego kolektywu Bokka na scenie w namiocie. Bokka to polski zespół, którego muzycy ukrywają swoją tożsamość. Elektroniczna muzyka z kobiecym wokalem, który jest zarazem emocjonalny i stwarzający dystans, bywa porównywany z The Knife i Oh Land, czyli z produkcjami szwedzkimi, osobiście jeszcze dorzuciłbym do tej listy Austrę z Kanady. Jak by jednak nie porównywać, mamy kolejny ciekawy krajowy zespół, którego słucha się z prawdziwym zainteresowaniem.

Bokka przygotowała znakomicie grunt pod występ Darkside. Duet dwóch młodych, ale już bardzo cenionych amerykańskich artystów - muzyka elektronicznego Nocolasa Jaara i multinstrumentalisty Dave'a Harringtona wydaniem debiutanckiego albumu jesienią ubiegłego roku wywołał entuzjazm w kręgach związanych z nową, poszukującą muzyką.

Ich koncert był godziną spędzoną na innej planecie, nieco podobnej do Ziemi, ale różniącej się wieloma szczegółami. Hipnotyczna, wciągająca jak najgorsze bagno, mieszanina dark ambientu, house'u i dubstepu z bluesem (!) i rockiem progresywnym (w niekiczowatej odmianie) to jedno z największych objawień tegorocznego Open'era.

Po duecie z Brooklynu można było albo pobawić się beztrosko na głównej scenie z Rudimental albo poznać siłę polskiego jazzu w osobie Wojtka Mazolewskiego i jego Pink Freud, którzy brawurowo opracowali na żywe, improwizujące instrumenty kompozycje wybitnego duetu eksperymentalnej elektroniki Autechre.
I tak festiwal osiągnął półmetek.

[email protected]

OPEN'ER FESTIVAL 2014 NASZ SERWIS SPECJALNY

KLIKNIJ I ZOBACZ: LINE-UP, WAŻNE INFORMACJE ORAZ ZDJĘCIA I FILMY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki