Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od Hanimal po Foster The People - środa na Open'erze 2014

Tomasz Rozwadowski
Duetowi The Black Keys, zabrakło nieco energii, wielu innych wykonawców pokazało się od bardzo dobrej, niekiedy wręcz rewelacyjnej strony.
Duetowi The Black Keys, zabrakło nieco energii, wielu innych wykonawców pokazało się od bardzo dobrej, niekiedy wręcz rewelacyjnej strony. Tomasz Bołt
Tegoroczny Open'er Festival można uznać za otwarty i to z powodzeniem. Co prawda największym gwiazdom, czyli duetowi The Black Keys, zabrakło nieco energii, wielu innych wykonawców pokazało się od bardzo dobrej, niekiedy wręcz rewelacyjnej strony.

Granie rozpoczęło się już od godz. 17, od koncertu Hanimal, czyli zespołu warszawskiej singer/songwriterki Hani Malarowskiej. Hania, którą można dołączyć do grona spadkobierców Nicka Drake'a, a sama przyznaje sie do inspiracji P.J Harvey i Radiohead, potrafi iść po balladowej ścieżce własnym krokiem, a jej kompozycje bronią się i od strony jakości połączonej z oryginalnością, jak i pracy i inwencji włożonej w aranżacje.

Hanimal nie tylko rozpoczął cały festiwal, jak i zapoczątkował aktualną, nieustannie się wydłużającą listę polskich wykonawców, którzy dobrze radzą sobie ze śpiewaniem w języku angielskim. Dużo dobrego da się powiedzieć także o innych debiutantach: w rockowym duecie Wild Books (który w Trójmieście grał już m.in. na Streetwaves) było więcej życia niż w słynnych The Black Keys, którzy wspomagani na scenie przez dodatkowych muzyków, duetem byli tylko teoretycznie.

Pierwszy dzień Open'er Festival 2014. Tak bawiła się publiczność [ZDJĘCIA]

Dobrze zaprezentował się także zespół Eric Shoves Them In His Pockets, a od świetnej Fair Weather Friends. Pojawiające się zewsząd opinie o coraz lepszym stanie młodej polskiej sceny muzycznej nie są pogłoskami, czy pobożnymi życzeniami, ale twardym faktem. Profesjonalny poziom krajowych muzyków poprawił się już dość dawno temu, ale teraz znikają wtórność i zapóźnienie, które były ostatnimi plagami przeszkadzającymi polskiej muzyce w rozwinięciu skrzydeł. I teraz te skrzydła rozpościerają się z łopotem, także nad Open'erem.

Wieczorem na estradach zaczęły pojawiać się pierwsze zagraniczne gwiazdy. Bardzo dobry koncert na głównej scenie dał amerykański Interpol, jeden z zespołów, które odrodziły muzykę post-punkową w poprzedniej dekadzie. Paul Banks z kolegami grał już na Open'erze w 2008 r., a po pięciu latach, przerwie w działalności grupy i zmianach personalnych, powrócili w bardzo dobrej kondycji. Zmienili nieco brzmienie, z typowo postpunkowego na bardziej rockandrollowe wyszło na dobre i starszym kompozycjom, które okazały się podatne na zmiany i dają nadzieję połączoną z coraz większą pewnością, że planowany do wydania w najbliższych miesiącach nowy album będzie bardzo udany. Z tego wniosek, że czasem warto wziąć dłuższy urlop, Interpolowi wyszedł na zdrowie.

Nieco gorzej było ze wspomnianymi już w tym tekście The Black Keys. Gitarzysta i wokalista Dan Auerbach oraz perkusista Patrick Carney, przeżywają obecnie ciężkie czasy w życiu osobistym. Bębniarz jest po bolesnym i przeprowadzonym w mało przyjacielskiej atmosferze rozwodzie, gitarzysta przez podobną procedurę właśnie przechodzi."Turn Blue", tegoroczna płyta Amerykanów z Akron w stanie Ohio, w dużym stopniu zresztą te przykre emocje odzwierciedla. Szkoda, że nieco ucierpiały starsze utwory, które dotychczas były grane i w studio i na koncertach z ogromną energią, w Gdyni nie zostały odegrane na full. Dodatkową uciążliwością były problemy techniczne, zwłaszcza z wizualną oprawą koncertu i w efekcie występ, który zapowiadał się na jedno z głównych wydarzeń festiwalu, wypadł na czwórkę. Mogło być gorzej, ale szkoda, że nie było lepiej.

Open'er Festival Gdynia 2014. Dzień pierwszy [RELACJA]

Kto nie był na koncercie rapera Earla Sweatshirta, może mieć pretensje tylko do siebie. Pierwszymi słowami, jakie padły z estrady był okrzyk "So many white people!!!", więc od razu stało się jasne, że będzie ostro. Młody muzyk związany ze słynnym kolektywem Odd Future z pomocą dwóch MC's wystawił godzinny spektakl hip-hopowego kabaretu z wyśmienitą muzyką, idącą po bandzie satyrą i nastrojem pobudzenia, który w mgnieniu oka udzielił się publiczności. Earl Sweatshirt był prawdziwym, przepraszam, czarnym koniem tego dnia.

Bez zarzutu były późnowieczorne koncerty dwóch młodych amerykańskich formacji, które zdobyły światową sławę dzięki graniu muzyki dość prostej, za to nienagannie zagranej, świetnie wymyślonej i opakowanej. Dotyczy to w takim samym stopniu grającym ognistego pop-rocka trzem siostrom Haim, jak i pop-rockowemu Foster The People. Granie z biglem jest potrzebne na festiwalach, a oba zespołu udowodniły, jak bardzo. Rozrywka w takim stylu, to też sztuka.

Co ważne, mimo mało optymistycznych zapowiedzi meteorologicznych, podczas środowych koncertów nie spadła ani kropla deszczu. Wieczór co prawda nie należał do ciepłych, ale założenie ciepłego swetra jest zdecydowanie mniej uciążliwe od brodzenia po kostki w błocie.

[email protected]

OPEN'ER FESTIVAL 2014 NASZ SERWIS SPECJALNY

KLIKNIJ I ZOBACZ: LINE-UP, WAŻNE INFORMACJE ORAZ ZDJĘCIA I FILMY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki