Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrona dobrego imienia. Rozmowa z Romanem Nowosielskim obrońcą Bronisława Komorowskiego

Dorota Abramowicz
Tomasz Bołt
Z mecenasem Romanem Nowosielskim, który reprezentował prezydenta Bronisława Komorowskim w procesie o ochronę dóbr osobistych, rozmawia Dorota Abramowicz

Wygrał Pan sprawę dla prezydenta. W ubiegłym tygodniu warszawski sąd nakazał posłowi PiS Jackowi Sasinowi przeprosić Bronisława Komorowskiego za sugestię, jakoby prezydent miał z Radosławem Sikorskim żartować ze smoleńskiej katastrofy, mówiąc "Lecha nie ma, ale został ten drugi i mamy jeszcze jedną tutkę". To była trudna sprawa?
Kiedy dotarło do nas pytanie, czy zgodzimy się reprezentować pana prezydenta, przeanalizowaliśmy dokładnie wszystkie materiały. Wypowiedź pana Sasina została zamieszczona w "Naszym Dzienniku" w październiku 2011 r. Już w grudniu 2011 r. skierowaliśmy sprawę do sądu. Od razu zwróciliśmy uwagę na kilka ważnych elementów. Okazało się, że wbrew temu, co powiedział pan Sasin w wywiadzie, nie rozmawiał on z pracownikiem obsługi kancelarii, który miał być świadkiem rzekomej rozmowy pana prezydenta z Radosławem Sikorskim. Sasin powołał się na pana Macieja Łopińskiego, który z kolei odmówił ujawnienia, kto przekazał mu tę informację. Zasłaniał się argumentacją, że przekazanie danych tej osoby okryłoby go hańbą. Haniebne, moim zdaniem, jest pomówienie drugiego człowieka, bez dania mu możliwości obrony.

Może chciał chronić świadka?
Radosław Sikorski zeznał, że w ogóle nie było takiego spotkania. Nie można oskarżać na podstawie niezweryfikowanych słów anonimowego informatora. Jak ustalić, czy ta osoba w ogóle pracuje w kancelarii, czy nie miała powodów, by kłamać? Zastanawiało nas także, że Jacek Sasin nie zdecydował się udzielić na ten temat wywiadu w czasie wyborów prezydenckich, w których startował Bronisław Komorowski, gdy mogło to być istotne z punktu widzenia interesu publicznego. Udzielił wywiadu dopiero rok później, przed wyborami, w których sam startował.

Sąd nakazał przeproszenie prezydenta na koszt Jacka Sasina w gazecie, w której opublikowano wywiad. Nie żądaliście odszkodowania?
Nie da się wymienić dobrego imienia na pieniądze. Prezydent nie chciał nawet złotówki, ani dla siebie, ani na cel publiczny. Nie żądał też odszkodowania od gazety i przeprowadzającego wywiad dziennikarza. Zależało mu jedynie na obronie swego dobrego imienia.

Media nieprzychylne prezydentowi publikują obok informacji o wyroku jego uśmiechnięte zdjęcie z kwietnia 2010 r., wykonane tuż po katastrofie...
Pan prezydent stracił w katastrofie wielu przyjaciół. W trudnych sytuacjach czasem trudno zapanować nad mimiką twarzy. Nie było tu ani dowcipów, ani picia alkoholu. Była żałoba.

Od kilku lat sądy są zalewane pozwami o ochronę dóbr osobistych. To znak czasu?
Spraw jest rzeczywiście bardzo dużo. O dobre imię walczą politycy, urzędnicy, prawnicy, lekarze. Jestem przekonany, że to zjawisko ponadczasowe. Jeden ze znanych arystokratów, któremu po wojnie zabrano wszystko, opowiadał, że komunistyczne służby zaproponowały mu współpracę. Odmówił. Kiedy spytano go, dlaczego, skoro nie miał już niczego, odparł: nie straciłem honoru. Można stracić wiele rzeczy, dobra osobiste, nawet życie, ale nie można stracić twarzy.

Łatwo dziś przegrać proces o ochronę dóbr osobistych?
Można upublicznić prawdziwą informację i przegrać przed sądem, można też opublikować informację nieprawdziwą i nie ponieść konsekwencji prawnych.

Jak to?
Podanie do wiadomości informacji, że "ordynator pediatrii w szpitalu w X. ma romans pozamałżeński" , nie leży w interesie publicznym i może naruszyć dobra osobiste łatwego do zidentyfikowania lekarza. Tak samo wyrokiem skazującym skończy się, gdy będzie pani opowiadać, że Z. ukradł pani zegarek, choć nie zgłosiła pani tego na policję.

A kiedy nie będę odpowiadać za podanie nieprawdziwej informacji?
Na przykład zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego w sprawie Kwaśniewski vs. "Dziennik" dziennikarz nie ponosi konsekwencji podania informacji, którą próbował rzetelnie zweryfikować. Jeśli później okaże się nieprawdziwa, powinien jedynie o tym napisać.

Rozmawiała Dorota Abramowicz

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki