Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O radości, iskro bogów, czyli po święcie 3 Maja

Barbara Szczepuła
Barbara Szczepuła
Barbara Szczepuła
Tego roku w święto 3 Maja wreszcie było w Polsce radośnie! Jechałam autem przez pół Polski i widziałam biało-czerwone flagi powiewające w miastach, miasteczkach i wsiach, choć przecież nie ma przymusu ich wywieszania i kary za brak flagi nikt nie dostanie.

Polacy powiesili je w swoich oknach z potrzeby serca, co oznacza, że w przeciwieństwie do niektórych polityków, identyfikują się ze swoim państwem, choć nie są bezkrytyczni, bo zawsze przecież mogłoby być lepiej.

Nie wszędzie była pogoda, ale nastrój panował radosny, a prezydent Komorowski wygłosił na placu Zamkowym w Warszawie świetne przemówienie w duchu tego majowego dnia sprzed 220 lat, kiedy to udało się ponad podziałami, trochę podstępem, uchwalić nowoczesną, pierwszą tego typu w Europie ustawę zasadniczą. Możemy być z niej dumni. Że niebawem spadła na Rzeczpospolitą katastrofa to już inna sprawa, ale majowy dzień 1791 roku, kiedy to król, Sejm i naród odnieśli ten wielki sukces, był przez ciemne lata zaborów promykiem nadziei i podtrzymywał na duchu.
Prezydent Komorowski mówił o potrzebie radosnego patriotyzmu, którego uczył nas Jan Paweł II i to, że jego beatyfikacja odbyła się w Rzymie dwa dni wcześniej, z pewnością wpłynęło w sposób zasadniczy na nastrój Polaków.

Na szczęście nie słychać było polityków, którzy powtarzają swoją mantrę: "źle, źle, zawsze i wszędzie ta nić czarna się przędzie"… Prezydent dodał, że boli go serce, gdy słyszy "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie".

Mnie też to razi, bo w takiej wersji Polacy śpiewali tę XIX-wieczną pieśń, marząc o wolności w latach okupacji czy w stanie wojennym. Niepodległą Polskę mamy od 22 lat i - jak się okazało - umiemy się nią cieszyć, biegać, tańczyć i śpiewać, a gdy na placu Zamkowym orkiestry wojskowe zagrały nie tylko "Warszawiankę", ale i przeboje takie jak "Gdy wszyscy święci..." czy "Yellow Submarine", wzruszyłam się, bo to uzmysławia lepiej niż tysiące słów, jak bardzo Polska się zmieniła.

Nie podobała mi się natomiast radość Amerykanów po zabiciu Osamy bin Ladena. Nie wypada cieszyć się z czyjejś śmierci, nawet jeśli chodzi o postać, którą można postawić w jednym rzędzie z Hitlerem i Stalinem.

Radość z ustrzelenia przywódcy Al-Kaidy wydaje mi się więc trochę barbarzyńska i świadczy o tym, że bardzo cieniutka jest powłoka cywilizacyjna, którą się otaczamy.
Choć z drugiej strony, gdyby bin Laden miał stanąć np. przed polskim sądem, to proces pewnie trwałby w nieskończoność i nigdy by nie znaleziono dowodów jego winy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki