Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy film o Janie Pawle II w kinach

Henryk Tronowicz
Takie sceny trudno wyreżyserować...
Takie sceny trudno wyreżyserować... materiały prasowe
W piątek na krajowe ekrany wszedł nowy film dokumentalny poświęcony historycznemu pontyfikatowi i fenomenalnej osobowości Jana Pawła II. Tu od razu nasuwa się spostrzeżenie, że polskiemu widzowi dogodzić jest coraz trudniej. Po dotychczasowych siedemdziesięciu reportażach i filmach dokumentalnych poświęconych Papieżowi z "dalekiego kraju" (nie licząc filmów fabularnych), realizacja kolejnego w pełni oryginalnego czy odkrywczego portretu Ojca Świętego byłaby do wykonania trudna, a może i wręcz niemożliwa.

To nie znaczy, że film "Jan Paweł II. Szukałem Was..." nie zasługuje na polecenie. Przeciwnie. Mam wrażenie, że polska publiczność nigdy wizerunków Papieża Jana Pawła II nie będzie miała dosyć. A ten nowy dokument filmowy zasługuje na obejrzenie choćby dlatego, że twórcy dotarli do materiałów archiwalnych szerzej dotychczas nieznanych. Z filmów bowiem z lat wcześniejszych nie przypominam sobie na przykład epizodów z pięknej świątyni w Asyżu, do której Jan Paweł II zaprosił na wspólną modlitwę przedstawicieli różnych wyznań. Podobnie nie pamiętam ujęć z rzymskiej synagogi, gdzie gest pojednania Ojca Świętego z Żydami wywołał entuzjazm i wielu świadków tego historycznego wydarzenia nie powstrzymało łez.

Nie pamiętam też z ekranu malowniczych widoków z pałacu w Castel Gandolfo, w omawianym filmie, co prawda, fotografowanego jedynie w konwencji foldera. A epizod, kiedy Papież w czasie którejś z pielgrzymek nagle w czasie swego wystąpienia... kichnął, wzbudzając wśród rzeszy wiernych powszechną wesołość, to w filmie rodzynek prawdziwie smakowity. Lecz rodzynek nie ze względu na to niekontrolowane zawirowanie zziębniętego organizmu, ale dlatego, że nie tracąc rezonu Papież zabawny incydent z właściwym sobie poczuciem humoru momentalnie skwitował: "Okazuje się, że nawet kichnięcie może mieć znaczenie ekumeniczne".

Film "Jan Paweł II. Szukałem Was..." ukazuje postać Ojca Świętego począwszy od pierwszej pielgrzymki w roku 1979 do Meksyku, gdzie tamtejsza głowa państwa zachowała się prostacko, witając świątobliwego pielgrzyma - mówiąc najdelikatniej - obcesowo i dopiero gromadzący się masowo wierni przyjmowali Papieża z należną mu czcią, wyrażając spontanicznie solidarne uczucia radości i entuzjazmu.

Tak Ojciec Święty był przyjmowany na całym świecie. W tym kontekście warto nawiązać do epizodu, który i dzisiaj powinien niejednego mądralę skłonić do refleksji, mianowicie z powodu wygłoszonej w latach siedemdziesiątych - a przytoczonej na ekranie - opinii głośnego pisarza i filmowca Piera Paolo Pasoliniego, który uznał, że Kościół we Włoszech i w świecie zachodnim to już jedynie zjawisko schyłkowe. Jan Paweł II tej opinii nie tylko spektakularnie zaprzeczył, ale nadał Kościołowi oblicze nowej nadziei, miłości i pojednania.

Celem podróży następnej polskiego Papieża była ojczyzna. Epizody z tamtej epokowej wizyty w kraju zostały w filmie przypomniane na ogół starannie, chociaż tylko w wybranych skrótach. Trzeba jednak sprawiedliwie zaznaczyć, że w przyjętej narracji omawianego dokumentu są one tylko jednym z dziesiątków świadectw wyjątkowości pontyfikatu Jana Pawła II. Silne wrażenie wywołuje pamiętny akt wyznania wielowiekowych win Kościoła, które Jan Paweł II postanowił ogłosić na otwarcie nowego tysiąclecia, nadając swej decyzji charakter epokowy, symboliczny.

Film "Jan Paweł II. Szukałem Was..." to reżyserski debiut Jarosława Szmidta. Debiutant wydatkował na produkcję filmu trzy i pół miliona złotych, ale ich nie zmarnował. Zmontował obraz wartki, przedstawiający wizerunek Ojca Świętego jako oddanego swej misji wybitnego pasterza i teologa, a zarazem człowieka ani przez chwilę nietracącego kontaktu z wiernymi, miłującego każdą osobę, a nade wszystko kochającego dzieci. Nie można wyreżyserować w reportażu kręconym na gorąco scen z dziećmi, zachwyconymi możliwością zbliżenia się do Papieża. Szmidt odnalazł takich pięknych obrazów całe mnóstwo.

Do mocnych stron filmu należy muzyka skomponowana przez Michała Lorenca.
Słówko jeszcze o postaci narratora, którym w filmie jest Krzysztof Ziemiec, skądinąd znakomity prezenter telewizyjny. Sam pomysł wprowadzenia takiej postaci do filmu dokumentalnego chybiony nie był. Zastrzeżenia budzi wykonanie. Ziemiec wygłasza komentarze sztampowe, a chwilami żenująco infantylne. Na tle postaci Jana Pawła II, słynącego z absolutnie naturalnego sposobu bycia w każdej sytuacji, taki narrator to nieporozumienie.

Mimo to "Jan Paweł II. Szukałem Was..." to jeden z najlepiej zrealizowanych dokumentów przybliżających w syntetycznej formie dokonania wielkiego Polaka na stolicy Piotrowej. Papieża wysoce cenionego w kręgach elity Kościoła i uwielbianego jak świat długi i szeroki przez chrześcijan, i nie tylko, na wszystkich kontynentach.

Lista i omówienie najważniejszych filmów o Janie Pawle II w sobotnim, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki