Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Noworodek na lekcji anatomii, czyli historyczna i publiczna sekcja zwłok w Gdańsku

Dorota Abramowicz
Obraz Rembrandta "Lekcja anatomii doktora Tulpa" daje wyobrażenie o XVII-wiecznych publicznych sekcjach zwłok
Obraz Rembrandta "Lekcja anatomii doktora Tulpa" daje wyobrażenie o XVII-wiecznych publicznych sekcjach zwłok
Ludzi od wieków ciekawiło, jak wygląda ich ciało od środka. To pchnęło ich do wykonywania sekcji zwłok. W Gdańsku przeszły do historii badania zdeformowanego ciała noworodka, które wykonano publicznie na początku 1613 r. w budynkach dawnego klasztoru franciszkańskiego.

O Annie wiadomo niewiele. Mieszkała w Pruszczu , wsi "oddalonej o milę" od Gdańska. Miała zaledwie 25 lat, była córką grabarza Szymona Bennekena. Na początku lipca 1612 r. poślubiła szewca wiejskiego Barłomieja Kropa. Czy w ciążę zaszła zaraz po ślubie, czy tuż przed nim - nie wiemy.

Poród siłami natury zaczął się we wtorek 27 lutego o godzinie 6 rano. Prawdopodobnie pomagały jej inne kobiety, a młody ojciec czekał w sąsiedniej izbie na wieści o żonie i dzieciach. Anna na świat wydała dwie córki, jedną "zdrową dobrze zbudowaną" i drugą "bardzo dobrze zbudowaną". Było jeszcze trzecie dziecko, nieustalonej płci. Opisano je jako "płód monstrualny".

Zaraz po narodzinach zaczęło się umieranie. "Płód monstrualny, gdy ujrzał światło , trochę się poruszał, jednak niebawem przestał się poruszać i zmarł"- zanotowano.

Dziewczynki zdołano ochrzcić. Pierwsza dożyła wieczora 1 marca, druga odeszła następnego dnia rano.
O dramacie Anny pewnie nikt by dziś nie pamiętał. W tamtych czasach przed ukończeniem pierwszego roku życia umierało co trzecie dziecko, a niemowlęta z mnogiej ciąży, urodzone zapewne przedwcześnie, nie miały już jakichkolwiek szans. Nawet obecnie, jak twierdzą lekarze, utrzymanie przy życiu córek Anny nie byłoby łatwe. Jednak Anna Krop na stałe weszła do historii. Jedno z jej dzieci - noworodek z wieloma wadami wrodzonymi - zostało dokładnie opisane i uwiecznione na rysunku. A wszystko przez Joachima Oelhafa, wybitnego gdańskiego anatoma, który przed niespełna 400 laty, 28 lutego 1613 r. wykonał na dziecku żony szewca pierwszą publiczną sekcję zwłok nie tylko w Polsce, ale także w Europie Środkowej.

- Zachował się protokół posekcyjny, wysłany przez Oelhafa wysłał Casparowi Bauhinowi - mówi dr hab. Adam Szarszewski, kierownik Zakładu Historii i Filozofii Nauk Medycznych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. - Bauhin opublikował go później we wznowieniu swojego dzieła wraz z podobizną noworodka. Wynika z niego, że dziecko ( można domniemywać, że była to dziewczynka, chociaż określenie płci wymagałoby niemożliwych do wykonania badań DNA) urodziło się z zespołem wad wielonarządowych.
Lista wad wrodzonych i szczegółowy opis ustaleń medyka, przeprowadzającego sekcję noworodka z Pruszcza, liczy kilka stron.

Ciało owinąć w konopie lub trawę
Już w pochodzącej z pierwszej połowy I w.p.n.e. indyjskiej księdze medycznej Suśruta-Samhita pojawia się opis sekcji zwłok. Hinduscy medycy radzili, by badanie przeprowadzić na ciele osoby w miarę młodej, której śmierć nie była przyczyną zatrucia lub ciężkiej choroby. Ciało, po owinięciu w trawę lub konopie należało włożyć do chroniącej przed atakiem zwierząt klatki i zanurzyć na tydzień w rzece. Po tym czasie wystarczyło za pomocą szczotki z korzeni i trawy zdejmować kolejne warstwy, by obnażyć mięśnie, kości, stawy i naczynia krwionośne, znajdujące się w ludzkim ciele.

Starożytni czerpali wiedzę medyczną o organach ludzkich i zwierzęcych, badając ciała. Takie podejście wzbudziło sprzeciw chrześcijańskiego pisarza Tertuliana, który około 200 r. n.e. w dziele "O duszy" nazwał "rzeźnikami" antycznych anatomów, szukających czegoś, co Bóg zakrył okrywając nasze ciała skórą. Według niektórych historyków, to właśnie z tego powodu ponad tysiąc lat później, w 1299 r., papież Bonifacy VIII zakazał wykonywania sekcji zwłok.

- Opinia, jakoby Bonifacy VIII zakazał sekcji zwłok jest opinią XVIII-wiecznych antyklerykałów - wyjaśnia dr Szarszewski.- Papież zakazał jedynie gotowania ludzkich zwłok i oddzielania potem ugotowanych mięśni od kości. Zwyczaj ten praktykowano w stosunku do poległych krzyżowców, aby można było przetransportować zwłoki do ojczyzny, a także (i to szczególnie wzburzyło papieża) w przypadku zmarłych w opinii świętości, aby po ugotowaniu pociąć kości na kawałki i sprzedawać jako relikwie. Taki los spotkał św. Tomasza z Akwinu. O tym, że zakaz sekcji nigdy nie został wydany przez jakiegokolwiek papieża świadczy fakt,że na uniwersytetach średniowiecznej Europy sekcje były powszechnie wykonywane w XIV-XV w., a tym bardziej w kolejnych stuleciach. "Przyprawienie gęby" Bonifacemu ma jednak swoją wagę - wiele podręczników historii medycyny powiela ten absurd, gdyż ich autorzy zwyczajnie nie czytali źródła - bulli papieża.

Anatomia jako nauka nadal się więc rozwijała. Modino da Luzzi w 1316 r. wydał swoje znaczące dzieło "Anatomię", a w 1400 r., bez zbędnych obiekcji, zadecydowano o sekcji zwłok papieża Aleksandra V, by sprawdzić, czy nie został otruty przez następcę - Jana XXIII Antypapieża.

W XVI w. zaczęły powstawać w Europie zachodniej (m.in. w Padwie i Bazylei) tzw. teatry anatomiczne, w których zgromadzona licznie publiczność oglądała sekcje zwłok skazańców. Szkołami anatomicznymi zafascynowani byli ówcześni malarze, zaś Rembrandt namalował swoja słynną "Lekcję anatomii doktora Tulpa".

Jak Gimnazjum Akademickie zmieniło Gdańsk
- To dzięki powołaniu do życia w 1558 r. protestanckiego Gdańskiego Gimnazjum Akademickiego, Gdańsk stał się w tym czasie jednym z ważniejszych ośrodków anatomicznych w Europie - mówi dr Szarszewski.
W opuszczonym przez franciszkanów w 1555 r. i przekazanym radzie miasta klasztorze (dziś budynki Muzeum Narodowego przy ul. Toruńskiej w Gdańsku) powstała nowoczesna jak na owe czasy szkoła, gdzie wykładano na wysokim poziomie teologię, filozofię, etykę, prawo, historię, gramatykę, fizykę, astronomię, oraz medycynę, ze szczególnym uwzględnieniem anatomii. Tej ostatniej uczono jednak początkowo teoretycznie, opierając się na podręczniku Filipa Melanchtona. Jak czytamy w opracowaniu "Joachim Oelhaf i pierwsza publiczna sekcja zwłok w Gdańsku w 1613 r " autorstwa Adama Szarszewskiego, Jacka Gulczyńskiego, Mirosławy Cichorek, Katarzyny Kuklińskiej i Bartłomieja Sieka, "wykłady odbywały się dwa razy w tygodniu i przeznaczone były dla klasy najwyższej'. Dopiero podjęcie pracy w Gdańsku przez uczącego się wcześniej w Padwie i Wittemberdze Joachima Oelhafa pozwoliło na przełamanie tabu. Świetnie wykształcony gdańszczanin Oelhaf po powrocie do rodzinnego miasta przeprowadził m.in. sekcje zwłok dziecka z patologią wątroby oraz profesora Gdańskiego Gimnazjum Akademickiego, Bartholomaeusa Keckermanna (były to sekcje niepubliczne) oraz - publicznie - zaprezentował ok. 1605 r. sekcję głowy mężczyzny. Dopiero jednak publikacja, przedstawiająca wyniki badania ciała dziecka Anny Krop, przeprowadzone na oczach zgromadzonej publiczności wprowadziła na stałe nazwisko świetnego, XVII-wiecznego lekarza do historii medycyny.

Sekcja odbyła się w Gdańsku, w sali małego refektarza zespołu pofranciszkańskiego (obecnie Muzeum Narodowe przy ul. Toruńskiej). Wśród obserwujących badania nie było bliskich dziecka. Annę, zmęczoną potrójnym porodem czekał jeszcze kolejny dramat związany ze śmiercią dwóch córek.

Zaproszenie na konferencję

Joachim Oelhaf i jego następcy w 400-lecie pierwszej publicznej sekcji zwłok w Polsce - pod takim hasłem 27 lutego br. odbędzie się w Muzeum Narodowym w Gdańsku konferencja poświęcona historii anatomii.
Oprócz wielu interesujących wykładów, poświęconych dziejom gdańskiej medycyny, rocznicowej konferencji towarzyszyć będzie prezentacja na temat kultury funeralnej oraz wystawa historycznych książek anatomicznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki