Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie chce śmieci z gdańskich Szadółek. Awarię naprawią dopiero wiosną?

Ewelina Oleksy, Łukasz Kłos
Tomasz Bołt
Pat w sprawie awarii w Szadółkach. Inne pomorskie zakłady utylizacji odpadów nie chcą śmieci z Gdańska. Gdyńska Eko Dolina zasłania się brakiem wolnych mocy przerobowych, natomiast podlęborski Czarnówek obecnie prowadzi inwestycje, nie może więc przyjąć więcej śmieci. Ostatnią deską ratunku jest składowisko w Starym Lesie, ale i tu szanse na istotne odciążenie Szadółek są marne. Do chwili otrzymania pisemnych decyzji władze Zakładu Utylizacyjnego nie chcą komentować tej sytuacji.

Tymczasem władze Gdańska nadal nie zabrały głosu w tej bulwersującej sprawie. Gdy od tygodnia pytamy w magistracie o rozwiązanie problemu z awarią kompostowni, słyszymy tę samą odpowiedź: - Pan prezydent jest obecnie w USA. Jak się dowiadujemy, z tego samego powodu nieosiągalny jest jego zastępca Andrzej Bojanowski, odpowiedzialny za miejskie inwestycje.

Po awarii w kompostowni i sortowni gdańskiego Zakładu Utylizacyjnego zwrócił się on z pytaniem do tzw. instalacji zastępczych (czyli trzech innych składowisk w województwie), czy są w stanie odciążyć go i przyjąć część odpadów. Odpowiedzi optymizmem jednak nie napawają.

- Już teraz pracujemy na trzy zmiany. Dochodzi nam obsługa kolejnych gmin, ostatnio Wejherowo. Nie mamy tyle wolnych mocy przerobowych, by kompostować więcej odpadów niż teraz. W związku z tym temat jest dla nas zamknięty. Taka jest decyzja zarządu - informuje Agnieszka Spodziejak z Eko Doliny.

W podobnym tonie wypowiada się Anna Andrzejczak, dyrektor Przedsiębiorstwa Składowania i Przerobu Odpadów w Czarnówku, nieopodal Lęborka.

- Obecnie nie jesteśmy w stanie przyjąć takiej ilości odpadów, bo jesteśmy w trakcie inwestycji. Na chwilę obecną nie mamy wolnych mocy przerobowych - zaznacza Andrzejczak.

Ostatnią deską ratunku jest dla Szadółek Zakład Utylizacji Odpadów Komunalnych "Stary Las". Tam decyzja jeszcze nie zapadła.

- Aktualnie analizujemy nasze możliwości przetwarzania i kalkulujemy, ile odpadów bylibyśmy w stanie odbierać . Odpowiedzi na pismo z Szadółek udzielimy w ciągu dwóch dni - zapowiada Krystian Kamień, wiceprezes Zakładu Utylizacji Odpadów Komunalnych "Stary Las".

Jednak już wcześniej przedsiębiorstwo zapowiadało, że nawet jeśli wyciągnie do Gdańska pomocną dłoń, to na pewno nie po wszystkie śmieci, jakie są stąd do zabrania.

Zarząd Zakładu Utylizacyjnego robi więc, co może, by wybrnąć z tarapatów. W ubiegłym tygodniu gościł przedstawicieli firmy z Niemiec, zainteresowanej naprawą i serwisem instalacji w Szadółkach.

- Zgodnie z przyjętym trybem postępowania, wspólnie przeanalizowaliśmy bieżący stan instalacji kompostowni tunelowej i omówiliśmy zakres naprawy - informuje Mariusz Gołębiewski z ZUT. - Strona niemiecka podjęła się opracowania szczegółowej koncepcji naprawy instalacji. Kolejna runda negocjacji planowana jest na połowę listopada tego roku. Ich efektem powinno być złożenie oferty na realizację robót - dodaje.

Tymczasem uciążliwości związane z awariami na terenie Szadółek w ubiegłym tygodniu były już tak duże, że odczuwali je nawet mieszkańcy dzielnic, do których do tej pory fetor z wysypiska nie docierał.

Mieszkańców bulwersuje też tryb wyłonienia firmy, która ma naprawić awarię kompostowni i sortowni Zakładu Utylizacyjnego. Ich zdaniem, wykonawca mógłby zostać wyłoniony szybciej, a przez to i fetor krócej by im doskwierał.

Czytaj więcej o wątpliwościach mieszkańców związanych z trybem wyłonienia firmy

- Przestanie śmierdzieć, zapewniam, niestety, w ciągu kilku miesięcy. Trzech, może czterech - stwierdza wiceprezydent Maciej Lisicki, który jako jedyny z władz Gdańska zabrał głos w tej kontrowersyjnej sprawie. - Byłem tam ostatnio, znam ten zapach i wiem, że ciężko się z nim żyje, ale niestety, nie mamy wyboru.

Miejscy urzędnicy przekonują też, że tzw. dialog konkurencyjny jest najlepszą z metod. - To najefektywniejszy tryb udzielenia zamówienia w przypadku, gdy mamy do czynienia z jego szczególnie złożonym charakterem - tłumaczy Anna Dobrowolska z Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Umożliwia on bowiem prowadzenie rozmów z potencjalnymi wykonawcami, pozwalając na wypracowanie najlepszego rozwiązania. Takiej możliwości nie dają negocjacje bez ogłoszenia. Potencjalni wykonawcy, przygotowując propozycje rozwiązania problemu, dzielą się z zamawiającym swoją wiedzą i doświadczeniem - mówi.

- Wybór tego trybu podyktowany został troską o zachowanie przejrzystości prowadzonego postępowania - tłumaczy Mariusz Gołębiewski z ZUT. - W związku ze złożonością prac oraz brakiem możliwości wykonania wyczerpującego opisu ich zakresu nieuzasadnione, wręcz niemożliwe było udzielenie zamówienia w trybie innym niż zastosowany.

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki