Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikola Mazur ze Stoczniowca Gdańsk: Lubię spojrzeć czasem w przepaść. Chodzi o tę mieszankę strachu i ekscytacji, bać się, ale iść dalej

Maciej Mikołajczyk
Nikola Mazur to zawodniczka Stoczniowca Gdańsk, która przepycha się w międzynarodowym towarzystwie na torach w różnych częściach świata
Nikola Mazur to zawodniczka Stoczniowca Gdańsk, która przepycha się w międzynarodowym towarzystwie na torach w różnych częściach świata AP / East News
Rozmowa z Nikolą Mazur, reprezentującą Stoczniowca Gdańsk specjalistkę w short tracku. Studentka ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego opowiada nam o tym, co pociąga ją w tej dynamicznej konkurencji oraz ekscytacji związanej ze zbliżającymi się zimowymi igrzyskami olimpijskimi w Pekinie, gdzie zamierza powalczyć dla Polski o jak najlepszą lokatę.

Jak rozpoczęła się pani przygoda z short trackiem? Czy na początku próbowała pani swoich sił też na długim torze, w łyżwiarstwie szybkim?
Od zawsze lubiłam się ruszać i byłam bardzo sprawnym dzieckiem, toteż postanowiłam wybrać profil sportowy w szkole podstawowej. Jak się okazało, o czym nie miałam pojęcia, była to klasa o profilu łyżwiarskim. Chodzi oczywiście o tor krótki, z którego słynie Białystok. Dość szybko zaczęłam wyróżniać się na łyżwach i wygrywać pierwsze medale w swojej kategorii wiekowej. Jeśli chodzi o długi tor, nie mam zbyt wielu doświadczeń. Po kilkunastu latach na krótkim torze, dziwna wydaje mi się idea odrywającej od buta płozy, ale planuję spróbować w niedalekiej przyszłości.

Wiem, że lubi pani adrenalinę. Jakich szalonych rzeczy próbowała pani w życiu? Co daje pani najwięcej emocji?
Jak na miłośniczkę adrenaliny przystało, skakałam na bungee i ze spadochronem. Parę razy byłam w amerykańskich parkach rozrywki, gdzie rolllercoastery robią naprawdę ogromne wrażenie albo w nawiedzonym domu, gdzie wykrzyczałam się za wszystkie czasy. Lubię wysokość, góry, spojrzeć czasem w przepaść. Myślę, że chodzi przede wszystkim o tę mieszankę strachu i ekscytacji, bać się, ale iść dalej. Obecnie marzy mi się ponowny skok ze spadochronem i parodniowy survival w górach.

Jest pani studentką Uniwersytetu Gdańskiego. Jaki kierunek wybrała pani na uczelni? Jak godzi pani naukę z uprawianiem zawodowo sportu?
Wybrałam ekonomię. Ekonomia jest wszechobecna i w jakimś stopniu tłumaczy jak działa świat, a ja lubię wiedzieć i rozumieć. Jestem bardzo ciekawa świata, bardzo lubię pytać i dowiadywać się. Godzenie nauki z zawodowym sportem nie jest łatwe, ale trafiłam na bardzo przyjazny wydział. Dostaję dużo pomocy i wyrozumiałości ze strony prowadzących i wykładowców, bez tego byłoby to niemożliwe.

Jako nastolatka dwa razy złamałam nogę, ale oprócz tego na szczęście ominęły mnie większe kontuzje.

W short tracku na porządku dziennym są upadki i kontuzje. Jaka jest historia pani urazów?
Jako nastolatka dwa razy złamałam nogę, ale oprócz tego na szczęście ominęły mnie większe kontuzje. Rok temu, przed mistrzostwami Europy, rozcięłam kostkę, co wymagało szycia, ale parę dni po weszłam na lód i skończyło się dobrze. Oprócz standardowego bólu kolana czy pleców co jakiś czas, tak niestety w zawodowym sporcie zazwyczaj bywa, nie przytrafiła mi się żadna poważna kontuzja. Mam nadzieję, że tak pozostanie.

Co pociąga panią w short tracku?
Pociąga mnie złożoność tego sportu, zawsze jest coś do doskonalenia. Oprócz tego, że jest to sport bardzo techniczny, przez prędkości jakie osiąga się na dość małym okrążeniu i siłę jaka działa na nas na wirażu, dochodzi również taktyka, tak samo ważna. Właśnie dzięki prędkości i rywalizacji nie da się w short tracku nudzić. Myślę, że ślizganie się po lodzie jest też po prostu przyjemne.

Czy z powodu wielu dyskwalifikacji i upadków short track nie jest zbyt loteryjnym sportem?
Myślę, że nie. Rzeczywiście jest element losowości, ale jak i w życiu przytrafiają nam się rzeczy, na które nie mamy wpływu i trzeba sobie z nimi poradzić, tak jest w short tracku. Można to jak najbardziej minimalizować, dopracowując technikę czy taktykę. Uważam, że to też czyni ten sport takim ekscytującym i widowiskowym.

Który ze swoich sukcesów ceni sobie pani najbardziej?
Jak na razie jest to dwa razy czołowa ósemka mistrzostw świata. Dobrze wspominam ten czas, zdecydowanie przyczyniło się to do mojego rozwoju, nabrałam pewności siebie i przekonania, że tam jest moje miejsce, w czołówce. To była dobra lekcja.

Wiadomo już, że zdobyła pani kwalifikację olimpijską, co jest dużym osiągnięciem. Myśli pani już o Pekinie?
Kwalifikacja została zrobiona, ale w naszym sporcie nie są one imienne, dlatego aby na sto procent powiedzieć, że jestem olimpijką, muszę poczekać do oficjalnego ogłoszenia składu. Jestem dobrej myśli, czuję się gotowa, a moja forma rośnie z tygodnia na tydzień. Oczywiście w jakiś sposób mentalnie przygotowuje się na to wydarzenie, ale na razie jestem skupiona na tym, aby jak najlepiej wykorzystać dni, które pozostały, aby jeszcze coś poprawić, doszlifować, aby na starcie w Pekinie stanąć w pełni gotowa.

Zdecydowanie układ sił zmienia się na naszą korzyść, czasy dominacji Azjatów dobiegają końca, poziom jest bardzo wyrównany, a na podium można zobaczyć zawodników wielu różnych nacji.

W short tracku przez długi czas dominowały Azjatki. Jaki jest przepis na sukces Koreanek z Południa? Czy układ sił zmienia się na korzyść Europejek?
W Korei Południowej łyżwiarstwo jest bardzo popularnym sportem, dlatego też jest bardzo wielu zawodników na wysokim poziomie. Zdecydowanie układ sił zmienia się na naszą korzyść, czasy dominacji Azjatów dobiegają końca, poziom jest bardzo wyrównany, a na podium można zobaczyć zawodników wielu różnych nacji.

Mówi pani o sobie, że jest sprinterką, tym czasem ostatnio z dobrej strony pokazuje się pani także na dłuższym dystansie. Może jest pani wszechstronna?
Tak, to prawda. Jestem w stanie dobrze przejechać 1000 metrów, w dobrej formie i 1500. Co do tego, że jestem sprinterką, nie ma wątpliwości, ale są czynniki, które sprawiają, że potrafię przejechać każdy dystans i myślę, że z czasem będzie to coraz bardziej widoczne.

Przez wiele lat była pani zawodniczką Juvenii Białystok. Jak odnajduje się pani w Stoczniowcu Gdańsk?
Od samego początku bardzo dobrze. Mam dobre warunki do rozwoju i zawsze mogę liczyć na pomoc ze strony klubu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki