Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła historia córki chrzestnej ORP Gdynia. Marynarze wspierali Mariolę od dzieciństwa

Edyta Okoniewska, Joanna Surażyńska
Edyta Okoniewska
Miała półtora roku, kiedy została sierotą, mimo to szczęścia w życiu jej nie brakowało. Na jej drodze pojawili się marynarze, którzy jak anioły strzegli, by dziewczynce niczego nie brakowało. O niezwykłej historii córki chrzestnej ORP Gdynia piszą Edyta Okoniewska i Joanna Surażyńska.

Mariolka nie miała rodziców, za to została córką chrzestną kutra rakietowego ORP Gdynia. Po swojej stronie miała całą załogę statku. Ta niezwykła historia wydarzyła się prawie 40 lat temu. Dzisiaj zyskała nowy wymiar.
Mariola Skotarczak z Kościerzyny nigdy nie przypuszczała, że morze będzie miało tak wielki wpływ na jej życie. A jednak ....

Mariolą opiekowali się dziadkowie

Kiedy miała zaledwie rok, jej ojciec zmarł na nadciśnienie płucne. Jakby nieszczęść było mało, pół roku później Mariolka straciła także matkę, która zmarła na nowotwór. Z pomocą przyszli dziadkowie. To właśnie oni zaopiekowali się dziewczynką. Dzięki temu nigdy nie brakowało jej prawdziwego domu i miłości.

- Dziadkowie zapisali mnie do Szkoły Podstawowej numer 1 w Kościerzynie - wspomina Mariola Skotarczak. - W szkole należałam do harcerstwa. Któregoś dnia do naszej szkoły przyjechali marynarze. Jako harcerze, przygotowaliśmy dla nich specjalny występ. Wówczas też marynarze poznali moją historię.
Prawdopodobnie ciocia Mariolki, która była nauczycielką w tej szkole, wspomniała im o dziecku, które straciło rodziców.

Historia dziewczynki wzruszyła marynarzy na tyle, że po powrocie do Gdyni zorganizowali zebranie załogi. Padły na nim ważne deklaracje. Marynarze postanowili wziąć Mariolkę w opiekę. I słowa dotrzymali. Dziewczynka stała się córką chrzestną statku. Już wówczas było to wydarzenie niezwykłe.

- Dziadkowie wystroili mnie w mundur harcerski i pojechaliśmy do Gdyni, gdzie specjalnie na moją cześć przygotowano przyjęcie - wspomina córka chrzestna ORP Gdynia. - Takie powitanie nie mogło nie zrobić wrażenia na 10-latce. Kiedy wchodziłam na statek, wokół na baczność stali marynarze. Dowódca pocałował mnie w rękę. Po latach dowiedziałam się, że nikt tak naprawdę nie wiedział, jak postępować z dzieckiem, więc przyjęto mnie z najwyższymi honorami.

Książeczka mieszkaniowa od marynarzy

Marynarze co miesiąc odkładali pieniądze. Założyli też Mariolce książeczkę mieszkaniową. Każdego roku na urodziny otrzymywała od nich niezwykłe prezenty. Jeden utkwił jej w pamięci szczególnie - był to rower z przerzutkami, prawdziwy skarb jak na tamte czasy. Wszystkie koleżanki jej go zazdrościły.
Dziewczynka była częstym gościem na kutrze ORP Gdynia. Bez przeszkód mogła zaglądać we wszystkie jego zakamarki.

- Koleżanki często mi zazdrościły takiej możliwości - wspomina Mariola Skotarczak. - Tłumaczyłam im, że może ja mam taką możliwość, ale one mają rodziców i to jest najważniejsze.

Kiedy Mariolka skończyła 18 lat, ponownie odwiedziła marynarzy. Tym razem została obdarowana jeszcze bardziej wyjątkowym prezentem. Dostała książeczkę mieszkaniową! A marynarze uznali misję opieki nad nią za zakończoną.

- Dzięki ich wspaniałomyślności dostałam mieszkanie w Kościerzynie, było ono pierwszym krokiem w dorosłe życie - mówi.

Zawsze odczuwała wdzięczność dla marynarzy, ale po latach na niezwykłej historii ze statkiem osiadł nieco kurz. Przed kilkoma tygodniami jednak wspomnienia na nowo wróciły.

Rzecznik Marynarki Wojennej za pośrednictwem policji odnalazł Mariolkę i poprosił o spotkanie. Powód był wyjątkowy. Jak się okazało, kuter rakietowy ORP Gdynia doczekał się pamiątkowej monety - dwuzłotówki. Dorosła już Mariola, jako córka chrzestna tego statku, miała wziąć udział w jej prezentacji.

- To było niezwykłe przeżycie - dodaje kobieta. - Podczas tego wydarzenia spotkałam się z jednym z marynarzy, który przed laty był w załodze ORP Gdynia. To on przybliżył mi nieco więcej szczegółów z tamtego okresu. Wspominał o niezwykłym przywitaniu przez dowódcę kutra rakietowego i jego pocałunku w rękę, bo ja tego nie pamiętałam.

Mąż marynarz, syn marynarz

Jak podkreśla Mariola Skotarczak, zapewne gdyby była chłopcem, swoje życie zawodowe związałaby z morzem. Ale i tak historia zatoczyła koło. Mariolka, choć sama nie została marynarzem, to poślubiła marynarza. Jest on pierwszym oficerem na statku. Co więcej, w ślady ojca poszedł także syn, obecnie drugi oficer.

Jak podkreślali marynarze, historia Marioli była niezwykła i trudno o drugi taki przypadek. Rodzinna atmosfera, jaka panowała na statku, wpłynęła na ich decyzję. Nie chcieli pozostać obojętni na los małej, osieroconej dziewczynki.

Warto przypomnieć, że ORP Gdynia został zbudowany w Stoczni Rzecznej w Rybińsku, na terenie byłego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Był wówczas trzecim z 13 okrętów tego typu w Polsce, dobrze wyposażonym jak na tamte czasy. Do służby w 3 Dywizjonie Kutrów Torpedowych 3 Brygady Kutrów Torpedowych w Gdyni wszedł 7 września 1965 roku. Służył do 1995 roku.

Choć życie Mariolki nie oszczędzało, historia znalazła szczęśliwy finał. Kobieta spotkała na swojej drodze ludzi o wielkim sercu.

- Nigdy nie czułam się gorsza - przyznaje kobieta. - Dziadkowie zapewnili mi wspaniały dom, przez który zawsze przewijało się wielu ludzi. Byłam obdarzona miłością i ciepłem. Tymczasem marynarze sprawili, że moje życie było barwne. Dzisiaj mam co wspominać.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki