Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepokojąca i zbyt duża akceptacja społeczna dla jazdy po narkotykach

Marcin Szulc
Archiwum autora
Z dr. Marcinem Szulcem z Zakładu Psychologii Sądowej i Psychologii Osobowości Uniwersytetu Gdańskiego rozmawia Dorota Abramowicz.

Czy wiadomo, kim jest człowiek, który po zażyciu narkotyków siada za kierownicę?
Mniej więcej wiadomo. W Instytucie Psychologii UG prowadzimy projekt badawczy, którego celem jest ustalenie profilu niebezpiecznego kierowcy w Polsce. Takim niebezpiecznym kierowcą jest zarówno osoba, która siada za kółkiem po alkoholu, jak i ta, która zażywa wcześniej narkotyki. W tej drugiej grupie dominują młodzi, 20-30-letni mężczyźni.

Nie ma wśród nich kobiet?
To dosyć ciekawy wątek, wart dodatkowych badań. Kobiet nie ma w grupie siadających za kierownicę po zażyciu środków odurzających. Wśród jeżdżących po alkoholu kobiety także stanowią mniejszość.

Jaki wobec tego jest ten młody mężczyzna?

To człowiek lekceważący pewien rodzaj wartości, dla którego najważniejsza jest skuteczność. Podejmuje on wysokie ryzyko stymulacyjne i instrumentalne. Jazda pod wpływem środków odurzających sprawia mu przyjemność (to jest właśnie owo ryzyko stymulacyjne). A z drugiej strony - uważa on, że jest ona konieczna ze względu na przykład na potrzebę powrotu do domu samochodem. I w tym momencie pojawia się ryzyko instrumentalne.

Czyli przyjemność i wygoda stają się ważniejsze od bezpieczeństwa?
W tłumaczeniach osób jeżdżących po zażyciu narkotyków bardzo często pojawiają się "argumenty", że trasa była krótka, bezpieczna, a stan prowadzącego nie stwarzał żadnego zagrożenia.

Czy nie jest to prymitywne rozumowanie?
I tu panią zadziwię. Ów młody kierowca jest przeważnie osobą dobrze wykształconą, świetnie się odnajdującą w dzisiejszych czasach, odnoszącą sukcesy w wyścigu szczurów. Wyznaje zasadę: kto nie umarł, ten żyje. Ma temperament, potrzebę ryzyka. Zresztą również kierowcy jeżdżący po alkoholu to także, w poważnym stopniu, wykształceni mężczyźni. Pod względem kulturowym z dużą presją sukcesu, lubiący ryzyko. Obie grupy łączy potrzeba doznań.

Narysowany przez Pana obraz daleko odbiega od wizji wyniszczonego narkomana i chwiejącego się na nogach alkoholika...

Obserwujemy dużą różnicę pokoleniową w postrzeganiu osób zażywających narkotyki. Dla pokolenia moich rodziców narkoman to był człowiek uzależniony od "polskiej heroiny", żyjący na marginesie społeczeństwa, chory, biedny... Dziś młodsze pokolenie jest przekonane, że od używania do uzależnienia jest długa droga. Po osobach sięgających po narkotyk nie widać uzależnienia i zniszczenia. W Polsce najpopularniejsza z narkotyków jest marihuana. Podobnie zresztą jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie właśnie marihuana zastąpiła alkohol, niedostępny dla młodzieży przed ukończeniem 21 roku życia. W powszechnej opinii, potwierdzonej praktyką, trudniej ją wykryć - kierowca się nie słania, nie cuchnie... A do tego dochodzi duża akceptacja społeczna dla palenia marihuany w pokoleniu młodych.

Duże znaczenie ma bezkarność. O wiele łatwiej łapie się kierowcę po piwie niż po marihuanie lub kokainie.
Niestety, policja nie jest przygotowana, by skutecznie wykrywać narkotyki u kierujących. Z alkoholem nie ma takiego problemu.

A co z dopalaczami?
Zażywają je osoby o niższym statusie ekonomicznym.

I nie zawsze można ukarać za ich zażywanie, bo choć odurzają, są w dużej mierze dozwolone. Najbardziej chyba jednak niepokojąca jest ta "akceptacja społeczna" wśród młodych ludzi. Coraz częściej słyszymy o zabieraniu kluczyków znajomym, którzy po alkoholu chcą kierować samochodem. Dlaczego środowisko nie reaguje na kolegę, który siada za kółkiem po narkotykach?
Na Zachodzie już dawno temu zauważono, że kluczem do sukcesu nie jest tylko karanie kierowców, ale głównie profilaktyka. Zamiast straszyć ludzi sankcjami, należy pozytywnie kształtować środowisko rówieśnicze i rodzicielskie. Dopiero zestawienie trzech metod: kontroli ze strony znajomych i przyjaciół, nadzoru ze strony rodziców i pracy policji, która nie odpuszcza stałego badania kierowców - daje efekty.

Ktoś już sprawdził skuteczność tej metody?

Potwierdziły to badania, przeprowadzone ostatnio w USA, gdzie zanotowano spadek liczby kierujących po alkoholu i narkotykach. Jeśli osoba kierująca samochodem wie, że w każdej chwili może się spodziewać kontroli alkomatem i narkotestem, ryzyko staje się po prostu nieopłacalne. Jeśli dodatkowo wie, że takie działanie nie spotka się z akceptacją przyjaciół, którzy mogą nawet zawiadomić policję - za kierownicę nie siada.

Rozmawiała Dorota Abramowicz

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki