18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemowlę w wielkim mieście, czyli jak połączyć wychowanie dziecka i codzienne obowiązki

Daria Jankiewicz
Restauracja. Najlepiej taka, której właściciel też ma małe dziecko
Restauracja. Najlepiej taka, której właściciel też ma małe dziecko Hellena Kaczmarek
W kolejce do lekarza nikt już nie przepuszcza matek z dziećmi. Chodniki są krzywe, do sklepów - strome schody. Ale są miejsca, gdzie dziecko jest mile widziane. Jak przeżyć z niemowlęciem poza domem - sprawdzała Daria Jankiewicz

Budzik… Nie, to nie budzik. To Blanka, która wczoraj skończyła siedem miesięcy. A teraz, tuż przed siódmą rano, zdecydowała za nas obydwie, że pora już wstać. Tak się zaczął kolejny niezwykły dzień naszej zwykłej codzienności. - Musimy się szybko ubrać, bo czeka na nas szczepienie - przekonywałam córeczkę, nie były to jednak łatwe negocjacje. Blanka, choć malutka, ma swój charakterek. Teraz szybko musiałyśmy się dostać do przychodni.

W firmie taksówkowej nie ma samochodów z fotelikami. - Kierowca musiałby wozić ze sobą ich kilka, i to w różnych rozmiarach - wyjaśnia miła pani. - Ale w taksówkach foteliki nie są wymagane, może pani trzymać dziecko na rękach. Nie wiedziałam. Taksówkę zamówiłam, a Blankę wsadziłam do jej własnego fotelika.

Na szczęście na głównych schodach wiodących do przyszpitalnej przychodni na Zaspie jest podjazd dla wózków. Tu też mogłyśmy skorzystać z czystej i wygodnej toalety w pokoju do przewijania dzieci. To miejsce za każdym razem jednoczy młode mamy.

Moje tak nie ryczało...
Umówiłam się też na wizytę do mojego lekarza, który przyjmuje piętro wyżej. Przede mną w kolejce do gabinetu było sześć pań - jakaś godzina czekania.
- Ja tylko po receptę. Czy mogłabym wejść bez kolejki? - pytam.
- Ja też tylko po receptę - odpowiada pierwsza z nich, a reszta udaje, że nie słyszy.
- Ale płacze… - obruszyła się jedna z nich. - Moje tak nie ryczały - skonstatowała z satysfakcją w tonie.
Uratowała mnie pielęgniarka z rejestracji poradni. Pewnie dlatego że sama ma dwuletniego malucha i jeszcze nie zapomniała, jak to jest mieć dziecko.

A potem spacer...
Droga przez Zaspę jest zmienna. Gdzieniegdzie po nowym, gładkim chodniku można mknąć z wózkiem jak limuzyną po autostradzie, w innych miejsca przeprawa przypomina raczej odcinek Rajdu Dakar. Na szczęście niemowlaki są wielbicielami sportów ekstremalnych i im bardziej buja, tym lepiej. Na chodniki nigdy więc nie narzekam. W sumie na wizyty u lekarzy też. Gdziekolwiek byłyśmy, wszystko było dostosowane do naszych potrzeb. Moim hitem jest Ośrodek Diagnostyki Medycznej przy Starowiejskiej w Gdyni - oddzielna poczekalnia dla dzieci, a w niej nie tylko zabawki, ale też wygodny przewijak i zawsze papierowe ręczniki. Blanka woli Ośrodek Wczesnej Interwencji i Wspomagania Rozwoju, jego kolorowe ściany i towarzystwo innych dzieci.

Teraz zakupy. Pozornie to żaden problem, bo przecież we Wrzeszczu sklepów jest mnóstwo. Ale zanim się urodziła Blanka, nawet nie pomyślałam, że sklep będę wybierać, kierując się liczbą schodów, które trzeba pokonać, żeby do niego się dostać. Samoobsługowy wita nas wysokimi i potwornie śliskimi schodami. Do warzywniaka niby dałoby się wjechać, gdyby nie to że jest tak malutki, że gdybym się na to zdecydowała, miałabym spory problem z wydostaniem się z niego. I tak trafiłam do sklepu, który od siedmiu miesięcy odwiedzam najczęściej, ze względu na bliskość i dostępność - tam jest tylko jeden niski schodek! To nie jest tylko mój sklep numer jeden, ale też większości matek małych dzieci z okolicy. Z utęsknieniem wypatruję wiosny. A tak naprawdę budki z warzywami niedaleko mojego domu. Wtedy przestanę przeklinać schodki.

Bezcenny wrzątek
Kolejna loteria przede mną. Wchodząc do kawiarni czy restauracji, zawsze zadaję sobie to pytanie: dadzą wrzątek czy nie dadzą? W jednych miejscach obsługa bez problemu podgrzewa przyniesione jedzenie i serwuje wrzątek przed podaniem karty. W innych z kolei gorąca woda jest w cenie i można ją dostać tylko po złożeniu zamówienia. Dlatego dla spokoju ducha najczęściej noszę go ze sobą w termosie.

Tym razem jednak się udało i Blanka szybko się posiliła. A jako że dwa tygodnie temu przerzuciłyśmy się z piersi na mleko modyfikowane, spragniona nowych wrażeń kulinarnych, wybrałam się do restauracji Sushi Fusion, na którą jeszcze niedawno tak łakomie spoglądałam. Blanka ucięła sobie drzemkę (na kanapie obok mnie), więc spokojnie mogłam wypić ulubioną herbatę.

- Często przychodzą tu mamy z dziećmi? - zagadnęłam do kelnerki.
- Tak, najczęściej w niedzielę. I raczej nie same, ale z całymi rodzinami - mówi. Chwilę później do rozmowy włącza się Jakub Maderski, szef lokalu, który zapytany o dostosowanie restauracji do potrzeb matki z małym dzieckiem, zapowiedział, że choć na razie w restauracyjnej toalecie nie ma nawet przewijaka, wkrótce to się zmieni. - Sam mam dziecko i doskonale rozumiem, jakie to ważne - przyznaje.

Przyznam, że od kiedy mam dziecko, do restauracji chodzę częściej niż dawniej. Czasami po prostu nie wystarcza mi czasu lub siły, by samej przygotować obiad. Odwiedziłam różne - w całym Trójmieście. W Gdańsku mamom z dziećmi z czystym sumieniem polecić mogę m.in. Swojski Smak i Sfinksa w Alfa Centrum (gdzie nie trzeba długo czekać na jedzenie), w Sopocie - Sanatorium, a w Gdyni - Hollywood Diner (obsługa bardzo przyjaźnie nastawiona do dzieci), Subwaya przy targowisku, włoską Tuttą Mię i Ratatouille (w jednej i drugiej szefowie kuchni specjalnie dla mnie - karmiłam piersią - przygotowali lekkie dania, w których nie było zakazanych dla mam składników) oraz kawiarnię Mariola.

Kino, jej plac zabaw
Teraz kino. To miał być pierwszy film, który Blanka obejrzy na tak dużym ekranie - w ramach seansu dla mam z dziećmi. Początek wyglądał kiepsko. Weszłyśmy do sali, w której panowała ciemność. Nie zrobiła ona oczywiście na Blance większego wrażenia, ale przyznam, że na mnie ogromne. - I to ma być seans dla mam z malutkimi dziećmi? - nie mogłam uwierzyć. Za pięć minut miał się rozpocząć seans, a sala była zupełnie nieprzygotowana. Nie było - zapowiadanych! - rozłożonych mat u stóp ekranu, nie było też zabawek, przewijaków, pieluch. Nie było niczego, co miało podobno być.

Nie wytrzymałam. Wróciłam do pana, który przed chwilą życzył miłego seansu.
- Przepraszam, czy ja aby na pewno dobrze trafiłam? To jest sala przygotowana specjalnie dla mam z dziećmi? Przecież tu nie ma zupełnie nic. A do tego jest strasznie ciemno. Rozumiem, że kiedy rozpocznie się film, to zgasicie światła, ale teraz? - pytałam.

I wtedy się zaczęło. Okazało się, że ekipa zapomniała przygotować salę, a ja im właśnie o tym przypomniałam. Szybko to jednak nadrobili. W mgnieniu oka rozłożyli grube kolorowe maty, na których już za chwilę miały się bawić maluchy. Wjechały też dwa wygodne przewijaki, a wraz z nimi pampersy w kilku rozmiarach i chusteczki. Były też zabawki - pluszaki, klocki, grzechotki, zjeżdżalnia, maty edukacyjne.

Wyglądało to naprawdę super! No i ta bezcenna, niezapomniana mina Blaneczki, kiedy puścili film. A to był dopiero początek jej radości. Jeszcze bardziej się ucieszyła, kiedy zaniosłam ją na kolorową matę do innych dzieci. Uroczy blondasek, kilka miesięcy starszy, podał jej zabawkę. Nie widziałam jeszcze jej tak szczęśliwej. Spojrzała na mnie i na uśmiechniętej twarzy dosłownie wymalowane miała: - Mamo, zobacz!

Lepiej w internecie
A teraz pora na babskie przyjemności - zakupy. Choć sklep, także z nazwy, przeznaczony jest dla dzieci, manewrowanie wózkiem między ciasno ustawionymi półkami i stojakami szybko zmęczy każdą mamę. A jeśli dodać do tego małe łapki wystające z wózka i chwytające wszystko, co tylko w nie wpadnie, wniosek może być tylko jeden - jak zakupy, to w internecie.

Po zakupach czas na toaletę Blanki. Idziemy do pokoju matki i dziecka. Blanusia go lubi, ja też czuję się tam swobodnie. Są dwa przewijaki, kanapa, na której możemy usiąść, by się posilić, mydło i papierowe ręczniki, a także sporo miejsca - wystarczająco, by swobodnie manewrować wózkiem.

Chcieć to móc
Cudownie być mamą. Tej radości nie popsują żadne chodniki, progi czy schody. Ani nawet ludzie, chociaż moim zdaniem to, czy jakieś miasto, czy restauracja okażą się przyjazne mamie z małym dzieckiem, zależy przede wszystkim od nastawienia kobiet.

Kiedyś unikałam wielu miejsc, sądząc, że na razie ze względu na Blaneczkę lepiej je sobie odpuścić. Teraz nie uznaję kompromisów. Dziś wybieramy się więc z Blanką do kawiarni na latte i pyszne ciacho, jutro na basen, a w niedalekiej przyszłości planujemy rozpoczęcie "nauki" w szkole muzycznej dla niemowląt i wyjazd na koncert do Anglii. A co tam! Piękne jest życie matki!

Daria Jankiewicz

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki