Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemiecka gra na czas, czyli przyszłość bliska Rosji - komentarz Artura Kiełbasińskiego

Artur Kiełbasiński
Artur Kiełbasiński
Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Niemcy wyślą czołgi na Ukrainę - wiadomość na ten temat obiegła światowe serwisy informacyjne. Po wielu dniach zwłoki i dyskusji, deklaracja padła publicznie. I może być jednym z ważniejszych wydarzeń z zakresu wsparcia Ukrainy w wojnie z Rosją.

Niemieckie czołgi Leopard trafią na Ukrainę w najbliższych tygodniach. Teoretycznie - szybko. Ale niemiecki rząd od dłuższego czasu zwlekał z decyzją w tej sprawie. Do tego stopnia, że stał się przedmiotem żartów. W języku angielskim pojawiło się nawet nowe słowo "scholzing", czyli odwlekanie decyzji i pozostawanie na pustych deklaracjach. Nawiązanie językowe do nazwiska kanclerza Niemiec Olafa Scholza jest w tym przypadku oczywiste.

Europejskie media wielokrotnie krytykowały taką postawę Niemiec, pokazując ją jako zaprzeczenie zdecydowanej polityki np. Polski czy Litwy. Ale także inne kraje bezwarunkowo i sprawnie wspierają Ukrainę. I to państwo nie należących do największych europejskich graczy. Pozycja Wielkiej Brytanii, już poza Unią, jest znana - Brytyjczycy dozbrajają Ukrainę szybko i sprawnie. Ale broń płynie też z Danii, Finlandii, Łotwy, Litwy, Estonii, Czech. Poważną pomoc wysyła Hiszpania i Francja. Ogromna jest pomoc z USA, która de facto uratowała Ukrainę.

Niemcy też są ostatecznie w tej grupie, ale zawsze widoczne jest ociąganie, zwłoka, dziwnie długi "namysł".

Taka strategia ośmiesza Niemcy podwójnie. Najpierw uchodzą za "hamulcowego dostaw", a potem i tak są przymuszane przez opinię publiczną i USA do wysłania pomocy. W przypadku czołgów Amerykanie wręcz zawstydzili Niemców, deklarując wysłanie swoich czołgów, gdy Niemcy cały czas rozmyślali nad przekazaniem leopardów.

Może się zastanawiać czemu Niemcy godzą się na takie "podwójne" ośmieszanie. Najpierw oponują, potem ustępują. Dziwne? Wcale nie, jeśli spojrzymy na to od strony biznesowej. W niemieckich kręgach gospodarczych nadal żywe jest przekonanie, że "kiedyś" Europa, a szczególnie Niemcy, wrócą do "normalnego handlu z Rosją". A gaz w taki czy inny sposób popłynie do niemieckich firm. I dziś Niemcy kładą podwaliny pod przyszłe rozmowy.

Zawsze będą mogli powiedzieć, że nie byli liderem koalicji antyrosyjskiej, że wstrzymywali pomoc, że opóźniali dostawy. A Rosjanie będą tego słuchać z zadowoleniem. W efekcie gaz do Niemiec popłynie znowu. Może nie za rok, nie za 3, ale za 10 - z całą pewnością. I dlatego Niemcy dają się tak podwójnie ośmieszać. Odbiją to sobie w przyszłości kupując tani gaz. I to będzie miało znaczenie strategiczne, a nie ośmieszanie się tu i teraz.

CZYTAJ TAKŻE: Po co nam autobusy, mamy przecież Ubera. Komentarz Artura Kiełbasińskiego, redaktora naczelnego "Dziennika Bałtyckiego"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki