Niemcy rezygnują z atomu, Polska liczy na gaz łupkowy

O tym, jak ma wyglądać w przyszłości produkcja elektryczności w Niemczech i Polsce, mówiono w środę, w Sopocie, podczas międzynarodowej konferencji pt. "Energia odnawialna - perspektywy polsko - niemieckiej współpracy". Spotkanie to organizowane jest przez Ambasadę Niemiec w Polsce, Polsko-Niemiecką Izbę Przemysłowo-Handlową oraz Bałtycki Klaster Ekoenergetyczny (BKEE). - Niemcy rezygnują z rozwoju energetyki jądrowej - podkreślał kilkakrotnie Helmut Lüders, reprezentant Ambasady Niemiec w Warszawie. - Za to zamierzamy coraz większy nacisk kłaść na energetykę wiatrową i słoneczną - zapewniał.

Tymczasem w Pomorskiem budowa elektrowni jądrowej jest jednym z ważniejszych punktów programu strategii rozwoju energetyki - wynikało z wypowiedzi Ryszarda Świlskiego, wicemarszałka województwa. - Nie rezygnujemy z odnawialnych źródeł energii (OZE), np. wiatru, biomasy. Duże nadzieje wiążemy z możliwościami wykorzystywania gazu łupkowego.

Naszym atutem są też zasoby tzw. biomasy, czyli np. słomy, drewna. Mamy jej w północnej Polsce tyle, że moglibyśmy zastąpić tym opałem węgiel przywożony ze Śląska. Z węgla, jako opału, będziemy musieli zrezygnować ze względu na konieczność ochrony klimatu Ziemi.

Niemcy mają już spore doświadczenie w wykorzystywaniu odnawialnych źródeł. Z tej wiedzy Polska może korzystać. W zamian zaproponujemy nasz dorobek naukowy i doświadczenia zdobyte podczas realizacji projektów w ramach Bałtyckiego Klastra Ekoenergetycznego - mówił prof. Jan Kiciński, zastępca dyrektora ds. naukowych Instytutu Maszyn Przepływowych (IMP) Polskiej Akademii Nauk w Gdańsku.
Jednym z osiągnięć BKEE oraz IMP jest skonstruowanie mikroturbiny, która może być wykorzystywana do produkcji energii elektrycznej dla jednego gospodarstwa domowego.