Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nielegalne reklamy zaśmiecają cały Gdańsk

Magdalena Sapkowska
P. Świderski
Takiego jak w ostatnich dniach wysypu nielegalnych reklam i ogłoszeń dawno w Gdańsku nie było. Przy drogach, na murach i słupach sygnalizatorów świetlnych wiszą dziesiątki ogłoszeń zachęcających do wzięcia kredytu, wizyty w solarium albo kupna używanego samochodu. Wiszą, choć nikt nie wydał zezwolenia na ich umieszczenie na latarniach czy przystankowych wiatach.

Podobnie nie ma zgody na ustawianie na trawnikach wielkich szyldów na samochodowych przyczepach. Małe karteczki i wielkie billboardy bezlitośnie szpecą miasto.

Kłopot w tym, że aby ukarać rozklejającego plakaty czy stawiającego reklamy, trzeba złapać go na gorącym uczynku. Nie można nic zrobić reklamującej się firmie, jeśli nie udowodni się jej udziału w nielegalnym procederze. - Pomaga miejski monitoring. Nagranie stanowi dowód w sprawie i nie pozwala na wykręcenie się od mandatu - wyjaśnia Bartłomiej Kłodnicki, rzecznik gdańskiej Straży Miejskiej.

Za wywieszanie reklam bez zgody zarządzającego danym miejscem kodeks wykroczeń przewiduje grzywnę, a nawet karę pozbawienia wolności. - Jeśli plakatujący odmówi przyjęcia mandatu, sprawę kierujemy do sądu - mówi Kłodnicki.

Od początku roku Straż Miejska podjęła 91 interwencji w sprawie bezprawnego rozwieszania reklam. - Wystawiliśmy 60 mandatów, do sądu skierowaliśmy 9 wniosków, reszta to pouczenia - wylicza rzecznik.
Wysokość mandatu za takie wykroczenie waha się od 20 do 500 zł. Jeśli reklamę bezprawnie umieszcza się w pasie ruchu drogowego, kary są jeszcze wyższe. Zgodnie z uchwałą Rady Miasta Gdańska wynoszą dziesięciokrotność dziennej stawki za zajęcie pasa. Jeśli droga jest gminna, opłata wynosi 90 gr za m kw. reklamy dziennie, jeśli powiatowa - 1,20 zł. Zajęcie drogi wojewódzkiej kosztuje 1,40 zł, drogi krajowej 1,80 zł.

- Od początku roku wszczęliśmy dziewięć postępowań dążących do ściągnięcia opłat - mówi Jerzy Polak z gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. - Ogółem interweniowaliśmy 80 razy, jednak najczęściej wystarczyło wezwanie właściciela nośnika do usunięcia go z pasa ruchu.

Dzikie reklamy przy drogach mogą stanowić zagrożenie dla ruchu. Dlatego ZDiZ codziennie kontroluje miejskie ulice i każdego dnia usuwa kolejne plakaty, reklamy i tabliczki.

- Największym problemem są przyczepy z wielkimi reklamami. Ciągle się przemieszczają i trudno je zlokalizować. Dodatkowo, w ciągu ostatnich dwóch tygodni zaobserwowaliśmy wysyp niewielkich tabliczek reklamowych, wbijanych w ziemię na trawnikach między pasami ruchu - tłumaczy Polak. Firmy, które reklamują się na takich małych znakach, muszą liczyć się ze stratami. Dział oczyszczania ZDiZ wyrzuca je, traktując ich umieszczenie jako zaśmiecanie trawnika.

Jerzy Polak wyjaśnia, że z żądaniem usunięcia reklam zarząd w pierwszej kolejności zwraca się do firm, które są właścicielami nośnika reklamowego, np. tablicy albo przyczepy. Dopiero potem, jeśli nie wiadomo, do kogo należy szyld, wezwanie kierowane jest do reklamującego się podmiotu.

- Zwykle dajemy właścicielom reklam kilka dni na usunięcie ogłoszenia. Jednak, jeśli ich rozmieszczenie jest szczególnie niebezpieczne, żądamy usunięcia reklamy w trybie natychmiastowym - mówi urzędnik.
Każdego roku na oczyszczanie Gdańska z nielegalnych reklam przeznaczane jest około 200 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki