Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczne przejazdy kolejowe do likwidacji. Plany są, ale pieniędzy nie ma

Maciej Pietrzak
Każdego roku na torach na gdańskiej Oruni giną ludzie. Projekty bezkolizyjnych przejazdów są, ale pieniędzy brakuje
Każdego roku na torach na gdańskiej Oruni giną ludzie. Projekty bezkolizyjnych przejazdów są, ale pieniędzy brakuje Przemek Świderski
Do końca 2016 roku zlikwidowane mają być szczególnie groźne przejazdy kolejowe. Tyle tylko, że potrzeby są większe niż środki finansowe.

W majówkę 42-letni rowerzysta zginął na przejeździe kolejowym w Lęborku. W kwietniu kolejne śmiertelne żniwo zebrał z kolei szczególnie niebezpieczny przejazd na gdańskiej Oruni.

Czytaj więcej na ten temat: Śmierć na przejeździe kolejowym na gdańskiej Oruni
W sumie tylko od początku 2016 roku w całym kraju na przejazdach kolejowo-drogowych doszło do 80 wypadków. Zginęło w nich 49 osób, a 17 zostało ciężko rannych.

Kolejarze mają dość przede wszystkim bezmyślności kierowców. Nagrali nawet film, na którym można obejrzeć, jak samochody taranują rogatki, zawracają przy zamkniętych szlabanach albo urządzają postój na środku torów. Rowerzyści i piesi nie są lepsi - przechodzenie przez torowisko przy opuszczonych szlabanach to polska norma. Jednak jednocześnie trzeba zaznaczyć, że zagęszczenie przejazdów kolejowych w Polsce jest jednym z największych w Europie.

PKP PLK od trzech lat działa, by zmienić ten stan rzeczy. - Ograniczenie o 1000 liczby przejazdów kolejowo-drogowych, modernizacja kolejnych 1500 skrzyżowań toru i drogi oraz dodatkowe urządzenia na posterunkach dróżników i sygnalizacja dla maszynistów - to działania PLK na rzecz bezpieczeństwa. Równie ważne jest działanie zarządców dróg, czyli właściwe oznakowanie i układ jezdni doprowadzających do przejazdów - mówi Andrzej Pawłowski, wiceprezes PKP PLK.

Przejazd kolejowy na Oruni

Na Pomorzu prawdopodobnie najgorszą sławą cieszy się wspomniany przejazd na gdańskiej Oruni. Mieszkańcy od... kilkudziesięciu już lat domagają się bezpiecznej, bezkolizyjnej przeprawy przez tory. Jak podkreślają, między godzinami 5 a 22, czyli w czasie, kiedy aktywnie korzystają z ruchu drogowego, szlaban przy ul. Smętnej jest zamknięty przez prawie 10 godzin. To znaczy, że w każdej godzinie droga jest zamknięta średnio przez 30 minut. Niektórym, niestety, cierpliwości brakuje i wchodzą na torowisko ryzykując swoje życie.

- Jesteśmy trzecią pod względem powierzchni dzielnicą Gdańska, a nie możemy normalnie funkcjonować. Linia kolejowa E65 to linia międzynarodowa. Na całej jej trasie, nawet w małych gminach, powstały wiadukty lub tunele, a my wciąż bezkolizyjnego przejazdu nie mamy. Tak często zamknięty szlaban stwarza także inne niebezpieczeństwa, np. opóźnia czas przyjazdu karetek - podkreśla Agnieszka Bartków, przewodnicząca zarządu rady dzielnicy Orunia-Św. Wojciech-Lipce.

Sprawa teoretycznie nabrała rozpędu, bo PKP PLK wyraziły wolę współpracy z władzami Gdańska w stworzeniu bezkolizyjnego przejazdu.

Powstaje aplikacja do unijnego programu CEF, z którego środki miałyby pozwolić na stworzenie wiaduktu na ul. Nowej Podmiejskiej, który zastąpiłby ten istniejący na ul. Sandomierskiej. Inną opcją jest przygotowywany przez magistrat projekt tunelu o wysokości 3,5 metra, który kosztem 30 mln złotych mógłby powstać pod torami kolejowymi. Połączyłby on ul. Smętną z ul. Dworcową lub bezpośrednio z Traktem św. Wojciecha.

Mieszkańcy chcieliby, aby powstały obie te inwestycje, bo na Oruni potrzebnych jest więcej niż jeden bezkolizyjny przejazd. - Dobre projekty są, ale przejazdów nadal nie ma - kwitują mieszkańcy Oruni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki