Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje pies Baltic, uratowany z dryfującej kry [ARCHIWALNE ZDJĘCIA, WIDEO]

Katarzyna Gruszczyńska
Pies Baltic krótko po uratowaniu w 2010 r.
Pies Baltic krótko po uratowaniu w 2010 r. Archiwum/Tomasz Bołt
Los dzielnego kundelka poruszył wielu Polaków, w tym ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pies przeżył kilka dni, dryfując Wisłą na kawałku kry i w końcu został uratowany przez marynarzy statku badawczego "Baltica". Wybawcy nadali mu imię Baltic. Niestety, dzielny kundelek po 7 latach od uratowania właśnie odszedł.

- Przez siedem lat był najwierniejszym przyjacielem. Mieszkałem z nim i rudą suczką. Niestety, musiałem się z nim pożegnać. Zrobiłem mu trumnę i pochowałem w lesie w Siemirowicach, gdzie mieszkam. Przecież nie będę zakopywał go w worku – mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Adam Buczyński, oficer mechanik, który w styczniu 2010 roku uratował psa z kry.

Po godzinach pan Adam jest inspektorem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Ma na swoim koncie wiele interwencji. Jeździ wszędzie tam, gdzie nie przestrzega się praw zwierząt.

Pies Baltic. Akcja ratunkowa

Przypomnijmy, to był rutynowy rejs statku badawczego „Baltic”, podczas którego kontrolowano jakość wód Bałtyku. Tego dnia, pod koniec stycznia 2010 roku, znajdował się ok. 27 kilometrów od lądu, w środkowej części Zatoki Gdańskiej. Słupek rtęci zatrzymał się przy minus 9 stopniach Celsjusza. Temperatura wody wynosiła około zera.

Oficer wachtowy Mirosław Lejtan obserwował foki wylegujące się na kawałkach lodu niczym na pływających kanapach. On pierwszy spostrzegł nietypową fokę z ogonem, która później okazała się psem. Na statku ogłoszono alarm "człowiek za burtą".

Ponton z Adamem Buczyńskim, dowódcą łodzi ratowniczej w środku, został spuszczony na lodowatą wodę. Wiosłując podpłynął jak najbliżej przerażonego i wyczerpanego zwierzęcia. Chciał go złapać w specjalny koszyk do ryb, ale to się nie udało, bo pies obawiał się tego "urządzenia".

- Próbowałem go chwycić, ale wciąż się ześlizgiwał. Bałem się, żeby nie trafił pod krę, jednak on walczył, by przeżyć. Trzykrotnie cały zsuwał się do wody, ale w końcu udało się go wciągnąć na ponton – opowiadał wtedy Adam Buczyński. Akcja trwała około dwudziestu minut.

Co ważne, pies w ogóle nie przejawiał agresji, był ufny. - W jego wielkich przerażonych oczach widziałem tylko błaganie o pomoc, jego wola przetrwania była przeogromna – mówił jego wybawca.

Czytaj też: Baltic znalazł dom na pokładzie jednostki Morskiego Instytutu Rybackiego [FILM]

Historia Baltica była relacjonowana przez media w Polsce i nie tylko. Zagraniczne media, m.in. Sky News, "The Times" poświęciły Balticowi wiele uwagi, rozsławiając go na cały świat. Wiele osób, nawet spoza kraju, chciało go przygarnąć.

Oficer mechanik Adam Buczyński, który ocalił psa oraz cała załoga, otrzymali specjalne podziękowania od prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Trzy dni po ocaleniu decyzją zarządu Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni Baltica wcielono w poczet załogi R/V "Baltica". O tym dzielnym czworonogu powstała książka dla dzieci i spektakl pt. "Baltic. Pies na krze", który wystawiono w Teatrze Miniatura.

Czytaj więcej na ten temat: Słynny Baltic w Teatrze Miniatura. Powstał spektakl o losach psa uratowanego z dryfującej kry

Zobacz też: Wizyta psa "Baltica" w gimnazjum w Bytowie [2010 rok]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki