Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zbudują elektrowni w Opaleniu

Krystyna Paszkowska
Mat. prasowe
Koncern Vattenfall zrezygnował z budowy elektrowni węglowej w Opaleniu. To efekt nowej strategii szwedzkiego koncernu. Stawia on na konsolidację działalności głównie na terenie Szwecji, Niemiec i Holandii. Decyzja o wycofaniu z polskiego rynku nie przekreśla jednak nadziei na powstanie elektrowni w Opaleniu. Inwestorem nie będzie jednak Vattenfall.

- Dwa projekty, czyli elektrownia w Puławach i Opaleniu, nie będą realizowane przez Vattenfall - mówi Łukasz Zimnoch, rzecznik koncernu energetycznego. - W przypadku Puław miał to być wspólny projekt z Zakładami Azotowymi. W obecnej sytuacji będziemy jedynie Puławom doradzać, nie będziemy już inwestować w to przedsięwzięcie. Jeżeli chodzi o Opalenie, to analizujemy, czy możliwa jest sprzedaż inwestycji.

Zapytany o to, czy obecnie prowadzone są w tej sprawie rozmowy, rzecznik podkreślił, że takich rozmów nie prowadzi się na forum. - Jeżeli będzie zainteresowany, to rozważona zostanie taka możliwość - odpowiedział.

Paweł Skowroński, dyrektor ds. strategii i rozwoju Vattenfall Polska, wyjaśnia, że koncern stawia na konsolidację działalności na terenie Szwecji, Niemiec i Holandii. - W pozostałych krajach, w tym w Polsce, raczej nie będziemy się rozwijać - mówi. - W ciągu 2-3 lat powinna być gotowa optymalizacja aktywów koncernu. Pozostajemy na rynku Wielkiej Brytanii, ale tam inwestować będziemy w energetykę odnawialną na morzu.

Przedstawiciele koncernu oraz władze gminy Gniew przyznają, że ciężko jest rezygnować z inwestycji, gdy włożono w jej przygotowanie tyle pracy.

- Projekt elektrowni w Opaleniu nie jest łatwy ze względu na środowisko naturalne, ale możliwy do zrealizowania - podkreśla Paweł Skowroński. - Dla tej inwestycji była w tym rejonie sprzyjająca aura.
O ogromie włożonej pracy mówi Bogdan Badziong, burmistrz Gniewa. - Żeby można było zrealizować taką inwestycję, musieliśmy pozmieniać zapisy w pięciu ważnych dokumentach, m.in. w planie zagospodarowania przestrzennego województwa i w wojewódzkiej strategii energetycznej - podkreśla burmistrz. - Wcześniej w ogóle nie było możliwe powstanie innej inwestycji niż w oparciu o wiatr. Ogrom pracy w opaleńską elektrownię włożył koncern. Przeprowadzono choćby inwentaryzację środowiskową, aby sprawdzić, czy inwestycja nie naruszy ekosystemu.

Burmistrz podkreśla, że najważniejszą sprawą jest, by na Pomorzu powstała elektrownia, ale ma obawy, czy z dwu planowanych w powiecie tczewskim stanie chociaż jedna (drugą w Rajkowach, w gm. Pelplin planuje wybudować Kulczyk Investment).

Posadowienie elektrowni w Opaleniu dla gminy na pewno byłoby tzw. darem z niebios. Problem z bezrobociem praktycznie by zniknął. Pracę znalazłoby co najmniej kilkaset osób. Budowa jednego bloku miała trwać 4-5 lat, drugi blok planowano postawić w ciągu najwyżej roku od uruchomienia pierwszego. Inwestycja wstępnie szacowana była na ok. 10 mld zł. Co ważne, roczny podatek, który trafiałby do gminy, wynosiłby w granicach 50-70 mln zł. Już nikt nie mógłby powiedzieć o Gniewie, że to biedna gmina...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki