18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie szukajcie prawdy w podręcznikach

Ryszard Bongowski
Krystyna Rzewuska uczyła prawdziwej historii przez 40 lat
Krystyna Rzewuska uczyła prawdziwej historii przez 40 lat Przemek Świderski
Na lekcjach mówiła prawdę o Katyniu, pakcie Ribbentrop-Mołotow i agresji ZSRR na Polskę. 17 września 1939 roku. Nie kazała kupować podręczników z historii, bo w nich nie było prawdy. O niezwykłej nauczycielce historii pisze Ryszard Bongowski

Pochodzi ze szlacheckiej rodziny Rzewuskich. Tej samej, która wydała m.in. trzech hetmanów koronnych oraz Ewelinę primo voto Hańską - wielką miłość, a w końcu żonę Balzaka. Można zaryzykować stwierdzenie, że w genach ma poczucie osobistej wolności i godności. Ta otwartość i swoboda wyrażania swoich myśli w czasach stalinowskiego terroru doprowadziły do zesłania jej na Syberię.

Szkalowała warunki życia narodu

W 1945 roku nie wyjechała z rodzinnego Wilna do "nowej" Polski. - Mama myślała, że Rosjanie nie zrobią nam krzywdy - tłumaczy Krystyna Rzewuska. - Zawsze potrafiła się z nimi dogadać. Poza tym szkoda było zostawiać dorobek budowany przez pokolenia oraz znajomych, właściwie całe życie.

Polskie Gimnazjum w Wilnie Krystyna skończyła w 1948 roku. Zaczęła studia na filologii francuskiej. Młoda, pełna ideałów, mówiła, co myślała. O Sowietach, o ich okupacji Wilna. Przyszli, jak zwykle nad ranem. Kazali się pakować. Z matką zesłano ją na Syberię. Był rok 1949.

- Mama wtedy już się liczyła z tym, że zostaniemy wywiezione. Miała przygotowane ciepłe rzeczy i zapas sucharów na drogę.

"Przesiedlono" je do wsi Ołonki koło Irkucka. Mieszkały kątem w kuchni u miejscowych Rosjan. Krystyna pracowała w cegielni. Dalej mówiła, co myślała o Rosji Radzieckiej, państwie totalitarnym, niewoleniu ludzi przez stalinowski aparat. Po dwóch latach została aresztowana. 12 lipca 1951 roku stanęła przed radzieckim sądem. Do dziś zachowała oryginał wyroku w języku rosyjskim. Jest również jego polskie tłumaczenie: "W sierpniu 1950 r. Rzewuskaja prowadziła akcję agitacyjną o różnej porze wśród pracowników cegielni: Jelizowej, Sierdietkinoj, Wasiliewoj, Lutakowoj i innych, podczas której szkalowała warunki życia narodu radzieckiego, prasę radziecką, zmyślając, wypowiadała się prowokacyjnie o wojnie i innych sprawach". Dalej jest mowa o pogróżkach kierowanych do kierownika technicznego cegielni - członka Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików, oraz że oskarżona chwaliła życie i porządki imperialistycznej Ameryki. Oczywiście wszystkie zarzuty potwierdzone zostały zeznaniami licznych świadków.

22-letnia wtedy Krystyna skazana została na 10 lat więzienia. Odsiedziała sześć. Na fali "odwilży" i umowy między Gomułką a Chruszczowem w 1957 roku przyjechała z matką do Gdańska.

Potencjał wolności

Co czuje Polak wracający do ojczyzny po syberyjskiej zsyłce? - Tego wzruszenia nie zapomnę do końca życia i teraz, jak o tym mówię, też ściska mnie serce. Granicę przekraczaliśmy w Terespolu. Gdy do pociągu weszli wopiści, to pierwszy raz od wielu lat usłyszałam prawdziwą i poprawną polszczyznę. Do tego żołnierze byli dla nas bardzo uprzejmi, chociaż wiedzieli, że jesteśmy skazańcami z Syberii - opowiada. - Również gdy już znalazłam się w Gdańsku, spotkałam się z tak licznymi gestami sympatii i pomocy ze strony wielu osób, że mimo świadomości realnej okupacji Polski przez Sowietów czułam, że w Polakach tkwi wielki potencjał wolności.

W Gdańsku skończyła studia na Wydziale Historii w Wyższej Szkole Pedagogicznej i w 1960 roku rozpoczęła pracę nauczyciela. Uczyła w kilku szkołach, najdłużej w Technikum Mechaniczno-Elektrycznym koło Urzędu Wojewódzkiego.
- Po paru latach uczniowie, którzy mieli historię z innymi nauczycielami, przychodzili do mnie i pytali, jak to było naprawdę - wspomina. - A ja im mówiłam.
- Nie bała się pani, że ktoś na panią doniesie, że straci pani pracę?

- Nie, nie bałam się. Dziś myślę, że nikt z uczniów na mnie nie doniósł, bo oni czuli, że ja się nie boję mówić prawdy. To była moja siła. To musiało robić na nich wrażenie.

I robiło. Wspomina Sławomir Łoboda: - Profesor Rzewuska nigdy nie była formalnie moim nauczycielem. Poznałem ją w 1982 roku, w głębokim stanie wojennym. Chciałem dowiedzieć się czegoś o wojnie polsko-bolszewickiej z 1920 roku. Ktoś ze szkoły powiedział mi, że na ten temat mogę porozmawiać wyłącznie z profesor Rzewuską. Podszedłem do niej podczas przerwy i zapytałem, gdzie można coś przeczytać na interesujący mnie temat. Mimo że widziała mnie pierwszy raz, zaprosiła do domu, gdzie po dłuższej rozmowie dostałem trzytomową historię Władysława Poboga-Malinowskiego. Książka ta była oczywiście na indeksie.

11 listopada 1978 roku klasa IVD zorganizowała w szkole wieczornicę poświęconą 60. rocznicy odzyskania niepodległości. Słuchano pieśni legionowych, a szkolny epidiaskop (wtedy nie było jeszcze rzutników multimedialnych) posłużył do zilustrowania obszernego wykładu o życiu Józefa Piłsudskiego i jego walce o wolną Polskę. Wszystko się odbyło w pełnej konspiracji, a wspomnienia z tego dnia pozostały żywe do dziś.

- Ta wieczornica to było coś wyjątkowego - wspomina Marek Wysmyk, wtedy uczeń IVD. - Wiedzieliśmy, że święto 11 Listopada to zakazany temat, że w żadnej szkole nie organizuje się takich uroczystości. Gdzieś w środku czuło się dumę, że można w czymś takim brać udział. Pamiętam, gdy zaczynaliśmy trzecią klasę, pani profesor powiedziała, że nie musimy kupować książek z historii, bo tam nie ma prawdziwej historii.

Warto być przyzwoitym
Bezkompromisowa, chroniła uczniów przed ich własnym idealizmem. Nie zachęcała do manifestowania niechęci wobec komuny. Obnażyć obłudę i kłamstwo - to co innego.

- Kiedyś podszedł do mnie uczeń, który mieszkał w przyszkolnym internacie - wspomina Krystyna Rzewuska. - Powiedział, że w internacie będzie wykład na temat Katynia. Zapytał mnie, czy może mówić prawdę, tak jak ja uczyłam. Mówię mu, że nie, absolutnie zabraniam - ale wiesz Jasiu, zapytaj, dlaczego Rosjanie nie postawili do tej pory w Katyniu pomnika, skoro twierdzą, że polskich oficerów zamordowali Niemcy. Jasiu zapytał, a speszony prelegent skrócił wykład i opuścił internat w pośpiechu.

Gdy wprowadzono stan wojenny, w TME, jak w wielu innych szkołach, zmieniono dyrektora. Nowy nie chciał tolerować nauczycielki historii, która otwarcie uczyła o Piłsudskim i zbrodni katyńskiej.

- Przed świętami Bożego Narodzenia mieliśmy w klasie opłatek. Do sali weszła nauczycielka geografii. Zobaczyła, że się łamiemy opłatkiem. Szybko wyszła i pobiegła do dyrektora Naczka. Nie mógł zwolnić nauczyciela za łamanie się opłatkiem z uczniami, ale po świętach zostałam oskarżona o kradzież szkolnych dokumentów Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR i zmuszona do odejścia na wcześniejszą emeryturę.
Nie poddała się. W kuratorium wstawiali się za nią księża i znajomi. Skutecznie, bo w końcu kurator zmiękł i powiedział, że jeśli znajdzie szkołę, która zechce ją zatrudnić, to on wyrazi na to zgodę.

I znalazła. Rozpoczęła pracę w szkole zawodowej przy Zakładach Elektronicznych "Unimor", gdzie dalej uczyła tej prawdziwej historii Polski. Przepracowała w szkolnictwie ponad 40 lat. Wychowała i uczyła kilka tysięcy uczniów, kształtując ich świadomość historyczną wbrew marksistowskiej doktrynie i wytycznym KC PZPR. Dziś nie chce oceniać tych, którzy "utrwalali w Polsce komunizm i władzę ludową".

- Żal mi tych ludzi, bo przetrącono im kręgosłup. Dzisiaj nie ma już PZPR, jednak są inne problemy i wyzwania. I również dziś, że powtórzę za Władysławem Bartoszewskim - warto być przyzwoitym.

(Autor jest absolwentem TME z 1980 roku)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki