Dla tych, którzy nie czytali - krótkie resume: kierowcy musieli płacić 300 złotych za miejsce parkingowe za cały sezon. Władze parku poszły im na rękę i zmniejszyły opłaty o połowę - do 150 złotych za sezon. A jednak kierowcy nadal się buntują, protestują i grożą. A dla mnie to kolejna cwaniacka awantura. Dlaczego?
Tydzień temu wybraliśmy się z żoną i córką właśnie do Słowińskiego Parku Narodowego. Najpierw trafiliśmy na parking (2,50 za pół godziny, więc za niezbyt długą wyprawę na wydmy trzeba zapłacić za postój samochodu około 20 złotych). Potem trzeba się dostać pod wydmy. I tu mamy wybór - albo stateczkiem za 10 złotych od osoby (dzieci do siedmiu lat nie płacą), albo właśnie pojazdem kołowym, meleksem, których kierowcy strasznie protestują. I tu główny punkt programu: jedna osoba przejedzie się takim meleksem w jedną stronę za 15 złotych. Dzieci nie mają jakichkolwiek zniżek i płacą całą stawkę. Tak więc podróż trójki osób w obie strony to dokładnie 90 złotych. Dla kierowcy to mniej więcej połowa stawki za postój przez cały sezon, a meleks może zabrać na raz kilkanaście osób! Odcinek z parkingu do wydm to siedem kilometrów.
Takie praktyki uważam za ewidentne zdzierstwo, a pokrzykiwania kierowców za skandaliczne. Apeluję do władz Słowińskiego Parku Narodowego, by nie dały się stłamsić takim krzykaczom.
Gdy po Euro 2012 czytałem utyskiwania hotelarzy, że za mało zarobili, na usta cisnęło mi się jedno: to po co wymyśliliście ceny z kosmosu? Dziś miejsce chciwych hotelarzy zajęli kierowcy z Łeby. Smutne...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?