Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie poddał się w walce o córki

Marcin Pacyno
Wojciech Pomorski tęskni za swoimi córkami
Wojciech Pomorski tęskni za swoimi córkami Archiwum prywatne
Po listopadowej rozprawie sądowej chciał się poddać, ale w tym tygodniu na kolejnej odsłonie procesu zmienił zdanie. Wojciech Pomorski z Bytowa, ojciec 9-letniej Iwony i 12-letniej Justyny, nie wyraził zgody na pozbycie się praw rodzicielskich w zamian za kontrolowane widzenia z dziećmi, z którymi i tak się nie spotyka.

Przez sześć lat widział córki nie więcej niż prze 15 godzin, bo była żona, Niemka, zaszyła się z nimi w Austrii. Teraz szuka skutecznego sposobu, by pozbyć się polskiego ojca. Od lat pomaga jej niemiecki urząd do spraw dzieci i młodzieży, Jugendamt, który pilotuje ją na drodze kolejnych rozpraw sądowych. Pomorski samotnie walczy z potężną machiną urzędniczą.

Ostatnie starcie w sprawie dzieci odbyło się w tym tygodniu w austriackim sądzie. Pomorski nie zgodził się na dobrowolne zrzeczenie się praw rodzicielskich. Poszedł dalej. Zażądał tego samego wobec byłej żony, która uciekła z dziećmi po rozwodzie.

- Przecież to była żona zabrania mi kontaktów z córkami, które zniemcza. Takie działanie nie jest godne praw rodzicielskich, więc powinna ich nie mieć - podkreśla Pomorski. - Wraz z obrońcą wnioskowaliśmy też o zmianę sędziego, który naszym zdaniem jest stronniczy. Chodzi głównie o to, że moje córki nadal nie mogą się uczyć języka polskiego. Nie mogę się też z nim widywać, bo matka na to nie pozwala, a ja przecież wciąż mam prawa rodzicielskie i będę je miał - argumentuje zrozpaczony ojciec.

Wojciech Pomorski przed sądem przedstawił także opinię niemieckiego psychologa. Andrea Jakob podważa wcześniejsze opinie biegłych austriackich, którzy twierdzili, że dzieci straciły więź emocjonalną z ojcem. To nie wszystkie asy w rękawie Pomorskiego.
- To nie tak ważne jak moje dzieci, ale trzeba to powiedzieć. Niemieckie i austriackie sądy nie respektują własnych wyroków. W 2005 roku sąd nakazał zwrócenie mi kosztów przejazdu na rozprawy. Uzbierało się tego ponad 4 tys. euro. Pieniędzy nigdy mi nie wypłacono, więc nasza ambasada zainteresowała się tą sprawą. Wysłała nawet notę do Ministerstwa Sprawiedliwości Austrii. Czekamy na odpowiedź - atakuje Pomorski.

Cały szereg wniosków wystosowanych przez Pomorskiego ukazuje zupełnie nowe oblicze ojca. W listopadzie w sądzie był już gotów poddać się. Proponowano mu bowiem regularne widzenia z dziećmi w zamian za zrzeczenie się praw rodzicielskich. Spotkania miały być nadzorowane. Pomorski zażądał jeszcze dwóch godzin tygodniowo nauki córek w polskiej szkole i uczęszczania na lekcje religii katolickiej. Druga strona nie przystała na te warunki.

Teraz w odwecie Pomorski już na ugodę iść nie zamierza. Liczy, że jeszcze będzie miał dobrą kartę. Nagłaśnia sprawę, by pokazać, że rodzice innych narodowości w małżeństwach mieszanych na terenie Niemiec są dyskryminowani. Kolejna odsłona tej sprawy na sali sądowej wiedeńskiego wymiaru sprawiedliwości w marcu. - Liczę, że wtedy w koń-cu nadejdzie kres moich męczarni. Jestem ojcem i chcę się spotykać z moimi córkami. To tylko tyle i aż tyle, bo walczę już kilka lat - komentuje Pomorski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki