Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie jest łatwo opuścić swój dom i zostawić najbliższych...

Kamil Kusier
Kamil Kusier
fot. Paweł Dubiel
Od ponad tygodnia na terytorium Ukrainy toczy się wojna. Ostrzały artyleryjskie, wybuchy bomb, tysiące ofiar i dziesiątki tysięcy rannych. Część obywateli Ukrainy zdecydowało się poszukać schronienia w Polsce, gdzie od początku wojny ze statusem uchodźcy wojennego przybyło ich ponad 500 tysięcy.

Większość z nich bezpowrotnie straciła swoje domy, część pozostawiła na Ukrainie członków swoich rodzin, którzy przywdziewając mundur ukraiński ruszyli na front. Wszystkim jednak przyświeca jeden cel - wolna Ukraina, którą Rosja Władimira Putina zaatakowała w czwartek, 24 lutego 2022 roku.

- Nie jest łatwo opuścić swój dom, zwłaszcza, gdy pozostawić trzeba tam również swoją rodzinę - mówi Uliana, która do Gdańska przyjechała z okolic Lwowa. - Wojna, która nas dotknęła to zbrodnia przeciwko ludzkości. Rosjanie nie tylko zaatakowali Ukrainę, ale również wypowiedzieli wojnę samym sobie. Nie znajduję wytłumaczenia dla sensu tej wojny. Mam nadzieję, że gdy kurz po spadających bombach już opadnie będziemy mogli wrócić do Ukrainy i skupić się na odbudowie naszego państwa. Wierzę, że nie tylko będę mogła wrócić swojego domu, ale spotkam w nim również swoich bliskich, którzy zdecydowali się pójść na front.

Ihor apeluje do Rosjan

W Gdańsku mieszka również Ihor, kierowca samochodu ciężarowego, który na wieść o wojnie od razu wystąpił o kilka dni wolnego i pojechał pod Kijów, aby przywieźć swoich rodziców. Dzisiaj wszyscy są bezpieczni w Polsce, to jednak jak przyznają - część ich bliskich nadal została na Ukrainie.

- Wojna niesie śmierć - mówi Ihor. - Bezsensowną śmierć, która odbiera marzenia młodym ludziom. Zarówno po stronie ukraińskiej, jak i rosyjskiej giną młodzi chłopcy. Ale nigdy nie pojmę ataków na cywili. Każda śmierć na Ukrainie, każda śmierć dziecka, to zbrodnia. Ludobójstwo. To właściwe określenie. Mam nadzieję, że niedługo wojna się zakończy, a Władimir Putin rozliczony przez jego własny naród. Nie wiem, jak można dać się tak zaślepić propagandzie.

Jak podkreśla nasz rozmówca - nie bał się jechać po swoich rodziców.

- Moi rodzice przeżyli już dwie wojny - dodaje Ihor. - II wojna światowa i wojna z 2014 roku w Donbasie. Przelewanie krwi w imię szaleńca, jakim jest Władimir Putin. Apeluję do Rosjan, to wasz głos może spowodować zmiany w Europie. Powstańcie i zaprotestujcie.

Zburzenie swojego domu na własne oczy widziała Daniela, najstarsza z naszych rozmówczyń, która wraz z córką i wnukami przyjechała do Gdańska do swojej rodziny.

- To, co Polacy dla nas robią jest wspaniałe - mówi Daniela. - Tyle dobroci, tyle serdeczności, aż szkoda, że taka więź musiała być zbudowana dopiero za sprawą wojny. To chyba jedyne dobre jej zastosowanie, jakie znajduję. W mój dom uderzyły odłamki strąconego samolotu, szczęście, że akurat nas w nim nie było. Ktoś nad nami czuwał. Dlaczego zdecydowałam się na przyjazd do Gdańska? Od kilku lat mamy tutaj rodzinę, to jednak dalej wyruszymy chyba do Wrocławia i Niemiec, gdzie również mieszkają nasi bliscy. Nie chcemy być dla nikogo kłopotem, chcemy pokoju i chcemy normalnie żyć.

Opowieść Ivana

Udało nam się również skontaktować z Ivanem, który przez kilka lat pracował jako kierowca wożąc obywateli Ukrainy do m.in. Gdańska. Dzisiaj 30-letni Ukrainiec znajduje się na froncie, gdzie walczy o wolność swojego państwa.

- Wojna jest dla mnie niezrozumiała - mówi Ivan. - Walczyłem w 2014 roku, wówczas w Donbasie zginął mój kuzyn, teraz razem z bratem stajemy na froncie, aby pod ukraińską flagą wraz z naszymi rodakami obronić kraj przed najazdem okupanta. Mam nadzieję, że równo z zakończeniem wojny nadejdzie kres Władimira Putina. Prezydent Rosji to zbrodniarz, który odpowiedzieć powinien przed sądem nie tylko za śmierć moich braci, ale również za śmierć swoich obywateli, których nieświadomych, bez żadnego niekiedy przeszkolenia wysłał na front.

Jak dodaje Ivan jego cała rodzina, prócz kilku osób została na Ukrainie. Część walczy z rosyjskimi żołnierzami, część angażuje się w pomoc humanitarną, część pomaga jak sanitariusze, a inni zaś starają się - jak podkreśla - po prostu przeżyć kolejny dzień.

Wszystkie te historie pośrednio lub bezpośrednio związane są z Gdańskiem, do którego zgodnie z informacją przekazaną przez Pomorski Urząd Wojewódzki trafia kilkaset osób dziennie.

Wsparcie dla każdego

Zgodnie z deklaracjami polityków samorządowych, ale także samych gdańszczan i gdańszczanek każdy z uchodźców wojennych, który zdecyduje się na przyjazd do Polski otrzyma wsparcie.

- To, jak dzisiaj zachowują się Polacy pokazuje jak ważne jest to, aby nasze narody żyły ze sobą blisko - zaznacza Ivan. - Jesteśmy sąsiadami, ale zachowujemy się dzisiaj jak bracia. Polsce i Polakom znane jest cierpienie i wojna. Znana jest walka z okupantem, znane jest to, że ich domy były zniszczone, a miasta zrujnowane. Polacy wiedzą czym jest śmierć żony, córki, syna, brata, matki czy ojca. Polacy zachowali się jak trzeba, choć nikt od nich tego nie oczekiwał. Co budujące w waszym narodzie, to jedność, z jaką zdecydowaliście się nieść pomoc.

Prócz Ukraińców z którymi rozmawialiśmy spotkaliśmy także gdańszczan i gdynian, którzy zdecydowali się przyjąć pod swój dach uchodźców.

- Dla mnie to absolutnie normalna reakcja - mówi pani Małgorzata z Gdyni. - Od razu z mężem zdecydowaliśmy się pomóc i przyjąć po swój dach rodzinę. Mieszka u nas żona naszego współpracownika, który wyjechał na Ukrainę walczyć z rosyjskim okupantem. Fakt, że udało nam się w końcu zobaczyć uśmiech na twarzy ich dzieci, które musiały przebić się przez to piekło daje nadzieję, że ten dobry duch nie opuści również walczących Ukraińców.

Na wojnie na Ukrainie zginęło już kilkanaście tysięcy osób, zarówno po stronie ukraińskiej jak i rosyjskiej. Rannych jest z kolei kilkadziesiąt tysięcy. Każdy z naszych rozmówców potwierdza, że nie spodziewał się takiej eskalacji konfliktu.

- Zniszczone domy, szkoły, szpitale, martwe kobiety i dzieci, ten widok pozostanie już ze mną na zawsze - mówi Daniela. - Nie wyobrażam sobie jakim trzeba być człowiekiem, aby mordować niewinnych ludzi. Ale z drugiej strony - nasi żołnierze również są niewinny, a giną w obronie Ukrainy. Każda ofiara wojny, to nieodżałowana strata, ale strata, której ceną jest wolność i niepodległość, którą Władimir Putin chce nam odebrać. Mam nadzieję, że spotka go co najmniej taki los, jaki spotkał jego obywateli, zwłaszcza tych młodych chłopców, którzy nieświadomie wjechali na nasze terytorium nie spodziewając się kompletnie walki i stanowczej naszej postawy.

Wojna przynosi ból i cierpienie, ale także uczy mówi Ihor, który zwraca uwagę, że choć przelano za dużo krwi, to jednak bohaterska postawa jego ukraińskich braci nie pójdzie na marne.

- Duch wolnej Ukrainy jest z moimi braćmi obecnymi na froncie - mówi Ihor. - Wojna prócz cierpienia, które przyniosła, nauczyła nas także tego, że w nawet najgorszych chwilach - my - Ukraińcy możemy i powinniśmy być razem. Solidarność, czyli to określenie tak wyraźne w Gdańsku, zdecydowanie działa dzisiaj na nas. Jedność Ukrainy zwycięży, a Kijów przetrwa kolejną noc i nie złoży broni.

Wszyscy rozmówcy podkreślają jak ważny w obliczu wojny dla nich stał się Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy.

- On obudził w nas ducha walki - mówi Ivan. - Został z nami podobnie jak Witalij Kliczko. To prawdziwi bohaterowie Ukrainy, dzięki którym wiara w to, że w naszym państwie w końcu przestaną wyć syreny jest możliwa. Wołodymyr Zełenski dał się nam poznać na nowo. Zdjął prezydencki garnitur i w zwykłej koszulce stanął obok nas, aby bronić Ukrainy. Czy to pomaga? Zdecydowanie tak, bo skoro prezydent jest z nami, to dlaczego i my mamy nie walczyć? To naturalna rzecz.

Gdańsk - nowy dom

Większość z naszych rozmówców w Gdańsku upatruje swój nowy dom. Kilka dni spędzonych na męczącej podróży, w dodatku widok zniszczonych miast oraz śmierć bliskich, część z nich nie widzi już powrotu na Ukrainę, ale w przypadku zakończenia wojny, chce zaangażować się w jej odbudowę.

- Moja podróż do Gdańska trwała prawie 5 dni - mówi Olena. - Byłam zmęczona podróżą, ale również bardzo wdzięczna za pomoc jaką otrzymałam. Na każdej stacji Polacy rozdawali nam poczęstunek, wodę, ubrania, zabawki dla dzieci. To budujące jak zaangażowaliście się w pomoc nam, Ukraińcom. Wierzę, że kiedyś będę mogła się jakoś odwdzięczyć za okazałą pomoc. Dla mnie Ukraina i Polska to bratnie narody.

Wojna na Ukrainie odebrała niezliczonym ludziom dach nad głową. Wojska rosyjskie prócz walki z ukraińską armią regularnie bombardują i ostrzeliwują domy cywilów, szpitale, żłobki, przedszkola czy szkoły. Zbrodnią, jakiej dokonał Władimir Putin zajął się już Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze, ale jak twierdzą nasi rozmówcy, największą karą dla prezydenta Rosji będzie nie uczciwy proces, a kara wymierzona mu przez społeczeństwo.

- Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak wiele młodych ludzi zdecydowało się protestować w Rosji przeciwko wojnie - mówi Ivan. - Płacą za to wolnością, ale ich postawa powinna obudzić innych Rosjan, którzy powinni w końcu przejrzeć na oczy. Gdy oglądam w telewizji liczne protesty w tak wielu państwach świata zastanawiam się, czym muszą się kierować inni obywatele Rosji, którzy nadal popierają działania swojego prezydenta, a raczej zbrodniarza wojennego.

O wdzięczności dla Polaków oraz konieczności walki mówił Oleksandr Plodystyi, Konsul Generalny Ukrainy w Gdańsku.

- Chcemy pokoju, ale musimy walczyć - mówił Oleksandr Plodystyi, Konsul Generalny Ukrainy w Gdańsku. - Kiedy ja przemawiam wśród Państwa, do mojego domu trafiła elitarna armia rosyjska, którą mieliśmy okazję oglądać w licznych paradach. Ale naród ukraiński jest niezłomny i będzie nadal walczył. Nie chcemy wojny, ale nie mamy wyboru. Za swoją wolność musimy walczyć i będziemy walczyć.

Jak podkreślił konsul, na 3 marca 2022 roku zginęło już 9 tysięcy rosyjskich żołnierzy.

- Na dzisiejszy ranek na Ukrainie zginęło już 9 tysięcy rosyjskich żołnierzy - mówił konsul. - Więcej niż 20 tysięcy jest rannych, ale Rosja nie decyduje się na ewakuację swoich obywateli. O tych stratach Rosjanie nie wiedzą. Tylko wczoraj rosyjskie media poinformowały, że zginęło około 500 osób. Znacząca różnica w liczbach. Ci żołnierze, to chłopcy 18-20 lat. Mieli przed sobą całe życie, mieli plany na to życie, mieli marzenia. Dzisiaj nie będą już mieli takiej szansy. Za co zginęli? Nie wszyscy wiedzą. My - Ukraińcy - bronimy swojego kraju. To walka za swoją ojczyznę i dlatego jesteśmy zdeterminowani, aby walczyć do ostatniego dnia, dopóki nam starczy sił.

Konsul podkreślił również, że walka toczy się także tu w Europie, w Polsce.

Walka toczy się i tu

- Walka nie odbywa się tylko na Ukrainie - zaznaczył Oleksandr Plodystyi. - Jest też tutaj w Europie, w Polsce. Rosyjskie wojsko to nie tylko żołnierze na terenie objętym wojną, ale to też ci, którzy zostali za murami swoich konsulatów, centrum kultury, bo ci, którzy tam zostali nie są zdeterminowani do tego, aby pomóc swoim obywatelom, mają inne cele. Każda taka placówka, to mu za jakim chowają swoje ciemne działania.

Oleksandr Plodystyi, wdzięczność wobec narodu polskiego oraz Polaków jest ogromna.

- Dziękuję wszystkim tym, którzy nie zostawili bez uwagi wołania o pomoc i potrzeby i przesunęli swoje siły na wsparcie uchodźcom, na wsparcie wojsku ukraińskiemu - dodał konsul. - Dziękuję wszystkim tym, którzy zadeklarowali też pomoc przy konsulacie, przy samorządzie i innych instytucjach. Państwa pomoc robi wrażenie i naprawdę dziękuję wszystkim tym ludziom. Odczuwamy to wsparcie i dziękujemy Wam wszystkim, to ważne dla nas!

Ukraina walczy z okupantem, a jej obywatele, którzy uciekają przed wojną, a są to głównie kobiety, dzieci oraz starcy znajdują schronienie w Polsce. Czy duch Solidarności i zjednoczenia wygra z armią Władimira Putina? Wszyscy nasi rozmówcy zgodnie twierdzą, że wolna Ukraina będzie trwać, zaś oni nigdy nie zapomną pomocy, jakiej otrzymali nad Wisłą.

- Może i mój dom został zniszczony, ale zbudowane za to zostały liczne serca dobrych ludzi - mówi Daniela. - Wojna to trudny czas dla każdego, ale wierzę, że jedność zwycięży, że nasi chłopcy walczący na froncie przetrwają, zaś narody Ukrainy i Polski na nowo zbudują braterską więź, która jak pokazuje rzeczywistość jest potrzebna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki