Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie dla Tomasza Hajty w Lechii Gdańsk

Paweł Stankiewicz
Tomasz Hajto
Tomasz Hajto Andrzej Banaś/Polskapresse
Tomasz Hajto bardzo chciał pracować w Gdańsku i już czuł się trenerem piłkarzy Lechii Gdańsk. Wszystkiemu zaprzeczył Franz Josef Wernze. Były reprezentant Polski może szukać innego zajęcia.

Tomasz Hajto na liście życzeń właścicieli Lechii znalazł się już na początku września. Miał zastąpić Joaquima Machado. Sprawę nagłośnił Dariusz Krawczyk, ówczesny prezes Lechii, który postawił weto tej kandydaturze. To jednak nie był koniec sprawy. Wyraźnie zatrudnieniu w Lechii Hajty sprzeciwiła się Grupa Lotos, główny sponsor klubu, a także kibice, którzy wspominali nawet o bojkocie meczów.

Tymczasem Hajto był święcie przekonany, że zostanie trenerem biało-zielonych. Nawet jeśli nie po Machado, to wkrótce za Tomasza Untona i Macieja Kalkowskiego.

- To jest niemal pewne, że prędzej czy później poprowadzę Lechię - mówił Hajto dla niemieckiego portalu reviersport.de. - W Ludwigshafen rozmawiałem z panem Rogerem Wittmannem, a w Kolonii z panam Franzem Josefem Wernzem. Obaj zapewnili mnie, że będę pracował w Gdańsku i, ufając im, odrzuciłem trzy inne oferty. Wszystkie szczegóły zostały zatwierdzone łącznie z moim planem treningowym oraz proponowanym sztabem szkoleniowym. Rozmowy zakończyły się uściskiem dłoni, a ponieważ grałem w piłkę w Niemczech, to doskonale wiem, co taki gest oznacza w tym kraju. Wszystko się przedłuża i czuję się trochę oszukany, ale mam nadzieję, że już wkrótce będę mógł rozpocząć pracę z Lechią.

Słowa Hajty są zaskakujące, bo przecież kilka dni wcześniej twierdził, że nie wie, z jakiego powodu nie jest akceptowany przez kibiców Lechii, a praca w takim klubie nie miałaby żadnego sensu. Teraz domaga się szybkiego zatrudnienia, bo poczuł, że wyniki biało-zielonych są poniżej oczekiwań i nadarza się okazja, by już zastąpić Untona i Kalkowskiego.

Główny właściciel Lechii nie podziela jednak optymistycznej opinii Hajty na temat pracy z zespołem biało-zielonych.

- Tomasz Hajto był tylko jednym z kandydatów na trenera Lechii, ale nie było między nami żadnych ustaleń, żadnej umowy - zapewnia Wernze również dla portalu reviersport.de. - Nie było umowy ustnej, nie było uścisku ręki, a wypowiedzi pana Hajty na pewno mu w przyszłości nie pomogą i powinien się nad tym zastanowić. Mogę potwierdzić, że porozmawialiśmy i to w całkiem miłej atmosferze, a Tomasz Hajto to sympatyczny i interesujący człowiek. Jednak przez publiczne wypowiedzi jego szanse na pracę w Lechii na pewno nie wzrosły.

Słowa Wernzego wskazują na to, że Hajty ostatecznie w Gdańsku nie będzie. To nie może dziwić, bo ciągle jest ogromny sprzeciw w środowisku kibiców przeciwko tej kandydaturze. Zresztą temat jego zatrudnienia miał paść już dawno, więc powrót możliwości jego pracy w Lechii był sporym zaskoczeniem.

Kibice Lechii mają bardzo duże zastrzeżenia co do przeszłości pozasportowej byłego reprezentanta Polski. Do tego dochodzi styl pracy szkoleniowej. Wprawdzie Hajto nie boi się odważnie stawiać na młodych zawodników, ale też Jagiellonia za jego kadencji miała problemy z właściową organizacją gry. Drużyna z Białegostoku traciła również bardzo dużo bramek, a przecież Tomasz Hajto podczas swojej kariery piłkarskiej był właśnie obrońcą.

Przeciwnikami zatrudnienia Hajty w Gdańsku była także Grupa Lotos, czyli główny sponsor, który na Lechię daje ok. 10 milionow złotych rocznie oraz poprzedni zarząd klubu. Ten ostatni, za publiczny sprzeciw, zapłacił wysoka cenę. Rada nadzorcza odwołała bowiem wiceprezesów Artura Waśkiewicza i Andrzeja Juskowiaka, a Krawczyk sam złożył rezygnację.
Władze klubu wciąż szukają nowego trenera dla Lechii. Tym bardziej, że wyniki i gra zespołu są dalekie od oczekiwań. Jeśli w tym tygodniu nic się nie wydarzy, to Unton i Kalkowski zapewne poprowadzą zespół do końca roku i dopiero wtedy zostanie zatrudniony nowy szkoleniowiec. Tym razem kandydaci mają wywodzić się z Polski, bo w najbliższym czasie raczej nie dojedzie do ponownego zatrudnienia przez Lechię Ricardo Moniza. Holenderski trener ma wciąż ważną umowę z TSV Monachium, a poza tym potrzebuje trochę odpoczynku po niepowodzeniu w niemieckim klubie.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki