Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie bierz "bolka" na widelec

Beata Jajkowska
Jeśli przeznaczony do sprzedaży dorsz, mierzony od czubka zamkniętego pyska do końca płetwy ogonowej, jest krótszy niż 38 centymetrów, nie powinien w żadnym wypadku trafić na talerz.

Tylko w ten sposób możemy zapobiec mało jeszcze w Polsce znanemu pojęciu IUU (z ang. illegal, uregulated, unreported), czyli nielegalnym, nieuregulowanym i nieraportowanym połowom dorsza, które są jednym z największych problemów bałtyckiego rybołówstwa.

- "Bolki", czyli dorsze krótsze niż 38 cm, teoretycznie nie powinny nawet prześlizgnąć się przez legalny system sprzedaży - mówi Radosław Brzeziński z Federacji Zielonych "Gaja" ze Szczecina, której przedstawiciele odwiedzili Gdynię. - Teoretycznie, bo system dystrybucji jest u nas dziurawy. Zwłaszcza gdy ryba sprzedawana jest prosto z kutra, nie podlega żadnej kontroli. Dlatego zwracamy się o pomoc do społeczeństwa. W Polsce istnieje ogromna szara strefa w rybołówstwie. Szacujemy, że dozwolone limity są przekraczane nawet o 33-45 procent.

- Im więcej będziemy łowić dorsza nielegalnie, tym mniej będzie tego legalnego - zapewniał Jakub Szumin z fundacji "Gaja". - Sytuacja doprowadzi do tego, że w końcu Unia Europejska kompletnie zakaże połowów dorsza. Populacja tej ryby wprawdzie zwiększa się, ale na razie tylko o osobniki młode, niezdolne do rozmnażania się, które natychmiast są odławiane, więc nie mają żadnych szans na wydanie na świat potomstwa.

"Zieloni" zapewniali, że nie występują przeciwko rybakom. Bronią tylko tych uczciwych przed nieuczciwymi. Ich zdaniem, rybacy, którzy nie wykorzystali w pełni swoich limitów połowowych, mogą czuć się okradzeni przez kłusowników, notorycznie poławiających dorsza ponad określone limity.

- Nasze działania mają tylko pomóc rybakom - zapewnia Jakub Szumin. - Wszyscy siedzimy na tej samej gałęzi, z tą tylko różnicą, że my nie pozwolimy jej piłować. Przecież jeśli tak duża ilość nielegalnie złowionego dorsza będzie trafiać na rynek, to jego ceny spadną, co znów uderzy po kieszeni uczciwych rybaków.

A jak jeszcze można pomóc dorszowi?
- Pamiętać o okresach ochronnych na tę rybę - twierdzi Radosław Brzeziński. - Ich terminy są zawsze podawane do wiadomości publicznej. Dla stada zachodniego był to w tym roku kwiecień, dla wschodniego (czyli tego w okolicach Trójmiasta) lipiec oraz sierpień. W tych miesiącach świeży dorsz nie powinien być w ogóle sprzedawany, a jeśli jest - nie powinniśmy go kupować. Niestety, w praktyce jest to trudne, bo rybak z Gdańska może powiedzieć, iż łowił pod Szczecinem, gdzie okres ochronny w danym czasie nie obowiązywał.

Ekolodzy przyjechali do Gdyni z przygotowaną przez siebie wystawą, która prezentowana jest w Akwarium Gdyńskim.

Eko-wystawa

W ramach rozpoczętego na początku 2008 roku projektu "Monitoring polskiego systemu kontroli na Morzu Bałtyckim" Federacja Zielonych "Gaja" ze Szczecina przygotowała wystawę dotyczącą rybołówstwa.

Na ośmiu tablicach prezentowane są informacje o problemach nielegalnych praktyk rybackich, połowach dorsza i stanie Bałtyku oraz apel o to, by nie kupować ryb z nielegalnych źródeł, przestrzegać ich wymiarów i okresów ochronnych. Wystawa odwiedziła już ponad 20 miejscowości na polskim wybrzeżu. Prezentowana była w muzeach, urzędach miast, szkołach i na placach.
W Gdyni będzie ją można oglądać do 17 października w Akwarium Gdyńskim przy Skwerze Kościuszki. Potem przeniesie się do Gdańska, który będzie ostatnim miastem na jej trasie.
Wstęp jest bezpłatny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki