Nasza Loteria

Nazarbajew przechodzi na emeryturę, nadchodzi era Tokajewa

Dariusz Olejniczak
Dariusz Olejniczak
Nursułtan Nazarbajew
Nursułtan Nazarbajew East News
Kazachstan zszedł z czołówek światowej prasy - teraz oczy wszystkich zwrócone są na Rosję i jej poczynania w rejonie granicy z Ukrainą. Tymczasem w największym i najludniejszym państwie poradzieckiej Azji Środkowej, na ulicach umilkły strzały, ale sytuacja wciąż jest napięta. Po trzech tygodniach milczenia do obywateli przemówił Nursułtan Nazarbajew - były prezydent, Ojciec Narodu, zdymisjonowany przywódca Rady Bezpieczeństwa.

W kilkuminutowym, wygłoszonym w języku kazachskim i później rosyjskim, przemówieniu Nazarbajew zapewnił rodaków, że jest w dobrej formie, nie opuścił stolicy kraju (należy przypuszczać, że chodzi o noszącą jego imię od 2019 r. dawną Astanę - dziś Nur-Sułtan), a przede wszystkim, od 2019 roku jest przecież emerytem i oto teraz przeszedł na zasłużony odpoczynek, a pełnię władzy dzierży jego następca Kasym-Żomart Tokajew. Pod czujnym okiem tego następcy organy ścigania wyjaśnią, zdaniem Nazarbajewa, przyczyny styczniowych krwawo stłumionych zamieszek oraz wskażą terrorystów winnych wywołania chaosu w kraju. Nie zapomniał zaznaczyć, że w elicie władzy nie ma żadnego konfliktu.

Między wierszami

Niby nic nadzwyczajnego, właściwie Nazarbajew nie powiedział niczego konkretnego. Z tych ogólników da się jednak, między wierszami, wyłuskać kilka istotnych informacji.

Po pierwsze, transfer władzy w Kazachstanie zamarkowany przez Nazarbajewa w 2019 r. za sprawą przekazania prezydentury wskazanemu przez siebie następcy, teraz teoretycznie nabiera faktycznej mocy. Między innymi z powodu pozbawienia Elbasy (Ojca Narodu) istotnej funkcji, która dawała mu możliwości sterowania z tylnego fotela - przywództwa w RB Kazachstanu. Dlaczego teoretycznie? O tym niżej.

Po drugie, pojawienie się Nursułtana Nazarbajewa w zainscenizowanej scenerii i w wyreżyserowanej formule - nie wiemy, kto napisał mu wygłoszoną mowę - oznacza, że nie został on skreślony z kart kazachskiej historii jako wróg publiczny numer 1, choć z pewnością, Tokajew (lub inny przywódca) nieraz to właśnie Nazarbajewa i jego epokę będzie obwiniać za wszelkie nieszczęścia kraju oraz jego mieszkańców. Nazarbajewowi dano szanse wycofania się - niekoniecznie na jego warunkach, ale na warunkach, jakie łatwiej było mu zaakceptować.

Po trzecie, Nazarbajew wskazał na Tokajewa jako na tego, który teraz rządzi i w domyśle, który rządził w tragicznych pierwszych dniach stycznia. To oczywiste umycie rąk i odsunięcie od siebie odpowiedzialności, już nawet nie za wojsko strzelające do demonstrantów, ale także za przyczyny, które doprowadziły do wybuchu społecznego gniewu. Także tych, mających swoje źródła w całej 30-letniej historii politycznej i ekonomicznej niepodległego Kazachstanu.

Po czwarte, skoro Elbasy oficjalnie wrogiem publicznym nie jest (nieoficjalnie oczywiście wielu Kazachów szczerze go nienawidzi i obwinia o wszelkie nieszczęścia, narodowe i prywatne), to nie było pewnie powodu, by pozbawiać go nagromadzonych przez lata sprawowania władzy zasobów. Najprawdopodobniej zatem Nazarbajew zachowa swój majątek, a ponadto na finansowy i osobisty szwank narażeni będą ci przedstawiciele jego własnej rodziny, którzy byli i są mu nieprzychylni. Od jakiegoś czasu wpływy i stanowiska tracą jego kuzyni, zięciowie… Może nawet sam Nazarbajew uznał, że warto chronić własną głowę kosztem cudzych głów?

Ustawa nadal obowiązuje

A teraz o zastrzeżeniach, które wyraziłem przy okazji punktu pierwszego. Otóż jest pewien haczyk, który może spędzać sen z powiek Kasymowi-Żomartowi Tokajewowi. Wprawdzie bowiem Nazarbajew potracił oficjalne stanowiska, ale w Kazachstanie wciąż obowiązuje ustawa o Pierwszym Prezydencie - Przywódcy Narodu i jest ona personalnie związana z Nursułtanem Nazarbajewem.

Ustawa została uchwalona w 2000 r. w uznaniu niewyobrażalnie wielkich zasług Nursułtana Nazarbajewa jako tego, który pełniąc - jako pierwszy - urząd prezydenta niepodległego kraju, uczynił dla Kazachstanu tak wiele, tak dobrego. Dokument ten daje Nazarbajewowi następujące przywileje, także po zaprzestaniu pełnienia oficjalnych obowiązków prezydenckich: zwracania się do ludności Kazachstanu, organów państwowych i urzędników z inicjatywami w najważniejszych kwestiach budowy państwa, polityki wewnętrznej i zagranicznej oraz bezpieczeństwa kraju; zabierania głosu przed Sejmem Republiki Kazachstanu i jego Izbami, na posiedzeniach Rządu Republiki w sprawach ważnych dla kraju; przewodniczenia Zgromadzeniu Narodu Kazachstanu; przewodniczyć Radzie Bezpieczeństwa Republiki Kazachstanu (z tej funkcji został zdymisjonowany przez Tokajewa); przynależności do Rady Konstytucyjnej Republiki Kazachstanu.

Ponadto, w myśl ustawy, inicjatywy rozwijane w głównych kierunkach polityki wewnętrznej i zagranicznej państwa koordynowane są z Pierwszym Prezydentem Republiki Kazachstanu - Elbasy. Dalej ustawa przewiduje, że: utrudnianie legalnej działalności Pierwszego Prezydenta Republiki Kazachstanu, publiczne znieważenie lub inne naruszenie honoru i godności Pierwszego Prezydenta Republiki Kazachstanu, a także zbezczeszczenie wizerunków Pierwszego Prezydenta Republiki Kazachstanu - są zabronione i są ścigane z mocy prawa. Akurat z tego ostatniego zapisu nic sobie nie robili w ostatnich dniach demonstranci obalający pomniki Nazarbajewa. Na dodatek Nazarbajewa obejmuje pełny immunitet dotyczący jego i jego majątku. Jednym zdaniem - włos mu z głowy spaść nie może, a z sejfu nie może ubyć ani jedno tenge. To tylko te najważniejsze przywileje, jakimi cieszy się pierwsza głowa państwa.

Kasym w butach Nursułtana

Jak wobec tych zapisów i wobec Nazarbajewa zachowa się teraz Tokajew? Najprawdopodobniej, ich istnienie warunkowało choćby częściowo kontrakt, jaki obaj panowie zawarli. Czy z kolei Nazarbajew będzie chciał korzystać ze swoich uprawnień? W jakim zakresie? I czy będzie na mocy swoich nadzwyczajnych prerogatyw podejmować działania przeciw Tokajewowi? Można przypuszczać, że nie, bo i tak sporo dla siebie ugrał. Poza tym, skoro coś ugrał i nie stracił majątku, to jego głównym zmartwieniem może być teraz jedynie w miarę honorowe wycofywanie się z życia publicznego. Czy dyktator przez lata funkcjonujący w świecie pozorów jako Ojciec Narodu, będzie chciał nadal utrzymywać iluzję funkcjonowania jako zwyczajny, choć zasłużony dla ojczyzny i zasługujący na szacunek emeryt?

Swoją drogą, o tym, jak postrzegają Nazarbajewa jego następcy, może w przyszłości świadczyć to, czy (być może już po śmierci 81-letniego dziś Elbasy) stolica Kazachstanu - dziś Nur-Sułtan - na powrót stanie się Astaną.

Skoro Tokajew jako tako ułożył już relacje z byłym prezydentem, czekają go kolejne wyzwania, znacznie bardziej poważne. Teraz to właśnie on wszedł w buty Nazarbajewa i dla wielu stał się najbardziej znienawidzonym człowiekiem w kraju. W styczniowej zawierusze postawił wszystko na jedną kartę, czując za plecami wsparcie Rosji. Dziś wydaje się na tyle politycznie silny, że niestraszni mu ani wewnętrzni przeciwnicy - dotychczasowi stronnicy Nazarbajewa (o których mówiło się, że szykują przewrót nakierowany na przejęcie pełni władzy od Tokajewa), ani niezadowoleni z własnej sytuacji ekonomicznej współobywatele, ani nawet islamscy radykałowie operujący w regionie.

Czy tej siły wystarczy Tokajewowi, by spokojnie rządzić krajem, wprowadzać niezbędne dla zachowania stabilizacji reformy postulowane przez obywateli i przeprowadzić kolejne wybory prezydenckie, które oczywiście by wygrał? Pokażą to najbliższe tygodnie, jednak poza siłą polityczną, w rządach Tokajewa duże znaczenie będzie odgrywać siła jako taka i umiejętność zastraszenia społeczeństwa. Bo nic nie wskazuje na to, by w przyszłości nie miał się mierzyć z kolejnymi, choć może na mniejszą skalę niż ta z początku 2021 r., falami społecznego niezadowolenia.

Wydarzenia w Kazachstanie pokazały, że w poradzieckiej Azji Środkowej, która nie jest przestrzenią funkcjonującą w ramach demokratycznych standardów uprawiania polityki, trudno znaleźć właściwy model transferu władzy. Wydawało się, że w 2019 r. Nazarbajew taki model wypracował, jednak w rzeczywistości to nie był żaden transfer, a jedynie wycofanie się na tylny fotel, z którego były prezydent chciał nadal kierować sprawami kraju. To się nie udało wskutek wielu czynników, z których głównymi są najpewniej brak reform, a co za tym idzie, zawiedzione nadzieje ludzi na zmiany oraz ambicja namaszczonego następcy...

od 12 lat
Wideo

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki